Florydzkie władze potwierdziły, że podczas ostatniej wizyty Donalda Trumpa doszło do incydentu. W stronę prezydenckiej kolumny samochodów rzucono ciężkim kawałkiem drewna.
Teri Barbera z biura szeryfa hrabstwa Palm Beach poinformowała, że zajście miało miejsce w piątek ok. godz. 13:45. Do winy przyznał się uczeń gimnazjum, który w sprawę wmieszał też czterech kolegów. Łącznie zatrzymano pięciu uczniów.
Do incydentu doszło na trasie pomiędzy florydzkim lotniskiem a rezydencją Mar-a-Lago. Rzeczniczka Secret Service zaznaczyła, że nikt nie ucierpiał, a szkody, jakich doznał jeden z samochodów administracji, nie są duże. Odmówiła udzielania szczegółowych informacji, jako że śledztwo w tej sprawie ciągle trwa.
Trump przyjechał na Florydę na wiec, który w sobotę odbył się w Melbourne.
(łd)