Prezydent Andrzej Duda i rządzący w Polsce mają szansę, by wykorzystać swoje kontakty z Donaldem Trumpem, by dotrzeć do niego i na niego wpływać, w tym w sprawie Ukrainy – ocenił w rozmowie z PAP były ambasador USA w Polsce Daniel Fried.
Jak dodał, Trump ma wokół siebie zarówno radykalnych, jak też bardziej umiarkowanych doradców i nie jest jasne, które środowisko przeważy.
Weteran amerykańskiej dyplomacji przyznał w rozmowie z PAP, że choć nie jest zadowolony ze zwycięstwa Trumpa, to potrafi sobie wyobrazić lepsze i gorsze scenariusze polityki zagranicznej podczas jego drugiej kadencji.
„Jeśli posłucha się niektórych osób ze środkowych lub zewnętrznych kręgów świata Trumpa – (byłego sekretarza stanu) Mike’a Pompeo, może (byłego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego) Roberta O’Briena, czy z pewnością Marka Thiessena – to wszyscy oni są proukraińscy i antyputinowscy; i orędowali, nawet krytykując administrację Bidena, za sprawą pomocy Ukrainie i przeciwstawienia się rosyjskiej agresji” – przypomniał Fried. Wskazał również na spekulacje dotyczące powierzenia roli sekretarza stanu senatorowi Rogerowi Wickerowi, jednemu z antyrosyjskich „jastrzębi”.
Dodał jednak, że po drugiej stronie stoją osoby cechujące się bardziej radykalnymi poglądami i generalnie bliższe Trumpowi, takie jak wiceprezydent elekt J.D. Vance, były ambasador w Berlinie Ric Grenell, czy grupa opowiadająca się za pełnym zwrotem ku Azji, w tym np. były wiceszef Pentagonu Elbridge Colby.
Vance był jak dotąd jedyną osobą, która przedstawiła pewne szczegóły planu zakończenia wojny w Ukrainie przez Trumpa, polegające na zamrożeniu konfliktu według obecnych linii frontu, gwarancji neutralności Ukrainy i „fortyfikacji” linii demarkacyjnych.
„Oczywiście Trump lubi robić +deale+ i zapewne będzie dążył do takiego +dealu+ z Putinem. Propozycja Vance’a – podobne zgłaszał też gen. Keith Kellogg – jest, moim zdaniem, złym pomysłem. Jak Polacy wiedzą, taki układ sugeruje, że Rosja może wziąć część Ukrainy teraz, a resztę później, jeśli zostawi się Ukrainę w +szarej strefie+” – zauważył Fried. Dodał jednak, że dostępne są lepsze warianty porozumienia, a Trump, być może, będzie miał karty przetargowe, by skłonić Rosję do zaakceptowania umowy, np. grożąc zwiększeniem wsparcia dla Ukrainy.
„To jest okazja dla Polski. Polska, a zwłaszcza prezydent Duda, ma okazję, by wpłynąć na Trumpa w tym zakresie” – oznajmił Fried.
„Duda i inni mogą znaleźć sposób, by do niego dotrzeć, bo (polski prezydent) ma dobre relacje z Trumpem i utrzymywał z nim kontakt w trakcie kampanii” – zauważył były dyplomata. Wspomniał m.in. o spotkaniu obydwu przywódców w Trump Tower w Nowym Jorku, o którym słyszał, że było udane.
Według opisu spotkania w książce Boba Woodwarda „Wojna”, Duda gorąco wówczas apelował do Trumpa o wsparcie dla Ukrainy, twierdząc, że jeśli Ukraina przegra, Polska może być kolejną ofiarą Rosji. Trump był poruszony słowami Dudy, które miały wpływ na odblokowanie przez Republikanów w Kongresie pakietu środków na pomoc Ukrainie.
Fried ocenił jednocześnie, że niezależnie od tego, jak będzie wyglądać polityka Trumpa, Europa musi zdecydowanie zwiększyć swoje zaangażowanie we własne bezpieczeństwo i wsparcie Kijowa, a także wyłożyć na to odpowiednie środki.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ szm/ lm/