Ponad 20 osób zginęło a 70 zostało rannych po wybuchu dwóch bomb niedaleko afgańskiego parlamentu w stolicy kraju Kabulu, podają miejscowe media.
Do ataku doszło w godzinach największego ruchu ulicznego. Jak mówią przedstawiciele policji pracownicy kompleksu budynków parlamentu ewakuowano. Na razie nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach. Podejrzewa się jednak, że jest to robota talibów, którzy od momentu opuszczenia przez siły zachodnie tego kraju poczynają sobie coraz śmielej, atakują nawet najbardziej newralgiczne i najsilniej strzeżone obiekty w Afganistanie.
Większość ofiar to cywile, pracownicy parlamentu. Świadkowie tego tragicznego zdarzenia mówią o wysadzeniu się w powietrze terrorysty samobójcy, a następnie odpalono bombę umieszczoną w samochodzie zaparkowanym koło parlamentu.
Jak mówił Waheed Majroh, przedstawiciel afgańskiego resortu zdrowia rannych ambulanse zabierały m.in. do stołecznego szpitala Istiqlal i innych placówek w tym mieście.
Był to jeden z najbardziej krwawych zamachów terrorystycznych w Kabulu w ostatnich kilkunastu miesiącach.
– Pierwszy wybuch miał miejsce przed budynkiem parlamentu – mówił agencji AFP ochroniarz o imieniu Zabi. Dodał on, że była to robota terrorysty samobójcy, który uśmiercił kilkanaście niewinnych osób. Jego zdaniem kolejny wybuch miał miejsce w zaparkowanym w pobliżu parlamentu samochodzie.
Ahmad Wali, szef policji w jednej z kabulskich dzielnic powiedział z kolei BBC, że drugi ładunek wybuchowy został odpalony w momencie, kiedy policjanci pospieszyli z pomocą ofiarom pierwszej eksplozji. Obie eksplozje, zdaniem tego policjanta miały miejsce niedaleko wjazdu na teren Uniwersytetu Amerykańskiego w tym mieście. Przedstawiciele służb ratowniczych obawiają się, że liczba ofiar może wzrosnąć, stan wielu rannych jest bowiem bardzo ciężki.
Kazimierz Sikorski, Fot. Dreamstime.com