Bostońska policja aresztowała 33 osoby podczas prawicowego marszu wolności, który odbył się w sobotę w Boston Common – głównym parku publicznym w mieście.
Podczas demonstracji pojawiło się przeszło 40 tys. kontrmanifestantów występujących przeciwko rasizmowi, supremacji białych i nacjonalizmowi. William B. Evans, komisarz policji w Bostonie, podkreślił, że większość osób w parku przyszła tam z właściwych powodów, a dzień miał ogólnie spokojny przebieg. Nad bezpieczeństwem wszystkich czuwało ponad 500 bostońskich policjantów, a także funkcjonariusze z policji stanowej.
Burmistrz Marty Walsh powiedział o zatrzymanych, że „byli tam po prostu po to, żeby narobić problemów”. – Rzucali butelkami z moczem w kierunku policjantów – stwierdził. Większości aresztowanych postawiono zarzuty zakłócania porządku publicznego, ale część oskarżono też o napaść, a jednego uczestnika – mężczyznę z Nowego Jorku – o nielegalne posiadanie broni.
Prezydent Donald Trump pochwalił burmistrza i policję za to, jak poradzono sobie z demonstracją. – Policjanci wyglądają na twardych i mądrych! Dziękuję – napisał na Twitterze. W innym pości stwierdził: – Świetna robota wszystkich służb i burmistrza.
(jj)