Od kiedy życie w Teksasie wróciło na dawne tory, lokalne przedsiębiorstwa wracają do normy. Prawdziwy boom – jak się okazuje – przeżywa gastronomia, która cierpi na brak pracowników!
Sytuacja w Teksasie przewróciła się o 180 stopni. Wcześniej, kiedy restauracje pozostawały zamknięte, gastronomia biła się o każdego klienta, żeby przetrwać. Pracownicy zaś zostali zwalniani przez deficyt pracy, którą mogliby pochwycić w swoje ręce. Od kiedy Grag Abbot całkowicie porzucił popularną politykę lockdownu, gastronomia zaczyna mieć kolejny problem.
Odkąd Teksas zotał otwarty, restauracje przeżywają prawdziwy najazd wygłodniałych gości, którzy coraz częściej konsumują poza domem. Niedobór personelu dotyczy także hoteli. Szacuje się, że deficyt pracowników w ponownie otwartych lokalach sięga nawet 10%. Jak mówią właściciele restauracji i barów – jeden pracownik często pracuje za dwóch, a godziny otwarcia nie są tak długie jak kiedyś, gdyż brakuje rąk do pracy.
Red. JŁ