Nie widać końca walki pomiędzy władzami Seattle a właścicielami lokali, w których można zapalić fajkę wodną.
Magistrat zapowiedział niedawno, że zamknie wszystkie tego typu lokale, jednak w piątek, po protestach właścicieli, postanowił zaproponować kompromis. Kluby mogą pozostać otwarte, jeżeli będą korzystać z kamyków parowych, pozbawionych nikotyny. – To byłoby sprawiedliwe i stanowiłoby konsekwentne zastosowanie naszego stanowego prawa zakazującego palenia – powiedział prokurator Pete Holmes.
Właściciele lokali nie chcą jednak o tym słyszeć. Jak twierdzą, klienci nie lubią smaku wytwarzanego przez kamyki parowe, a na domiar złego dym powoduje drapanie w gardle. Są przekonani, że zastosowanie proponowanego rozwiązania oznaczałoby dla nich koniec działalności.
Pierwotna decyzja o zamknięciu wszystkich lokali była uzasadniana przez władze falą przemocy, jaka zalewała kluby. Dzisiaj lokalom nie grozi już natychmiastowe zamknięcie, ale wciąż będą podlegać inspekcjom oraz karom, jeżeli nie zastosują się do zaleceń.
(mcz)