Dzisiaj rozpoczyna się 106. Tour de France. Tym razem najsłynniejszy wyścig kolarski startuje w Brukseli. To ukłon wobec pochodzącego z tego miasta Eddiego Merckxa – pięciokrotnego zwycięzcy Wielkiej Pętli.
Belg, nazywany „Kanibalem” ze względu na swój ogromny apetyt na zwycięstwa w wyścigach wieloetapowych, jak i jednodniowych klasykach, pobił rekord także w noszeniu żółtej koszulki lidera – wkładał ją 111 razy. A w tym roku obchodzona jest setna rocznica wyróżniania lidera żółtą koszulką. Jako pierwszy założył ją Eugene Christophe, który zapisał się w historii Tour de France tym, że gdy złamał widełki w swoim rowerze w trakcie wspinaczki na przełęcz Tourmalet w Pirenejach – metę w tym roku XIV etapu – zszedł kilkanaście kilometrów do wsi, obudził kowala i sam sobie wykuł nowe widełki, dzięki czemu dotarł do mety w Paryżu.
Przed kolarzami niemal trzy i pół tysiąca kilometrów. Najwyższe wzniesienie to przełęcz Iseran – 2700 metrów nad poziomem morza. Z Belgii kolarze wjadą w Wogezy, a tam do Saint-Dié-des-Vosges. Kolarze przejadą przez Lotaryngię, winnice Szampanii i Burgundii, wulkany Owernii, pola słoneczników Van Gogha w Langwedocji, pod Pireneje, a potem wrócą na alpejskie lodowce Tignes, by zakończyć trasę 28 lipca na Polach Elizejskich.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Brzeziński/Paryż/em/to/