25-letni były policjant, który jakiś czas temu sfabrykował historię o strzelaninie, zmuszając do interwencji oddział SWAT, został w czwartek znaleziony martwy w swoim domu w Millis w Massachusetts.
We wrześniu Bryan Johnson zadzwonił do centrali z informacją, że ktoś strzelił w jego policyjny samochód. Funkcjonariusze wkroczyli do miasta położonego 32 kilometry na południowy wschód od Bostonu w celu odnalezienia strzelca. Na wszelki wypadek zamknięto szkoły. Nikogo jednak nie znaleziono, a strzelcy ustalili potem, że Johnson sam strzelił do samochodu, korzystając z broni służbowej. Został zwolniony. Ciążył na nim też zarzut grożenia detonacją ładunku wybuchowego w szkole.
Prokuratura wykluczyła możliwość, aby Johnson poniósł śmierć w wyniku zabójstwa. Zlecono sekcję zwłok, która wyjaśni dokładną przyczynę zgonu 25-latka.
(jj)