Policja wypuściła podejrzanego o napaść seksualną na 11-latkę. Problemem okazały się kwestie proceduralne, które zdaniem stróżów prawa sprawiają, że pojawił się problem z identyfikacją.
Do napaści doszło, kiedy dziewczynka wracała do domu ze szkoły. Napastnik miał ją wciągnąć w alejkę i wykorzystać seksualnie. Dziecku udało się uciec, kiedy zadzwonił telefon przestępcy. Na podstawie jej opisu, okoliczni mieszkańcy odnaleźli sprawcę i oddali go w ręce policji.
Mężczyzna nie siedział w areszcie zbyt długo. Okazało się, że babcia dziewczynki pokazała jej zdjęcie z obywatelskiego zatrzymania, co sprawiło, że późniejsza identyfikacja na posterunku stała się dla sądu bezwartościowa. Zatrzymany opuścił areszt, choć policja przyznaje, że w dalszym ciągu jest on głównym podejrzanym w tej sprawie.
Biuro prokuratora powiatu Cook zapewnia, że robi co w jego mocy, aby mimo zaistniałej sytuacji postawić mężczyźnie zarzuty.