Były prezydent i czołowy kandydat republikanów w nadchodzących wyborach Donald Trump określił w sobotę te wybory jako „dzień sądu” i oświadczył, że uważa siebie za „dumnego politycznego dysydenta”. Trump przemawiał, jeszcze przed prawyborami w Karolinie Południowej, do uczestników waszyngtońskiej Conservative Politicał Action Conference.
„Dla ciężko pracujących Amerykanów 5 listopada (dzień wyborów prezydenckich – PAP) będzie naszym nowym dniem wyzwolenia, ale dla klamców i oszustów, fałszerzy, cenzorów i szarlatanów, którzy opanowali nasz rząd, będzie to dzień sądu” – oświadczył Trump wzbudzając ogólną owację.
„Kiedy zwyciężymy kurtyna zasłoni ich korupcyjne rządy a słońce wstanie przynosząc nową, jasną przyszłość dla Ameryki. Stoję dzisiaj przed wami nie tylko jako wasz były i – mam nadzieję – przyszły prezydent, ale jako dumny polityczny dysydent. Jestem dysydentem” – powiedział.
Reuter przypomina, że kilka dni wcześniej Trump porównał siebie do zmarłego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i utrzymywał, że podobnie jak on, jest „prześladowany z powodów politycznych” mając prawdopodobnie na myśli swoje liczne procesy sądowe.
Trump mówił też o „hordach nielegalnych przybyszów przekraczających nasze granice i ostrzegał przed „załamaniem” systemów świadczeń społecznych i oświaty w USA.
„Taka jest stawka tych wyborów. Nasz kraj jest niszczony a jedyną zaporą stojąca między wami i tym zniszczeniem jestem ja” – utrzymywał były prezydent. (PAP)
jm/