Kandydat na komisarza unijnego z Węgier, który ma zajmować się rozszerzeniem Wspólnoty, otrzymał zielone światło komisji spraw zagranicznych Europarlamentu. Oliver Varhleyi był ostatnim kandydatem, zaproponowanym przez kraj członkowski i zaakceptowanym przez europosłów. Nowa Komisja Europejska chce rozpocząć prace 1 grudnia, a Europarlament jest gotów głosować nad całym składem 27 listopada. Nierozwiązany jednak pozostaje problem komisarza z Wielkiej Brytanii, bo rząd w Londynie nie zaproponował żadnej osoby.
Parlament Europejski rozpoczął przesłuchania kandydatów na komisarzy 30 września. Z tych pierwotnie zgłoszonych europosłowie odrzucili trójkę – z Rumunii, Francji i Węgier. Te kraje zaproponowały więc nowe osoby. Rumunka i Francuz zostali zaakceptowani w ubiegłym tygodniu. Oliver Varhleyi, obecny ambasador Węgier przy Unii, musiał odpowiedzieć na dodatkowe pytania, bo wątpliwości europosłów wzbudziła zbyt bliska znajomość z premierem Viktorem Orbanem i w przeszłości gorliwa obrona reform przeprowadzanych przez rząd w Budapeszcie, krytykowanych w Brukseli. W pisemnej odpowiedzi zapewnił on, że nie będzie działał pod wpływem jakiegokolwiek premiera, czy rządu i wczoraj uzyskał akceptację europosłów.
Wydawałoby się, że ostatnia przeszkoda została usunięta i nowa Komisja Europejska może być zaakceptowana, bo więcej kandydatów na komisarzy nie zostało zgłoszonych. Ale 1 grudnia Wielka Brytania jeszcze będzie w Unii, a zgodnie z traktatem każdy kraj powinien mieć swojego komisarza. Unijni prawnicy są w tej sprawie podzieleni. Jedni dopuszczają możliwość rozpoczęcia prac przez nową Komisję w niepełnym składzie, inni argumentują, że decyzje podejmowane przez nią mogą być później zakwestionowane przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela/zr