Rząd przyjął projekt ustawy, chroniącej dobre imię Polski. W Stanach Zjednoczonych nie ma podobnych rozwiązań prawnych, a amerykańskie władze najczęsciej nie reagują na publikacje godzące w dobre imię USA.
W Stanach Zjednoczonych wolność słowa jest interpretowana bardzo szeroko. Nie ma tu przepisów karnych, według których można by skazać kogokolwiek za obrażanie głowy państwa czy też narodu. Nawet symbole narodowe nie są w Stanach Zjednoczonych chronione ustawowo, a palenie amerykańskiej flagi uważane jest za fundamentalne prawo obywatela w ramach wolności wypowiedzi, gwarantowanej 1. poprawką do konstytucji. Jak stwierdził w uzasadnieniu jednego z wyroków sędzia Sądu Najwyższego Thurgood Marshall, władza nie ma konstytucyjnego prawa ograniczać wypowiedzi „z powodu jej treści, promowanych idei, tematyki czy zawartości”.
Z tego właśnie powodu Sąd Najwyższy uznał, że 1. poprawka chroni nawet mowę nienawiści. Departament Stanu czasami prostuje informacje na temat USA, pojawiające się w światowych mediach. Jednak bardzo szeroka interpretacja wolności słowa w Stanach Zjednoczonych sprawia, że amerykańska dyplomacja w zasadzie nie reaguje, gdy w mediach zagranicznych padają obraźliwe słowa pod adresem Stanów Zjednoczonych.
Marek Wałkuski / Waszyngton/Siekaj