24.6 C
Chicago
wtorek, 29 kwietnia, 2025

Strzały na Illinois State University. Jedna osoba ranna

0

Strzelanina na Illinois State University. Jedna osoba została ranna.

 

Do strzelaniny doszło w niedzielę około 7:40 wieczorem – podały władze uczelni. Strzały padły na terenie Bone Student Center na West Locust Street w Normal. Wydano alert w którym zaapelowano do studentów o schronienie się w bezpiecznym miejscu.

Policja poszukuje sprawcy strzelaniny. Śledczy potwierdzili, że strzelanina miała miejsce w wejściu do centrum akademickiego podczas imprezy organizacji studenckiej. Wiadomo, że poszkodowany nie jest studentem Illinois State University.

 

BK

Polskie Elektrownie Jądrowe i Westinghouse-Bechtel podpisały umowę dot. budowy elektrowni jądrowej

0

Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) i konsorcjum Westinghouse-Bechtel podpisały w poniedziałek, w obecności premiera Donalda Tuska i sekretarza energii USA Chrisa Wrighta, umowę pomostową EDA, ustalającą ramy dalszej współpracy przy budowie elektrowni jądrowej na Pomorzu.

EDA (Engineering Development Agreement0 obejmuje kontynuację sprecyzowanych prac projektowych, związanych m.in. z uzyskaniem niezbędnych decyzji administracyjnych, licencji i pozwoleń, jak również dalszy etap pogłębionych badań geologicznych na terenie inwestycji. Podpisanie umowy było konieczne w związku z wygaśnięciem na początku kwietnia kontraktu na usługi projektowe ESC (Engineering Service Contract).
Jak oświadczył przed podpisaniem umowy premier Donald Tusk, jest ona lepsza od poprzedniej. „Strona polska starała się, aby ta umowa była lepsza z punktu widzenia interesów i Polski, i naszych partnerów.(…) Zmieniliśmy w 16 obszarach wiele kluczowych kwestii, dzięki temu inwestycja staje się pewniejsza” – stwierdził Tusk. „Można z przyjaciółmi negocjować każdy szczegół twardo i bardzo solidnie” – dodał szef rządu.
Polsce bardzo zależało na tym, aby inwestycja była opłacalna dla obu stron w równym stopniu, i aby obie strony były usatysfakcjonowane nie tylko treścią umowy, ale i „wielką robotą”, która nas czeka – powiedział Tusk.
Jak dodał, z sekretarzem energii USA rozmawiał także o przyszłości małych reaktorów jądrowych i o skroplonym gazie ziemnym (LNG), „gdzie Polska jest wielkim importerem gazu amerykańskiego”. Według niego, dziś dzięki polsko-amerykańskiej współpracy w obszarze gazu „być może uda się także zabezpieczyć gazowo Ukrainę” i do tego nie dopłacać. Orlen podpisał ostatnio z ukraińskim Naftogazem trzy kontrakty na dostawę 100 mln m sześc. gazu każdy. Gaz ten jako LNG ma przypłynąć do Polski z USA.
„Uważam, że to (budowa elektrowni jądrowej w Polsce – PAP) będzie również początek wieloletniej współpracy w tym obszarze między Polską a Stanami Zjednoczonymi i będziemy budować więcej takich reaktorów jądrowych, zarówno w Polsce, jak i w innych państwach w całej Europie, ponieważ mamy odpowiednie umiejętności, które zyskają polscy pracownicy dzięki współpracy z amerykańskimi partnerami” – powiedział Wright.
„Bardzo dziękuję także Polkom i Polakom. Dziękuję także prezydentowi Dudzie. Przez lata pracowaliśmy nad tym, by zbliżyć do siebie Polskę i Amerykę” – zaznaczył Chris Wright.
Umowę podpisali p.o. prezes Polskich Elektrowni Jądrowych Piotr Piela, prezes i dyrektor operacyjny Bechtel Craig Albert oraz prezes Westinghouse Energy Systems Dan Lipman.
„Umowa zmienia nasze zasady biznesowe i zmienia trochę podział odpowiedzialności.(…) W mojej ocenie te wszystkie zmiany poprawiają nasz komfort jako inwestora, poprawiają interes państwa” – poinformował Piela. Jak dodał, zmianie uległa m.in. odpowiedzialność strony amerykańskiej za integrację produktów. Chodzi o to, żebyśmy mieli przekonanie graniczące z pewnością, że produkt, który otrzymamy na koniec będzie w pełni funkcjonalny – wyjaśnił.
Jak dodał, na podstawie EDA dopracowywany będzie projekt budowlany elektrowni. „Zaczynamy budować zaufanie, które jest o niebo bardziej istotne, niż sama umowa” – dodał szef PEJ. Jak podkreślił, spółka przygotowuje się do negocjacji kontraktu wykonawczego EPC, ale nie ma jeszcze kompetencji, „by tak potężną umowę negocjować”, dlatego poszukuje partnerów, którzy wesprą PEJ w negocjacjach. „Tu nie chodzi o to, by wygrać negocjacje z Amerykanami. Chodzi o to, by być dla nich równoprawnym, merytorycznym partnerem” – zaznaczył Piela.
Jak podkreślił Albert, od maja 2024 r. Bechtel jest aktywny na terenie lokalizacji, prowadząc m.in. odwierty geologiczne o całkowitej głębokości niemal 20 km, przy udziale m.in. polskich wykonawców. „Projekt ten ma kluczowe znaczenie dla wzmocnienia niezależności energetycznej Polski, napędzania zrównoważonego wzrostu gospodarczego, wspierania lokalnych przedsiębiorstw i tworzenia wysokiej jakości miejsc pracy” – dodał prezes Bechtela.
Lipman zwrócił uwagę, że dzięki podpisaniu EDA konsorcjum może kontynuować ścisłą współpracę z Polskimi Elektrowniami Jądrowymi. „Ten projekt nie tylko zapewni Polsce niezawodne źródło czystej energii w przystępnej cenie na długie lata, ale także wygeneruje miliardy złotych w inwestycjach, pozytywnie wpływając na produkt krajowy brutto Polski i tworząc tysiące miejsc pracy podczas realizacji inwestycji oraz przez wiele dziesięcioleci w okresie eksploatacji elektrowni” – dodał.
PEJ to należący w 100 proc. do państwa inwestor i przyszły operator pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, która ma powstać w technologii AP1000 Westinghouse w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu.
Zgodnie z obecnym harmonogramem wylanie tzw. pierwszego betonu jądrowego pod pierwszy reaktor ma nastąpić w 2028 r. Początek komercyjnej eksploatacji pierwszego bloku planuje się na 2036 r.(PAP)

wkr/ pad/ lm/

Jeśli Komisja Europejska sprzeciwiłaby się pomocy polskiego rządu w budowie elektrowni jądrowej, byłyby to precedens. „Nie znam żadnej takiej decyzji KE”

0

Nie znam żadnej decyzji Komisji Europejskiej w sprawie pomocy państwa, która sprzeciwiłaby się budowie elektrowni jądrowych – powiedział wicedyrektor w Dyrekcji Generalnej ds. Energii w KE Massimo Garribba. W toku jest ocena wsparcia publicznego, które Polska zamierza przyznać elektrowni jądrowej.

W poniedziałek w obecności premiera Donalda Tuska i amerykańskiego ministra ds. energii Chrisa Wrighta doszło do podpisania umowy pomostowej w sprawie dalszej współpracy z Amerykanami przy budowie polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Umowę z amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel zawarła spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), która jest w całości należącym do państwa inwestorem i przyszłym operatorem elektrowni Lubiatowo-Kopalino.
W tym samym czasie polska prezydencja zorganizowała spotkanie poświęcone tematyce energetyki jądrowej w Brukseli. Biorący w niej udział wiceszef DG Energy w KE powiedział, że „ocena pomocy państwa dla łańcucha dostaw i technologii jądrowych jest w toku”. „Zobaczymy, co przyniesie” – dodał Garribba odnosząc się m.in. do polskich planów wsparcia budowy elektrowni jądrowej.
Chodzi o postępowanie wszczęte przez KE w grudniu 2024 r. w sprawie planowanego przez Polskę wsparcia na rzecz budowy elektrowni Lubiatowo-Kopalino. Wniosek do KE Polska złożyła we wrześniu 2024 r. KE musi sprawdzić, czy polska pomoc jest zgodna z unijnymi przepisami o dozwolonym wsparciu publicznym.
„Wielokrotnie mówiłem publicznie i powtórzę to tutaj: nie znam żadnej decyzji w sprawie pomocy państwa, która sprzeciwiłaby się budowie elektrowni jądrowych” – powiedział w poniedziałek Garribba.
Polska planuje wesprzeć budowę elektrowni poprzez zastrzyk kapitału w wysokości około 14 mld euro pokrywający 30 proc. kosztów projektu, gwarancje państwowe obejmujące 100 proc. długu zaciągniętego przez PEJ w celu sfinansowania inwestycji oraz tzw. kontrakt różnicowy zapewniający stabilność przychodów przez cały okres eksploatacji elektrowni wynoszący 60 lat. Ten typ kontraktu to rodzaj wsparcia, który gwarantuje kupno wyprodukowanej energii elektrycznej po stałej cenie w okresie obowiązywania umowy.
Garribba, chociaż zaznaczył, że KE do tej pory nie sprzeciwiała się budowie elektrowni jądrowych, to widzi potrzebę wydania wytycznych dotyczących zawierania kontraktów różnicowych, z których kraje członkowskie UE mogłyby korzystać zawierając takie umowy.
W ocenie wiceszefa DG Energy Komisja Europejska publikując Pakt dla czystego przemysłu w lutym br. dokonała „niezbędnego wyjaśnienia”, w ramach którego dekarbonizacja ma służyć wzrostowi w Europie. Zwrócił uwagę, że częścią paktu są plany dotyczące wsparcia dla małych reaktorów modułowych SMR.
Według Garribby nowe otwarcie w UE wobec energetyki nuklearnej, które nastąpiło po rosyjskiej napaści na Ukrainę w 2022 r. i które służy wzmocnieniu bezpieczeństwa energetycznego Europy, powinno znaleźć odzwierciedlenie w debacie na temat kolejnego budżetu UE, którego projekt KE opublikuje latem. Jednak – w jego ocenie – wykorzystanie tego „nowego otwarcia” w zakresie atomu w mobilizowaniu europejskich funduszy będzie jednak o wiele trudniejsze.
6 maja KE zamierza z kolei przedstawić plan odejścia od rosyjskich paliw kopalnych do 2027 r. Chodzi o mapę drogową w ramach programu RePower EU, który został uruchomiony po inwazji Rosji na Ukrainę i pierwotnie zakładał odstąpienie od dostaw rosyjskich surowców do końca dekady.
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen podkreśliła pod koniec marca, że pozostaje zobowiązana do uniezależnienia UE od rosyjskich surowców. Według niej niepewność związana z importem napędza ceny, co z kolei zagraża konkurencyjności Europy, w której energia kosztuje dużo więcej niż w USA i Chinach.
Von der Leyen uznała, że sposobem na obniżenie cen energii jest przejście na energię niskoemisyjną, czyli jądrową i odnawialną.
O ile w UE od lat promowany jest rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE), o tyle w unijnych instytucjach do tej pory unikano podejmowania kwestii energii jądrowej ze względu na różnice w podejściu krajów członkowskich do tego zagadnienia. Sama KE zaznaczała, że jest w tej kwestii „neutralna technologicznie”, co oznacza, że decyzję o tym, skąd dostarczać nośniki energii podejmuje samodzielnie każdy kraj członkowski.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)

Wybory parlamentarne w Kanadzie: Lider konserwatystów Pierre Poilievre czyli „kanadyjska wersja Donalda Trumpa”

0

Lider Konserwatywnej Partii Kanady (CPC) Pierre Poilievre jest najpoważniejszym konkurentem przywódcy liberałów Marka Carneya w poniedziałkowych wyborach parlamentarnych. Ze względu na zbieżność wielu jego wypowiedzi z poglądami prezydenta USA autor politycznej biografii Poilievre’a Mark Bourrie określił go mianem „kanadyjskiej wersji Donalda Trumpa”.

W opublikowanym w piątek sondażu firmy Nanos Research konserwatyści są na drugim miejscu z poparciem na poziomie 38,4 proc., za liberałami, kórzy mają 42,7 proc.
Poilievre stoi na czele CPC od 2022 r. Od 2004 r. jest parlamentarzystą z ottawskiego okręgu Carleton. Z sąsiedniego okręgu Nepean startuje lider Partii Liberalnej Kanady (LPC) Mark Carney.
Urodzony w 1979 r. Poilievre studiował stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Calgary, jest zawodowym politykiem.
W 2008 r., na kilka godzin przed tym, jak premier Kanady Stephen Harper wystosował formalne przeprosiny pod adresem uczniów przymusowych szkół dla Indian, Poilievre powiedział z przekąsem, że razem z przeprosinami „przychodzi kolejne 4 mld dolarów rekompensat”, i dodał, że Indianie powinni „nauczyć się ciężkiej pracy” i „polegania na sobie”.
Inna znana wypowiedź Poilievre’a padła w marcu 2020 r. i dotyczyła programów pomocy dla Kanadyjczyków podczas pandemii. „Powinniśmy obniżyć podatki, rozluźnić regulacje (…) Można chcieć to zrobić poprzez wielkie i tłuste programy rządowe, (ale my) jesteśmy konserwatystami, my w takie rzeczy nie wierzymy” – powiedział dziennikarzowi.
W 2022 r. Poilievre poparł „konwój wolności”, czyli kierowców ciężarówek protestujących przeciwko ograniczeniom podczas pandemii Covid-19, którzy blokowali Ottawę i przejścia graniczne. Kilka miesięcy później został szefem Partii Konserwatywnej w okolicznościach, które budzą wiele wątpliwości. Jego konkurentem był wówczas Patrick Brown, który został jednak zdyskwalifikowany w czasie partyjnej kampanii. W czerwcu 2024 r. parlamentarna komisja bezpieczeństwa narodowego i wywiadu opublikowała raport, w którym podała, że Indie wpłynęły na wybór nowego szefa konserwatystów.
Poilievre jest jedynym liderem dużej partii, który nie ma dostępu do informacji niejawnych. Utrzymuje, że uzyskanie takiego dopuszczenia uniemożliwiłoby mu komentowanie niektórych wydarzeń.
Znaczną część federalnej kampanii wyborczej definiuje stosunek Kanadyjczyków do zagrożeń stwarzanych przez prezydenta USA. Poilievre – choć sprzeciwił się słowom Trumpa o Kanadzie jako „51. stanie” USA – ma na swoim koncie wypowiedzi podobne do Trumpa, w tym krytykę „ideologii woke” i programu wydatków socjalnych.
Znany kanadyjski dziennikarz i prawnik Mark Bourrie, który w wydanej w marcu książce („The Making of Pierre Poilievre. Ripper”) opisał polityczną karierę Poilievre’a, określił go mianem „kanadyjskiej wersji Donalda Trumpa”.
W połowie marca konserwatywna premierka prowincji Alberta Danielle Smith w wywiadzie dla skrajnie konserwatywnego portalu Breitbart News powiedziała, że Trump powinien wstrzymać się z cłami wobec Kanady, by liberałowie nie zyskiwali poparcia, i zapewniła, że Poilievre „jest zsynchronizowany” z Trumpem.
Poilievre’a poparł były szef Partii Konserwatywnej i były premier Stephen Harper, obecnie szef konserwatywnej międzynarodówki IDU. Factcheckingowy portal Desmog.com wśród popierających Poilievre’a wylicza m.in. Elona Muska, znanego przedstawiciela ruchu MAGA Bena Shapiro i amerykańskiego prezentera szerzącego teorie Alexa Jonesa.

Z Toronto Anna Lach (PAP)

 

lach/ sp/

Watykan: Konklawe rozpocznie się 7 maja. Pierwsze konklawe odbyło się w 1276 r. i trwało jeden dzień; najdłuższe – 179 dni

0

Konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka, rozpocznie się 7 maja – podało biuro prasowe Watykanu. Decyzja w tej sprawie zapadła w poniedziałek po kongregacji kardynałów, obradujących w okresie wakatu w Stolicy Apostolskiej. W pierwszym dniu konklawe przewidziano tylko jedno głosowanie.

Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat. Pochodzą z około 70 krajów. Jeden z elektorów już ogłosił, że nie będzie w nim uczestniczył z powodów zdrowotnych.
W gronie elektorów będzie czterech Polaków, są to kardynałowie: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
W środę 7 maja rano kardynałowie wezmą udział w mszy Pro eligendo Papa w intencji wyboru papieża. Po południu w procesji wejdą do Kaplicy Sykstyńskiej. Zgodnie z przepisami Konstytucji Apostolskiej Jana Pawła II „Universi dominici gregis” w sytuacji, gdy konklawe rozpoczyna się po południu, pierwszego dnia odbywa się tylko jedno głosowanie.
W następnych dniach odbywają się dwa głosowania rano i dwa po południu.
W poniedziałkowej kongregacji generalnej udział wzięło około 190 kardynałów, wśród których było ok. 100 elektorów.
W Watykanie poinformowano także, że w poniedziałek Kaplica Sykstyńska zostanie zamknięta dla zwiedzających w związku z przygotowaniami do konklawe, które tam się odbędzie.
Zawieszone zostały też wizyty w Ogrodach Watykańskich oraz w watykańskiej nekropolii.

Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)

 

Ks. dr Śliwiński: pierwsze konklawe odbyło się w 1276 r. i trwało jeden dzień; najdłuższe – 179 dni

Elekcja papieska to nie to samo co konklawe. Najdłuższe wybory papieża to elekcja w Viterbo – trwająca 2 lata 9 miesięcy i jeden dzień. Natomiast pierwsze konklawe odbyło się w 1276 r. i trwało jeden dzień, zaś najdłuższe z roku 1740 – 179 dni – powiedział PAP ks. dr Przemysław Śliwiński.
Zgodnie z Konstytucją Apostolską Universi Dominici Gregis po pogrzebie papieża w Kościele obowiązuje dziewięć dni żałoby, po której, między 15. a 20. dniem, musi rozpocząć się konklawe. W przypadku śmierci Franciszka oznacza to, że konklawe odbędzie się między 5 a 10 maja; konkretna data nie została jeszcze podana.
Medioznawca ks. dr Przemysław Śliwiński autor książki „Konklawe. Tajemnica wyborów papieskich” w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że należy w historii Kościoła należy odróżnić „elekcję papieską” od „konklawe„.
Wyjaśnił, że w pierwszym tysiącleciu nie było trwale ukształtowanej zasady wyboru papieży. „One się zmieniały i były podatne na ingerencję cesarzy, zwłaszcza od edyktu mediolańskiego, kiedy chrześcijaństwo przestało być prześladowane. Czasami ingerencja władcy świeckiego była ratunkiem, ponieważ był jedyną osobą zdolną uspokoić podzielony chrześcijański lud rzymski, a czasem, przeciwnie, stroną sporu z Kościołem, a nawet kimś, kto narzucał papieża” – stwierdził ekspert. Inną kwestią, która bardzo długo się ciągnęła były bardzo silne wpływy możnych rodów rzymskich” – dodał.
Powiedział, że najdłuższe wybory papieża trwały 2 lata 9 miesięcy i jeden dzień (33 miesiące) i odbywały się w latach 1268-1271. „Była to elekcja w Viterbo w wyniku której 1 września 1271 r. wybrano Grzegorza X. Drugą co do długości – była elekcja w Lyonie w latach 1314-1316 – trwająca 2 lata 3 miesiące i 5 dni, kiedy wybrano Jana XXII. Kolejna – trwająca 2 lata 2 miesiące i 29 dni była elekcja w Perugii, kiedy wybrano Celestyna V” – powiedział ekspert.
Zastrzegł, że w tych wypadkach nie należy używać jeszcze nazwy „konklawe„, bo albo jeszcze nie istniała ta instytucja, albo też nie była stosowana.
Ks. dr Śliwiński poinformował, że „pierwsze konklawe odbyło się w 1276 r. i trwało jeden dzień. Drugie w tym samym roku trwało 7 dni. Wybrany wówczas papież Hadrian V zawiesił dekret „Ubi periculum” dotyczący sposobu wyboru papieża, co spowodowało znów wydłużenie kolejnych elekcji papieskich.
Ekspert zapytany jak ukształtowało się grono kardynałów wybierających papieża powiedział, że w XI wieku nastąpiła tzw. reforma kardynalska w wyniku której dotychczasowi elektorzy, czyli +lud i duchowieństwo Rzymu+, zostali zmienieni. Odtąd wyłącznymi elektorami biskupa Rzymu, papieża, stali się kardynałowie.
Podkreślił, że kardynałami zawsze byli duchowni. „Nawet jeśli tytuł tak brzmiący posiadała osoba świecka, to i tak nie mógł wybierać papieża, a więc nie był elektorem” – wyjaśnił.
W celu uniezależnienia Kościoła od władzy świeckiej, „7 lipca 1274 r. papież Grzegorz X wydał konstytucję +Ubi periculum+, która gwarantowała elektorom swobodę decyzji wyborczej poprzez ich odosobnienie +cum clave+”. Ponadto, mieli zbierać się tam, gdzie umarł papież, w tym samym pałacu, mieście albo w diecezji. „Chodziło o to, żeby uniknąć problemu przedłużających się wyborów papieży – do wielu miesięcy, a nawet lat. Odosobnienie zaś gwarantowało brak ingerencji zewnętrznych” – powiedział ks. dr. Śliwiński. Wspomniał, że w celu skrócenia wyborów, „zaplanowano zmniejszyć racje żywnościowych jeżeli w ciągu trzech dni nie wybiorą nowego papieża”. „Po pięciu następnych dniach mieli otrzymywać dwa jednodaniowe posiłki a w kolejnych pięciu tylko chleb, wodę i wino w niewielkiej ilości” – dodał.
Ks. dr Śliwiński przyznał, że do XIX wieku największym problemem w czasie wyboru papieży była instytucja weta i ekskluzywy. „Papież Pius X wydając w 1904 r. konstytucję +Commisium nobis a potem Vacante Sede Apostolica+ zabronił pod karą ekskomuniki przekazywania życzenia władzy świeckiej i zaostrzył sekret także po zakończeniu konklawe, co obowiązuje do dzisiaj” – powiedział ekspert. Wyjaśnił, że miało to zapewnić kardynałom, iż nikt nigdy nie dowie się, jak ktokolwiek z nich zagłosował podczas konklawe.
Pierwsze konklawe bez weta i ekskluzywy odbyło się 1914 r. – powiedział ks. dr. Śliwiński. Dodał, że najdłuższe trwało 179 dni, czyli 5 miesięcy i 27 dni – w roku 1740, kiedy kardynałowie wybrali na papieża Benedykta XIV. Od 1846 roku konklawe trwają nie dłużej niż 5 dni.
Ks. Śliwiński poinformował, że pierwszym polskim kardynałem był biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, drugim – syn króla Kazimierza Jagiellończyka, Fryderyk a kolejnym kard. Stanisław Hozjusz, który jako pierwszy kardynał z Polski brał udział w konklawe w 1572 r. „Przed nim elektorem był w 1417 r. abp Mikołaj Trąba, bo podczas konklawe w Konstancji w czasie obrad soboru uzdrawiającego schizmę zachodnią, mogli wybierać papieża nie tylko kardynałowie” – wyjaśnił.
„Ostatnim konklawe podczas którego nie było Polaka wśród elektorów było w 1914 r. Od tego czasu we wszystkich wyborach papieskich nieprzerwanie biorą udział Polacy” – zaznaczył.
Wśród kardynałów Polaków najdłużej elektorami byli kard. Stefan Wyszyński i Franciszek Macharski po – 28 lat, oraz kard. Józef Glemp – 26 lat. Jak dotąd, z Polski pochodziło 40 kardynałów, a precyzyjnie – 39, bo jeden z nich, kard. Ignacy Jeż, nie doczekał swojej kreacji w 2007 roku.

Magdalena Gronek (PAP)

Kontynentalna Hiszpania i część Portugalii dotknięte dużą awarią prądu

0

Kontynentalna Hiszpania i część Portugalii zostały dotknięte w poniedziałek dużą awarią prądu – poinformowała agencja EFE, powołując się na krajowego dostawcę energii. Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.

Agencja Reutera poinformowała, że brak działających świateł sygnalizacyjnych na ulicach w centrum Madrytu doprowadził do licznych korków.
Krajowy przewoźnik kolejowy RENFE poinformował o wstrzymaniu wszystkich połączeń.
W poniedziałek miał odbyć się mecz o ćwierćfinał turnieju WTA w Madrycie z udziałem Igi Świątek, jednak z powodu przerwy w dostawie prądu organizatorzy przełożyli rozpoczęcie meczu. Na razie nie jest jasne, kiedy zaczną się rozgrywki.(PAP)

 

Turniej WTA w Madrycie – brak prądu w Hiszpanii opóźnia występ Świątek

Z powodu przerw w dostawie prądu w całej Hiszpanii spotkania turnieju tenisowego WTA i ATP w Madrycie, w tym mecz Igi Świątek z Rosjanką Dianą Sznajder, są przełożone.
Caja Magica – centrum sportowe, gdzie odbywają się zawody – jest pogrążone w mroku. Nie działają windy, ludzie odbijają się od siebie na korytarzach, gdzie nie dochodzi światło dzienne.
Dziennikarze i pracownicy biura prasowego wyłączyli komputery, aby oszczędzać baterie.
„Czekamy na prąd i Świątek. Zabrakło go jakieś pół godziny temu, kamery nad kortem zawisły. Myśleliśmy, że to chwilowe, ale trwa to już dość długo” – powiedziała PAP para z Polski o godz. 13.
O tej porze Świątek miała zmierzyć się w 1/8 finału ze Sznajder. Na razie nie wiadomo, czy mecz odbędzie się w poniedziałek i ewentualnie kiedy może się rozpocząć.
Z Madrytu – Marcin Furdyna (PAP)

 

Operator sieci energetycznej zaczyna przywracać prąd na południu i północy

Operator sieci energetycznej zaczyna przywracać prąd na południu i północy Hiszpanii po rozległej awarii – poinformowała agencja Reutera, powołując się na krajowego dostawcę energii Red Electrica. Przerwy w dostawach prądu objęły również część Portugalii i Francji.
Awaria spowodowała w Hiszpanii kontynentalnej poważne zakłócenia w ruchu kolejowym, samochodowym i lotniczym.
Hiszpański operator lotnisk AENA przekazał, że porty lotnicze mierzą się z problemami, ale generatory zasilania awaryjnego działają.
Dziennik „El Pais” przekazał, że w siedzibie Red Electrica w Madrycie rząd zwołał spotkanie kryzysowe, a władze dużych miast takich jak Madryt i Barcelona organizują spotkania na szczeblu lokalnym.(PAP)

 

awm/ akl/

Ks. dr Śliwiński: Najdłuższe konklawe trwało 179 dni, od 1846 roku trwają nie dłużej niż pięć dni [wywiad)]

0

Najdłuższe konklawe trwało 179 dni, czyli 5 miesięcy i 27 dni – w roku 1740, kiedy kardynałowie wybrali na papieża Benedykta XIV. Od 1846 roku konklawe trwa nie dłużej niż pięć dni – powiedział PAP medioznawca ks. dr Przemysław Śliwiński autor książki „Konklawe. Tajemnica wyborów papieskich”.

PAP: Jak na początku chrześcijaństwa wyglądały wybory następców św. Piotra?
Ks. dr Przemysław Śliwiński: Były odmienne od naszych dzisiejszych wyobrażeń. We wczesnych wiekach chrześcijaństwa papieżami nie zostawali na przykład biskupi, ponieważ byli oni dożywotnio oddani swojej diecezji, lecz z reguły prezbiterzy i diakoni. Teoretycznie papieżem mógł zostać nawet świecki, tak jak to było w przypadku wyboru na biskupa Mediolanu świętego Ambrożego. U początków biskupów Rzymu wybierała cała gmina chrześcijańska, czyli lud i duchowieństwo, przez aklamację. Następnie tego rodzaju wybór potwierdzany był przez biskupa Ostii poprzez nałożenie rąk – konsekrację biskupią.
PAP: Co było jeśli w gminie był rozdźwięk?
Ks. dr P.Ś.: Rozdźwięk prowadził do tzw. podwójnych wyborów i schizm. Ten problem pokazuje zresztą, że w pierwszym tysiącleciu nie było trwale ukształtowanej zasady wyboru papieży. One się zmieniały, a co więcej były podatne na ingerencję cesarzy, zwłaszcza od edyktu mediolańskiego, kiedy chrześcijaństwo przestało być prześladowane. Czasami ingerencja władcy świeckiego była ratunkiem, ponieważ był jedyną osobą zdolną uspokoić podzielony chrześcijański lud rzymski, a czasem, przeciwnie, stroną sporu z Kościołem, a nawet kimś, kto narzucał papieża. Inną kwestią, która bardzo długo się ciągnęła był bardzo silny wpływy możnych rodów rzymskich.
Jednym słowem, pierwsze tysiąclecie nie ukształtowało jasnych, ustabilizowanych reguł wyboru biskupa Rzymu, choć często w literaturze możemy spotkać prawdziwe tylko w teorii stwierdzenie, że papieża wybierał wtedy lud i duchowieństwo Rzymu. Nawet jeśli któryś z papieży ustalił zasady, to szybko przestawały funkcjonować bądź były zmieniane przez następców, również w odniesieniu do tego, kto tak naprawdę wybierał biskupa Rzymu.
I to dlatego w XI wieku – w obliczu tych problemów – nastąpiła tzw. reforma kardynalska. W jej wyniku, dotychczasowi elektorzy, czyli “lud i duchowieństwo Rzymu”, zostali zmienieni. Odtąd wyłącznymi elektorami biskupa Rzymu, papieża, stali się kardynałowie.
Grono kardynałów to istniejąca już wówczas od wieków grupa najbliższych współpracowników papieża tzw. świta spośród diakonów, prezbiterów i biskupów sześciu podmiejskich diecezji. Łącznie było ich około 50 osób. To dlatego nawet dziś kardynałowie dzielą się na takie stopnie.
W wyniku reformy papieża Grzegorza VII od XI wieku, jedynymi elektorami, czyli wyborcami papieży stali się kardynałowie.
PAP: Czy kardynałem mogła zostać osoba świecka?
Ks. dr P.Ś.: Kardynałami zawsze byli duchowni. Nawet jeśli tytuł tak brzmiący posiadała osoba świecka, to i tak nie mógł wybierać papieża, a więc nie był elektorem.
PAP: Mimo to, kardynałowie i tak nadal byli zależni od bogatych rodów, a później władców?
Ks. dr P.Ś.: Okazało się, że bardzo potrzebna reforma gregoriańska, owszem, osłabiła wówczas wpływ władców świeckich na wybór papieża, ale zaczęto szukać innych na to sposobów. W celu uniezależnienia Kościoła od władzy świeckiej, 7 lipca 1274 r. papież Grzegorz X wydał konstytucję „Ubi periculum”, która gwarantowała elektorom swobodę decyzji wyborczej poprzez ich odosobnienie „cum clave”.
Według dokumentu, kardynałowie mieli zbierać się tam, gdzie umarł papież, w tym samym pałacu, mieście albo w diecezji. Chodziło o to, żeby uniknąć problemu przedłużających się wyborów papieży – do wielu miesięcy, a nawet lat. Odosobnienie zaś gwarantowało brak ingerencji zewnętrznych.
Żeby skrócić wybory papieskie zaplanowano zmniejszyć racje żywnościowe jeżeli w ciągu trzech dni kardynałowie nie wybiorą nowego papieża. Po pięciu następnych dniach mieli otrzymywać dwa jednodaniowe posiłki a w kolejnych pięciu tylko chleb, wodę i wino w niewielkiej ilości.
Pierwsze konklawe odbyło się w 1276 r. i trwało jeden dzień. Drugie w tym samym roku trwało siedem dni. Wybrany wówczas papież Hadrian V zawiesił dekret, co spowodowało znów wydłużenie kolejnych elekcji papieskich.
Przepisy przywrócił Celestyn V dodając uszczegółowienie, że konklawe odbywa się według zasad ustalonych na soborze w Lyonie nie tylko w wypadku śmierci papieża, ale i jego rezygnacji. Następnie 13 grudnia 1294 r. na konsystorzu odczytał formułę abdykacji, zdjął szaty pontyfikalne i oddał papieskie insygnia władzy powracając do życia eremickiego. Kolejny papież Bonifacy VIII, włączył normy z Ubi periculum do ówczesnego Kodeksu prawa kanonicznego. W ten sposób, pod koniec XIII wieku, narodziła się instytucja konklawe – dobrowolnej klauzuli, w której elektorzy wybierają papieża, chroniąc się przed ingerencjami z zewnątrz.
PAP: To jak w takim razie doszło do wyborów dwóch papieży?
Ks. dr P.Ś.: Podwójne elekcje trapiły Kościół przede wszystkim w pierwszym wieku. Ograniczenie elektorów do wąskiej grupy kardynałów oraz wprowadzenie instytucji konklawe miało już do tego więcej nie dopuścić, a jednak dopuściło. To historia wielkiej schizmy zachodniej.
Wielka schizma zachodnia rozpoczęła się tuż po okresie zwanym niewolą awiniońską, kiedy większość kardynałów, wybrawszy najpierw na papieża Urbana VI w 1378 r., po kilku miesiącach oprotestowała swój własny wybór, uznając, iż działali pod presją i z tego powodu konklawe nie było ważne, w konsekwencji Urban nie jest papieżem. Papież pozbawił ich tytułu kardynała i kreował nowych. W ten sposób powstały dwie grupy kardynałów i dwóch papieży, bo “buntownicy” wkrótce wybrali nowego papieża – dziś mówimy o nim “antypapież”.
Ale wtedy nie wiadomo było, kto jest papieżem właściwym. Cała Europa podzieliła się w tym względzie. Poszczególne kraje popierały jednego z dwóch – a potem nawet trzech – papieży. Taka sytuacja trwała aż do 1415 roku. Podczas wojny polsko-krzyżackiej w 1410 r. zakon krzyżacki popierał papieża “rzymskiego”, zaś Polska antypapieża z obediencji pizańskiej.
PAP: Jak mimo schizmy udało się uratować jedność Kościoła?
Ks. dr P.Ś.: W latach 1415-1417 obradował sobór w Konstancji podczas którego trzech ówczesnych papieży zrezygnowało z urzędu bądź zostali do tego zmuszeni. W czasie soboru zwołano konklawe i wybrano także papieża. W tym procesie wzięli udział nie tylko kardynałowie z wszystkich trzech już wówczas obediencji, ale także przedstawiciele pięciu nacji: germańskiej, włoskiej, francuskiej i hiszpańskiej. Arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba był wówczas np. w nacji germańskiej i to on, jako pierwszy Polak wybierał, papieża, chociaż nie był kardynałem.
Na stolicę Piotrową wybrano wówczas Rzymianina – Ottona Colonnę, który przyjął imię Marcina V i przystąpił do reform, zgodnie z zaleceniami soboru. Od tej pory z jednym tylko wyjątkiem wszystkie konklawe odbywały się w Rzymie.
PAP: Dlaczego, mimo kolejnych regulacji, mocarstwa europejskie cały czas ingerowały w wybory papieży?
Ks. dr P.Ś.: Do XIX wieku największym problemem w czasie wyboru papieży była instytucja weta i ekskluzywy. To oddalona w czasie konsekwencja wyniku schizmy zachodniej, bo w efekcie tamtych wydarzeń, wszystkie państwa katolickie włączyły się w swoistą grę o tron papieski, mając swoich przedstawicieli wśród kardynałów tzw. kardynałów koronnych. Tak było we Francji, Hiszpanii, Austrii i Niemczech. Konklawe znów było narażone na ingerencję władców świeckich.
W praktyce, podczas konklawe kardynałowie mieli prawo kierować się dyspozycjami ze swoich krajów pochodzenia, stosując weto wobec kogoś, kto co prawda miał poparcie i mógł być wybrany przez kardynałów papieżem, ale nie zgadzało się na to któreś z mocarstw. Takie prawo nigdy nie zostało wpisane w regulamin wyborów papieskich. A jednak obowiązywało siłą historycznego precedensu.
PAP: W jaki sposób Kościół odszedł do instytucji weta i ekskluzywy?
Ks. dr P.Ś.: Ostatnie weto miało miejsce w 1903 r. po śmierci papieża Leona XIII. Złożył je w imieniu cesarza Austrii polski kardynał Puzyna, chociaż było już nieskuteczne i przyjęto je z zażenowaniem. W rzeczywistości bowiem, od kilkudziesięciu lat instytucja weta w sposób naturalny wygasła. Dla kardynałów był to policzek, że władza świecka ponownie chce ingerować w wolność Kościoła.
Wybrany na tym konklawe papież Pius X wydając konstytucję Commisium nobis a potem Vacante Sede Apostolica (1904 r.) zabronił pod karą ekskomuniki przekazywania życzenia władzy świeckiej i zaostrzył sekret także po zakończeniu konklawe, co obowiązuje do dnia dzisiejszego. Miało to zapewnić kardynałom, że nikt nigdy nie dowie się, jak ktokolwiek zagłosował. Tym samym pierwsze konklawe bez weta i ekskluzywy odbyło się 1914 r.
PAP: Dlaczego Polska mimo, że była w dawnych wiekach mocarstwem europejskim miała niewielu swoich kardynałów?
Ks. dr P.Ś.: Zdecydowały o tym postanowienia synodu w Piotrkowie. Uznano, że najważniejszym dostojnikiem w przeciwieństwie do +precedencji+ w Kościele powszechnym (porządku pierwszeństwa) będzie prymas, a więc arcybiskup gnieźnieński, który w czasie bezkrólewia był interrexem, a nie kardynał, na przykład biskup krakowski.
To prymas koronował władców. Decyzja kto zostanie prymasem należała do króla. Następca św. Piotra jedynie zatwierdzał decyzję polskiego władcy. Wybór kardynała był zaś sprawą papieża. W ten sposób Królestwo Polskie “wyłączyło się” z tej swoistej gry o tron papieski i to tłumaczy, dlaczego mieliśmy w przeszłości mniejszą liczbę kardynałów, niż Francja czy Hiszpania. W latach 1417-1772 z terenu dzisiejszych Włoch pochodziło 868 kardynałów. Francja miała ich 122, Hiszpania 97 podczas gdy Polska zaledwie 11.
PAP: Kto był pierwszym polskim kardynałem?
Pierwszym polskim kardynałem był biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki. Drugim zaś był syn króla Kazimierza Jagiellończyka, Fryderyk a kolejnym kard. Stanisław Hozjusz, który jako pierwszy kardynał z Polski brał udział w konklawe w 1572 r. Przed nim elektorem był w 1417 r. abp Mikołaj Trąba, bo podczas konklawe w Konstancji w czasie obrad soboru uzdrawiającego schizmę zachodnią, mogli wybierać papieża nie tylko kardynałowie.
Ostatnim konklawe podczas którego nie było Polaka wśród elektorów był w 1914 r. Od tego czasu we wszystkich wyborach papieskich nieprzerwanie biorą udział Polacy.
Wśród kardynałów Polaków najdłużej elektorami byli kard. Stefan Wyszyński i Franciszek Macharski po – 28 lat, oraz kard. Józef Glemp – 26 lat. Jak dotąd, z Polski pochodziło 40 kardynałów, a precyzyjnie – 39, bo jeden z nich, kard. Ignacy Jeż, nie doczekał swojej kreacji w 2007 roku.
PAP: Ile trwało najdłuższe konklawe w historii Kościoła i od czego to zależało?
Ks. dr P.Ś.: Musimy odróżnić „elekcję papieską” od „konklawe”. Najdłuższe wybory papieża trwały 2 lata 9 miesięcy i jeden dzień (33 miesiące) i odbywały się w latach 1268-1271. Była to elekcja w Viterbo w wyniku której 1 września 1271 r. wybrano Grzegorza X. Drugim co do długości była elekcja w Lyonie w latach 1314-1316 trwające 2 lata 3 miesiące i 5 dni, kiedy wybrano Jana XXII. Kolejna – trwająca 2 lata 2 miesiące i 29 dni była elekcja w Perugii, kiedy wybrano Celestyna V. Zwróćmy uwagę, że w tych wypadkach nie należy używać jeszcze nazwy “konklawe”, bo albo jeszcze nie istniała ta instytucja, albo też nie była zastosowana.
Najdłuższe konklawe trwało 179 dni, czyli 5 miesięcy i 27 dni – w roku 1740, kiedy kardynałowie wybrali na papieża Benedykta XIV. Od 1846 roku konklawe trwają nie dłużej niż 5 dni.
Rozmawiała Magdalena Gronek (PAP)

 

mgw/ js/

Sikorski o poparciu Dudy dla Nawrockiego: Był PiS-owskim prezydentem cały czas

0

Andrzej Duda był PiS-owskim prezydentem cały czas – tak poparcie głowy państwa dla Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich skomentował w poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski. Ocenił, że poparcie Dudy dla Nawrockiego nie przełoży się na jego lepszy wynik wyborczy.

Sikorski był pytany w Radiu Zet o deklarację poparcia prezydenta Andrzeja Dudy dla popieranego przez PiS kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. W niedzielę w Łodzi Duda zadeklarował, że w nadchodzących wyborach zagłosuje na Nawrockiego; mobilizował także działaczy PiS w tej sprawie.
„(Prezydent Duda) był PiS-owskim prezydentem cały czas. Raz czy dwa (razy) próbował wejść na jakąś wyższą orbitę. Pamiętam jego dobre przemówienie na dwudziestolecie czy dwudziestopięciolecie przystąpienia do NATO, a poza tym to jedzie tekstami z przekazów dnia” – odpowiedział Sikorski.
Ocenił, że poparcie Dudy dla Nawrockiego nie przełoży się na jego lepszy wynik wyborczy. „To jest prezydent, który utrudnia pracę rządowi, który jest ideologiczny, a Polska potrzebuje kolejnego skoku modernizacyjnego. Potrzebuje patriotyzmu i nowoczesności jednocześnie. Pamiętajmy o tej refleksji w rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego. Gdybyśmy się trzymali kurczowo tradycji, tak jak rywale czy krytycy Bolesława Chrobrego, to byśmy nadal byli poganami” – dodał szef MSZ.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja, a jeśli będzie potrzebna ich druga tura, odbędzie się ona 1 czerwca. (PAP)

Panika w szpitalach. „Wyborcza” alarmuje, że pieniądze z KPO na szpitale stoją pod wielkim znakiem zapytania

0

Dyrektor Departamentu Oceny Inwestycji w Ministerstwie Zdrowia odszedł ze stanowiska. On ma już nową posadę, a umowy na pieniądze z KPO, za które odpowiada departament, wciąż są niepodpisane – pisze w poniedziałek „Gazeta Wyborcza”.

Jak zauważyła poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza”, płk dr inż. Krzysztof Różanowski to absolwent Wojskowej Akademii Technicznej, stanowisko dyrektora Departamentu Oceny Inwestycji Ministerstwa Zdrowia objął w styczniu ubiegłego roku. Bezpośrednio przed przyjściem do resortu pracował jako wykładowca na Politechnice Warszawskiej. Według „GW” w resorcie szybko zaliczono go do „kadr Leszczyny”, czyli osób, które dostają kierownicze stanowiska dzięki poleceniu.
DOI odpowiada za podział ponad 17 mld zł, jakie w KPO zapisano na zdrowie. Polityka rządu PiS sprawiła, że zostały zablokowane. Minister zdrowia uważa ich odblokowanie za jedno ze swoich najważniejszych osiągnięć. „Pieniądze wydać i rozliczyć trzeba do końca marca przyszłego roku. Potem Polska będzie miała jeszcze trzy miesiące na rozliczenie się z realizacji KPO w Brukseli. Ale pieniędzy wciąż nie ma w szpitalach” – informuje dziennik.
Jako najbardziej jaskrawy przykład podaje konkurs na rozwój opieki długoterminowej, w którym szpitale mogły uzyskać do 20 mln zł. Miał być rozstrzygnięty do końca 2024 r., ministerstwo podało wyniki 28 lutego. „Wyborcza” pisze, że DOI dotąd nie zaprosił dyrektorów szpitali do podpisania umów. „Są placówki, które już dwa razy ogłaszały, a potem unieważniały przetargi” – powiedziała gazecie Bernadeta Skóbel, ekspertka Związku Powiatów Polskich do spraw zdrowia.
Gazeta pytała resort zdrowia o podpisywanie umów i jak opóźnienia w konkursach z KPO mają się do dymisji Różanowskiego, ale – jak pisze – nie otrzymała odpowiedzi.
W piątek pracownicy Centrum e-Zdrowia mogli przeczytać w intranecie, że Różanowski został w CeZ dyrektorem pionu do spraw ładu organizacji. (PAP)

mmu/ mow/

Apartamenty za ponad 100 tys. zł za metr kwadratowy! Kim są ludzie, których na to stać?

0

Ceny luksusowych mieszkań w Polsce nieustannie rosną; metr kwadratowy nowej inwestycji deweloperskiej w Warszawie może kosztować 100 tys. zł – podaje poniedziałkowa „Rzeczpospolita” pisząc o nieruchomości na miejscu Domu Słowa Polskiego – zakładów graficznych przy ul. Towarowej.

W materiale zatytułowanym „Fortuna w każdym metrze” dziennik podkreśla, że w apartamentowcach z najwyższej półki są kina, baseny, biblioteki czy palarnie cygar.
„Prawdopodobnie najdroższe mieszkania mają powstać w kompleksie Towarowa 22 w Warszawie, na terenie dawnych Zakładów Graficznych Dom Słowa Polskiego” – podała gazeta.
„Sprzedaż off market uniemożliwia jednoznaczne wskazanie najdroższej inwestycji, jednak apartamenty w tej formule mogą osiągać ceny około 100 tys. zł za metr kwadratowy lub jeszcze więcej” – zauważa cytowana przez „Rz” analityczka portalu TabelaOfert.pl Ewa Palus.
„Przyszli mieszkańcy będą mieć do dyspozycji m.in. salę konferencyjną, bibliotekę z salonem literackim, z książkami wydrukowanymi przed laty w Domu Słowa Polskiego. Powstaną też: sala kinowa, basen, fitness, spa z saunami i stołami do masażu” – opisuje projekt „Rzeczpospolita”.
Średnia cena innej inwestycji w stolicy to ok. 50 tys. zł za metr kwadratowy w Noho One w rejonie ronda Daszyńskiego.
„Powierzchnie: od 50 do ponad 400 mkw. 600-metrowy penthouse znalazł już nabywcę. Apartamenty do piątego piętra będą w pełni wykończone, a penthousy na wyższych kondygnacjach zostaną zaaranżowane według indywidualnego projektu klientów” – wynika z artykułu.
Cena jednego z apartamentów w prestiżowym miejscu Trójmiasta na rynku wtórnym to 120 tys. zł za m. kw. – poinformowała gazeta.
„Rzeczpospolita” podała za Małgorzatą Wełnowską z Cenatorium, że ceny prestiżowych nieruchomości stale rosną, a średnia cena luksusowych mieszkań wynosi około 50 tys. zł za metr kwadratowy.
„Najdroższe apartamenty kosztują od 5 do 10 mln zł. Nowe apartamenty nie zawsze są wykończone pod klucz. Deweloperzy zakładają, że klienci premium oczekują swobody w urządzaniu luksusowych wnętrz” – wyjaśnił dziennik w poniedziałkowym artykule.(PAP)

Ekstraklasa: Potknięcia Lecha i Jagiellonii w walce o tytuł [podsumowanie]

0

Wicelider Lech Poznań – mimo prowadzenia do 79. minuty 2:0 – zremisował na wyjeździe z Radomiakiem 2:2 w 30. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Jeszcze gorzej spisała się w niedzielę broniąca tytułu i zajmującą trzecią lokatę Jagiellonia Białystok, która uległa w Kielcach Koronie 1:3.

„Kolejorz” przystępował do meczu w Radomiu ze świadomością, że lider Raków wygrał w piątek u siebie z przedostatnim Śląskiem Wrocław 3:0 i odskoczył od poznaniaków w tabeli.
Przez większość niedzielnego spotkania wydawało się, że Lech dogoni lidera. Prowadził do przerwy po 19. w sezonie golu Szweda Mikaela Ishaka oraz trafieniu Filipa Jagiełły. Taki wynik utrzymał się aż do 79. minuty, ale wówczas kontaktową bramkę dla gospodarzy zdobył Osvaldo Capemba Capita.
W końcówce spotkania Ishak znów trafił, lecz sędzia – po czekaniu na sygnał z VAR – nie uznał gola z powodu spalonego. Natomiast w pierwszej doliczonej minucie Radomiak po raz kolejny w tym sezonie potwierdził, że gra do końca. Po nieporozumieniu między obrońcami i bramkarzem gości do odbitej przypadkowo od słupka piłki dobiegł Abdoul Tapsoba i bez kłopotów umieścił ją w siatce.
„W futbolu decydują małe rzeczy. Zdobyliśmy bramkę na 3:1 po minimalnym spalonym, a potem rywal wykorzystał szansę i wyrównał na 2:2. Trzeba jednak podkreślić, że druga połowa była zła w naszym wykonaniu” – przyznał trener gości Niels Frederiksen.
Remis oznacza, że Lech ma 60 punktów i o dwa ustępuje Rakowi. Natomiast już siedem punktów do lidera traci Jagiellonia, której będzie niezwykle ciężko obronić tytuł, a na dodatek musi patrzeć za siebie, żeby nie spaść z podium. Nad czwartą Pogonią Szczecin (53) ma już tylko dwa punkty przewagi. Oba zespoły zagrają ze sobą w… ostatniej kolejce.
W niedzielę piłkarze z Białegostoku, którzy po odpadnięciu z Ligi Konferencji UEFA, a wcześniej z Pucharu Polski, mogą skupić się już tylko na ekstraklasie, przegrali w Kielcach z 10. Koroną 1:3, ponosząc drugą porażkę z rzędu w identycznym stosunku (wcześniej z Zagłębiem Lubin).
Gościom nie pomógł fakt, że prowadzili od 24. minuty po trafieniu z rzutu karnego Afimico Pululu. W doliczonym czasie pierwszej połowy wyrównał Jewgienij Szykawka, a krótko po przerwie gole dla Korony strzelili Pau Resta i wyróżniający się w tym sezonie Mariusz Fornalczyk, będący już w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Michała Probierza.
W innym niedzielnym meczu nie było emocji i goli, w Zabrzu ósmy Górnik zremisował z 12. Widzewem Łódź.
„To nie był dobry mecz w wykonaniu obu zespołów. Patrząc na to, co wydarzyło się na boisku, bilety na takie spotkanie powinny być bardzo tanie” – przyznał szczerze trener Widzewa Zeljko Sopic.
W sobotę piłkarze Lechii Gdańsk pokonali u siebie Piasta Gliwice 3:1 i wydostali się ze strefy spadkowej, awansując na 15. miejsce. W innych sobotnich meczach gospodarze ponieśli porażki. GKS Katowice uległ Legii Warszawa 1:3, a Motor Lublin przegrał z Cracovią 0:1.
Warszawski zespół z 50 punktami pozostał na piątym miejscu w tabeli, ale dzięki zwycięstwu w Katowicach przystąpi w dobrych humorach do zaplanowanego na 2 maja na PGE Narodowym finału Pucharu Polski z Pogonią.
Natomiast w piątek, oprócz wspomnianego spotkania w Częstochowie, odbył się „szalony” mecz w Niepołomicach, gdzie Pogoń wygrała z szesnastą obecnie Puszczą 5:4.
Goście prowadzili do przerwy 2:1, ale w 54. minucie przegrywali już… 2:4. „Portowcy” potrafili się jednak zebrać i ostatecznie zwyciężyli.
Bohaterem okazał się Efthymis Koulouris, który po raz czwarty w obecnym sezonie ekstraklasy zdobył co najmniej trzy bramki w jednym spotkaniu – tym razem trafił aż czterokrotnie. Łącznie z 25 golami zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców.
Ostatnim piłkarzem, który w polskiej ekstraklasie zaliczył w jednym sezonie cztery hat-tricki był Łotysz Artjoms Rudnevs – dokonał tego w barwach Lecha w edycji 2011/12.
Obecną kolejkę zakończy w poniedziałek ważny mecz dla układu w dolnej części tabeli – czternaste Zagłębie Lubin podejmie ostatnią Stal Mielec.(PAP)

bia/ pp/

100 dni Trumpa: Rosja wciąż atakuje ukraińskie miasta, Kijów pod presją

0

Po niemal 100 dniach od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta USA Rosja wciąż atakuje ukraińskie miasta, a Kijów jest pod presją w sprawie ustępstw na rzecz Moskwy. Trump zapewnia, że nie faworyzuje żadnej ze stron konfliktu i zależy mu tylko na zakończeniu przelewu krwi.

W swojej kampanii wyborczej Trump obiecywał, że zakończy wojnę Rosji przeciwko Ukrainie w 24 godziny po ponownym objęciu urzędu prezydenta USA. Zakończenie wojny w ciągu doby albo nawet przed powrotem do Białego Domu Trump zadeklarował publicznie co najmniej 53 razy – podliczyła amerykańska telewizja CNN.
Po zwycięstwie w wyborach z listopada 2024 r. już jako prezydent elekt Trump wygłaszał mniej ambitne zapowiedzi. W dniu swojej inauguracji 20 stycznia br. Trump oświadczył, że zamierza zakończyć wojnę w Ukrainie jak najszybciej.
Sto dni po ponownym objęciu przez Trumpa najwyższego urzędu w USA wojna w Ukrainie trwa, Rosja atakuje ukraińskie miasta i zabija cywilów, a władze amerykańskie zapowiedziały, że Stany Zjednoczone mogą zrezygnować z prób doprowadzenia do pokoju, jeśli nie będzie sygnałów, że porozumienie w tej sprawie jest do osiągnięcia.
Według mediów prezydent powiedział swoim doradcom, że chciałby wypracować rozejm między stronami przed setnym dniem swej prezydentury, który przypada w tym tygodniu. Trump organizuje wiec w Michigan z okazji 100 dni swej drugiej kadencji we wtorek, zaś według szacunków części mediów amerykańskich sto dni minie w środę.
Jak ujawniły niedawno media, USA zawarły w „ostatecznej” propozycji pokojowej punkt o uznaniu przez USA rosyjskiej suwerenności nad Krymem, który Moskwa anektowała w 2014 r. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odrzucił możliwość prawnego uznania okupacji półwyspu, podkreślając, że byłoby to sprzeczne z konstytucją jego kraju.
Trump oświadczył natomiast w ostatnim czasie, że Krym zostanie przy Rosji oraz zarzucił Zełenskiemu, że przedłuża wojnę. Podkreślił również, że twierdzenie ukraińskiego prezydenta iż „Ukraina nie uzna prawnie okupacji Krymu” jest „bardzo szkodliwe dla negocjacji pokojowych z Rosją, ponieważ Krym został utracony lata temu”. Trump stwierdził też np., że przywódca Ukrainy może osiągnąć pokój lub „walczyć przez kolejne trzy lata, nim straci cały kraj”.
W opinii mediów amerykańska propozycja uznania rosyjskiej suwerenności nad Krymem to największe ustępstwo względem Moskwy w ramach dotychczasowych starań Trumpa na rzecz osiągnięcia pokoju. Amerykanie proponują też de facto uznanie rosyjskiej kontroli nad obszarami na wschodzie i południu Ukrainy, zajętymi przez rosyjskie wojska.
Wracając w sobotę z Rzymu, gdzie spotkał się z Zełenskim przed pogrzebem papieża Franciszka, Trump oświadczył, że rosyjski ostrzał rakietowy obiektów cywilnych na Ukrainie sprawia, że myśli, iż przywódca Rosji Władimir Putin może nie chcieć zatrzymać wojny i go zwodzi. Kolejny raz zagroził przy tym nałożeniem dodatkowych sankcji na Rosję. Trump kilkakrotnie wcześniej groził Rosji nałożeniem sankcji, w tym „ceł wtórnych” na kraje kupujące od niej ropę naftową, jeśli ta nie będzie chętna negocjować, by zakończyć wojnę. Szybko potem zmieniał ton na bardziej koncyliacyjny i swoich gróźb dotąd nie zrealizował.
Sam Zełenski przyznał, że jego rozmowa z Trumpem w Watykanie była bardzo symboliczna i może okazać się historyczną. Poprzednie spotkanie liderów, do którego doszło w Gabinecie Owalnym 28 lutego, zakończyło się kłótnią. Zełenski przedwcześnie opuścił wówczas Biały Dom, odwołano też planowane podpisanie umowy o minerałach oraz wspólną konferencję prasową. Prezydent Ukrainy zarzucił też Trumpowi, że żyje w bańce rosyjskiej dezinformacji.
Prezydent USA w prywatnych rozmowach przyznaje, że wypracowanie porozumienia między Rosją i Ukrainą jest trudniejsze, niż sądził, i jest sfrustrowany tym, że jego dotychczasowe starania nie przyniosły pożądanego efektu – napisał w piątek portal telewizji CNN. Trump często wspomina w rozmowach o tym, że prezydenci Rosji i Ukrainy nienawidzą się, co według niego jeszcze bardziej utrudnia negocjacje – podał portal, powołując się na źródła.
Według CNN, presja wywierana przez Trumpa na Ukrainę i szacunek okazywany Putinowi „niszczą przekonanie o tym, że USA są sprawiedliwym rozjemcą”. Trump zapewnia, że nie faworyzuje żadnej ze stron, zależy mu jedynie na tym, by wojna się zakończyła. Jednocześnie wyraził opinię, że Rosja jest gotowa zawrzeć układ, ale z Ukrainą było to dotąd trudniejsze.
Sto dni Trumpa to też działania na rzecz nawiązania dialogu amerykańsko-rosyjskiego. Wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff kilka razy był w Rosji i spotykał się z Putinem, a sam Trump rozmawiał przez telefon z rosyjskim przywódcą. Zapowiedział też, że wkrótce może spotkać się z Putinem; możliwe, że stanie się to w maju.
Od początku drugiej kadencji Trumpa amerykańska delegacja kilka razy spotykała się z przedstawicielami Rosji i Ukrainy w Arabii Saudyjskiej. Pod auspicjami amerykańskimi udało się osiągnąć jedynie 30-dniowe zawieszenie broni dotyczące ostrzałów obiektów energetycznych, które jednak i tak było łamane. Porozumienie było dużo węższe niż amerykańska propozycja zawieszenia broni, na którą wcześniej w negocjacjach z USA zgodziła się Ukraina.
Z licznych wypowiedzi Trumpa wynika, że obarcza on winą za doprowadzenie wojny stronę ukraińską. Mówił, że wstąpienie Ukrainy do NATO „jest nierealne” i jest mało prawdopodobne, aby Kijów odzyskał wszystkie swoje ziemie. Zdaniem wielu ekspertów wypowiedzi Trumpa mają wywrzeć presję na władzach Ukrainy, a sam prezydent USA patrzy na wojnę przez rosyjski pryzmat.
CNN zaznacza, że przez większość drugiej kadencji złość Trumpa skierowana jest na Ukrainę, a nie na Rosję. Jednym z wyjątków była jego czwartkowa wypowiedź, w której skrytykował Rosję za zbombardowanie Kijowa. Trump napisał, że rosyjskie uderzenia na Kijów są niepotrzebne i dochodzi do nich w bardzo złym czasie. Zaapelował do Putina, by „przestał” i zawarł umowę pokojową.
Według CNN te słowa rzuciły światło na rosnące poczucie rozdrażnienia po stronie prezydenta USA i jego otoczenia z powodu tego, że nie potrafi wywrzeć w odpowiedni sposób presji na Putinie, by ten zakończył wojnę.
Z Moskwy płyną natomiast sygnały zadowolenia z prezydentury Trumpa. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział w niedawnym wywiadzie dla telewizji CBS, że Trump jest prawdopodobnie jedynym przywódcą na świecie, który dostrzegł potrzebę zajęcia się podstawowymi przyczynami wojny, w tym „wciągnięcia Ukrainy do NATO”.
Pierwsze miesiące prezydentury naznaczone są też m.in. rezygnacją administracji USA z wysiłków na rzecz badania i ścigania rosyjskich zbrodni wojennych w Ukrainie.
Z kwietniowego sondażu Pew Research wynika, że 43 proc. badanych uważa, że Trump za bardzo faworyzuje Rosję. 31 proc. ankietowanych uznało, że prezydent utrzymuje zrównoważone stanowisko względem dwóch walczących stron.
Natalia Dziurdzińska (PAP)

ndz/ ap/

Trump: Myślę, że Zełenski jest gotów oddać Krym

0

Prezydent USA Donald Trump ocenił w niedzielę, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest gotowy oddać Krym w zamian za trwały pokój. Jednocześnie powiedział, żę jest zaskoczony i zawiedziony dalszym rosyjskim bombardowaniem Ukrainy.

Trump odpowiadał na pytania dziennikarzy na temat wojny Rosji z Ukrainą przed powrotem do Białego Domu ze swojej posiadłości w New Jersey. Powiedział, że jego spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim w watykańskiej bazylice św. Piotra było dobre i żartował, że miało ono miejsce w „najładniejszym biurze, w jakim był”. Relacjonował, że ukraiński prezydent powiedział mu, że potrzebuje więcej broni.
„Ale on mówi tak od trzech lat” – dodał.
Trump mówił również, że jedynie krótko poruszyli kwestię Krymu. Po raz kolejny podkreślił, że do zajęcia półwyspu przez Rosję doszło za rządów Baracka Obamy. Pytany, czy Zełenski jest gotów oddać Krymu, odparł, że „tak sądzi”.
„Krym był 12 lat temu. To był prezydent Obama. Oddali go bez strzału. Więc nie mówcie mi o Krymie. Mówcie z Obamą i Bidenem o Krymie” – powiedział Trump. Oocenił jednocześnie, że Zełenski jest „spokojniejszy” w porównaniu do ich poprzedniego spotkania i kłótni w Białym Domu.
„Myślę, że on rozumie obraz sytuacji i myślę, że chce zawrzeć układ” – powiedział Trump.
Prezydent powiedział też, że „chce zobaczyć, co się stanie, jeśli chodzi o Rosję”, przyznając, że był „zaskoczony i zawiedziony, bardzo zawiedziony, że dokonali bombardowania tych miejsc po dyskusjach” na temat zakończenia wojny.
Pytany o to, czego oczekuje od Putina, Trump odpowiedział, że „chce by przestał strzelać, usiadł i podpisał umowę”. „Myślę, że mamy ramy porozumienia” – dodał.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Nowy Papież. Przygotowania do konklawe wkraczają w decydującą fazę

0

Po pogrzebie papieża Franciszka kardynałowie wznawiają w poniedziałek w Watykanie kongregacje, czyli obrady, których celem jest przygotowanie konklawe. Obecnie najważniejszym zadaniem jest wyznaczenie daty jego inauguracji. Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.

Wybór papieża to jedno z najbardziej spektakularnych wydarzeń we współczesnym świecie, przede wszystkim ze względu na scenerię Kaplicy Sykstyńskiej i cały przywołujący wielowiekową tradycję i zarazem niezmienny rytuał. A ponieważ w nadzwyczajny sposób owiane jest to tajemnicą, pobudza wyobraźnię i domysły wywołując powszechne zainteresowanie, które daleko wykracza poza życie Kościoła.
To, co wywołuje najwięcej emocji, to wielka niewiadoma. Trudno wyobrazić sobie głosowanie, którego wynik byłby bardziej zaskakujący. W tym przypadku nie sprawdzają się sondaże, a wszelkie medialne spekulacje, dotyczące szans tak zwanych papabili, czyli faworytów mają najczęściej sensacyjny charakter i bywają też swoistą listą życzeń, czyli rankingiem tych, których pewne środowiska – kościelne i inne, w tym także media – chciałyby widzieć w roli biskupa Rzymu.
Nieprzewidywalne jest także to, jak długo potrwa konklawe. W ciągu minionych ponad 100 lat żadne nie trwało dłużej niż pięć dni.
Każde trwa krócej niż to w Viterbo – podkreśla się ironicznie we włoskich mediach, które przywołują wybory papieża z XIII wieku, które według legendy trwały ponad 1000 dni. Zirytowane władze podrzymskiego miasteczka po to, aby zmobilizować grupę około 20 kardynałów do podjęcia decyzji zaczęły im racjonować wodę i jedzenie. Jest też opowieść o tym, że rozpoczęto demontaż dachu.
Także te legendy sprawiają, że konklawe jest traktowane nieco sensacyjnie i obserwowane niemal przez cały świat.
Jednocześnie istnieje też ogromne medialne „zapotrzebowanie” na wszelkie prognozy, dotyczące tego, kto ma największe szanse i na jakie może liczyć poparcie. Wykorzystują to nawet zakłady bukmacherskie.
Wyjątkowemu w oprawie wyborowi głowy Kościoła katolickiego towarzyszy atmosfera całkowitej nieprzewidywalności, nieprzejrzystości i sekretu, a to, kto ostatecznie pojawia się na balkonie bazyliki Świętego Piotra jest najczęściej zaskoczeniem.
Tak było przede wszystkim w 1978 roku, gdy wybrano kardynała Karola Wojtyłę, ale także w 2013 roku wraz z wyborem kardynała Jorge Bergoglio. To również było całkowite zaskoczenie; także dla Konferencji Episkopatu Włoch, która w rozesłanym mailu zdążyła przyjąć z radością „wiadomość o tym, że następcą świętego Piotra będzie kardynał Angelo Scola”, ówczesny metropolita Mediolanu.
Dodatkowo w świecie, w którym kamery, telefony komórkowe obecne są wszędzie i wszystko trafia do portali społecznościowych, konklawe jest traktowane przez niektóre media jako „show”, głównie ze względu na cały obrzęd.
„Widowisko” kończy się dla świata zewnętrznego w momencie, gdy zamykają się drzwi Kaplicy Sykstyńskiej na klucz (po łacinie – cum clavis). Termin ten stosowany jest od końca XIII wieku. To wtedy również papież Grzegorz X zdecydował, że prawo wyboru papieża mają jedynie kardynałowie.
Według obecnych przepisów elektorami są wyłącznie purpuraci, którzy nie ukończyli 80 lat. Konklawe musi rozpocząć się między 15. a 20. dniem od śmierci papieża.
Trwające w Watykanie kongregacje generalne, rozpoczęte po śmierci papieża nazywane są prekonklawe, ponieważ tematem tych spotkań są aktualne wyzwania dla Kościoła, jego sytuacja i problemy, których rozwiązania oczekuje się od nowego papieża.
W czasie dyskusji powoli kreślony jest wśród kardynałów swoisty profil zwierzchnika Kościoła potrzebnego w czasach obecnych. Codziennie podczas kongregacji wypowiada się kilkudziesięciu kardynałów. Przebieg obrad nie jest ujawniany, ale wiadomo nieoficjalnie, że hierarchowie przedstawiają postulaty, wskazują priorytety i zadają pytania. W przypadku obecnych kongregacji purpuraci poznają się, bo pochodzą z najdalszych zakątków świata; łącznie z 70 państw.
Całemu procesowi wyboru papieża towarzyszy sekret i bezwzględne zobowiązanie do milczenia.
W chwili rozpoczęcia czynności związanych z wyborem wszyscy elektorzy muszą zamieszkać w Domu Świętej Marty. To w tym budynku, wyremontowanym i zamienionym w wygodny hotel na polecenie Jana Pawła II właśnie dla potrzeb konklawe, mieszkał przez 12 lat Franciszek. Po raz pierwszy w historii zdarzy się, że kardynałowie elektorzy zamieszkają w domu, w którym mieszkał papież.
To będzie trzecie konklawe, w czasie którego kardynałowie mieszkać będą w Domu Świętej Marty, po wyborze w 2005 i 2013 roku.
Zgodnie z przepisami Konstytucji Apostolskiej „Universi dominici gregis” Jana Pawła II od chwili rozpoczęcia wszystkich czynności związanych z wyborem aż do jego publicznego ogłoszenia, pomieszczenia Domu Świętej Marty, a także w sposób szczególny Kaplica Sykstyńska i miejsca odbywających się wówczas celebracji liturgicznych, muszą być niedostępne dla osób nieupoważnionych. Co więcej, cały obszar Państwa Watykańskiego oraz działalność wszystkich znajdujących się tam urzędów ma być tak zarządzana, aby zagwarantować tajność i swobodny przebieg konklawe.
Jednym z wymogów jest dopilnowanie, aby nikt nie zbliżał się do elektorów na drodze między Domem Świętej Marty i Pałacem Apostolskim, gdzie znajduje się Kaplica Sykstyńska.
Kardynałowie mają zaś zakaz prowadzenia wszelkiej korespondencji i kontaktów telefonicznych oraz innych, czyli internetowych z osobami z zewnątrz. Wyjątek stanowią sytuacje losowe i pilna konieczność, która zostaje uznana przez tzw. kongregację partykularną, czyli specjalne grono kardynałów na czele z zarządzającym Kościołem w czasie wakatu kamerlingiem.
Przed konklawe specjalnie wykwalifikowany personel techniczny przeprowadza skrupulatną kontrolę w Kaplicy Sykstyńskiej i przylegających do niej pomieszczeniach, by upewnić, że nie zostały w niej ukryte urządzenia audiowizualne czy podsłuchowe.
Pierwszym etapem jest msza w Watykanie – Pro eligendo Papa, czyli w intencji wyboru papieża.
Następnie elektorzy przechodzą do Kaplicy Sykstyńskiej w procesji, której towarzyszyć będzie pieśń Veni Creator, wzywająca pomocy Ducha Świętego. Po przybyciu do niej w uroczystym orszaku składają przysięgę przyrzekając dochować tajemnicy wyboru i skrupulatnie przestrzegać wszystkich przepisów. Są w niej też następujące słowa: „Równocześnie przyrzekamy, zobowiązujemy się i przysięgamy, że jeśli ktokolwiek z nas, z Boskiego postanowienia, zostanie wybrany na Biskupa Rzymskiego, dołoży starań, by wiernie wypełniać posługę Pasterza Kościoła powszechnego i nie ustanie w wysiłku zapewnienia i bronienia wytrwale praw duchowych i doczesnych oraz wolności Stolicy Świętej”.
Jest również w przysiędze zobowiązanie do tego, „aby nie dawać żadnego poparcia ani nie sprzyjać jakiemukolwiek oddziaływaniu, sprzeciwianiu lub jakiejkolwiek innej formie interwencji, przez które władze świeckie jakiegokolwiek porządku i stopnia lub jakakolwiek grupa osób czy jednostki chciałyby ingerować w wybór Biskupa Rzymskiego”.
Potem każdy kardynał składa przysięgę kładąc rękę na Ewangelii.
Gdy uczynią to wszyscy, Mistrz Papieski Ceremonii Liturgicznych, którym obecnie jest arcybiskup Diego Ravelli, wyda polecenie „extra omnes”, sygnalizujące, że w Kaplicy Sykstyńskiej pozostają jedynie elektorzy, a inne osoby muszą ją opuścić. Miejsce wyboru papieża zostaje wtedy zamknięte.
W Kaplicy pozostaje jeszcze mistrz ceremonii i wcześniej wybrany duchowny, który wygłosi rozważanie na temat czekającego elektorów zadania oraz konieczności działania dla dobra Kościoła powszechnego. Po wygłoszeniu przemówienia duchowny opuści kaplicę z mistrzem ceremonii. Gdy większość kardynałów oceni wtedy, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć czynność wyboru, może się ona rozpocząć.
Kardynałowie pozostają w zamknięciu aż do czasu wyboru papieża; oczywiście z przerwami na posiłki i nocleg w Domu Świętej Marty.
W czasie konklawe elektorzy nie mogą oglądać telewizji, słuchać radia, czytać gazet, korzystać z mediów internetowych. Mogą poruszać się po Watykanie i spacerować po specjalnie zabezpieczonej części Ogrodów Watykańskich, ale nie mogą komunikować się w żaden sposób z osobami niezwiązanymi z wyborem papieża.
Kardynał kamerling wraz z trzema kardynałami asystentami czuwa przez cały czas, aby w żaden sposób nie został naruszony sekret wszystkiego, co odbywa się w Kaplicy Sykstyńskiej.
Do wyboru papieża potrzeba dwóch trzecich głosów.
Karty do głosowania mają być prostokątne. Na górze wydrukowane są słowa: „Eligo in Summum Pontificem” (wybieram na papieża). W dolnej połowie znajdzie się miejsce na wpisanie nazwiska elekta. Konstytucja Apostolska zaleca, by wpisywać je charakterem pisma możliwie nierozpoznawalnym, a kartę przed włożeniem do urny złożyć.
Po każdym głosowaniu, które nie przynosi rozstrzygnięcia, karty są palone, a do piecyka dodaje się chemikalia, które zabarwią na czarno dym unoszący się chwilę później nad Kaplicą Sykstyńską. Oznacza on brak wyboru.
Gdy wybór zostanie dokonany, inne związki chemiczne dołożone do piecyka zabarwią dym na biało i w ten sposób tłumy zebrane na placu Świętego Piotra dowiedzą się, że jest nowy papież.
Białemu dymowi będzie towarzyszyć bicie w dzwony. To definitywnie rozwieje ewentualne wątpliwości dotyczące koloru dymu i zapobiegnie nieporozumieniom, gdyby kolor był niejasny lub źle widoczny na przykład z powodu pogody.
Zapewne kilkadziesiąt minut po ukazaniu się białego dymu kardynał diakon pojawi się na balkonie bazyliki watykańskiej i oznajmi światu „Habemus Papam” („Mamy papieża”) i poda imię i nazwisko elekta oraz imię, jakie przyjął jako papież. Następnie nowy papież pokaże się na balkonie i pozdrowi po raz pierwszy wiernych.
Od poniedziałku jest coraz bliżej do konklawe, które przejdzie do historii jako to z największą liczbą elektorów. Będzie ich zapewne 134, bo jeden z uprawnionych do udziału w nim zrezygnował z powodów zdrowotnych.
Obecnie często wyrażane są opinie, że obecne konklawe, podobnie jak poprzednie, nie powinno być długie, co oznacza, że potrwa kilka dni.
Na zewnątrz słychać głosy, że to, co dzieje się podczas wyboru to „polityka”, czyli tworzenie frakcji i koalicji w czasie nieformalnych rozmów, a także gra sił między skrzydłem postępowym i konserwatywnym, między zwolennikami kontynuacji poprzedniego pontyfikatu, jak i tymi, którzy chcą nowego stylu i linii po dość rewolucyjnej epoce Franciszka.
Są także wyraziciele poglądu, że potrzebny jest ktoś z „centrum”, kto zjednoczy albo choć zbliży do siebie oba bieguny.

Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)

 

sw/ ap/

Profesor prześwietlił kalifornijski rynek paliw. Wiadomo, dlaczego cena benzyny jest tam tak wysoka

0

Profesor Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) wykazał w swoim raporcie o rynku paliw, że ceny na stacjach benzynowych w Złotym Stanie wynikają nie z „chciwości koncernów”, ale są raczej spowodowane szeregiem stanowych przepisów i podatków, które windują je w górę – do poziomów niespotykanych w innych regionach USA.

Średnia cena benzyny w Kalifornii, w połowie kwietnia, wynosiła 4,67 dolarów za galon. W niektórych powiatach – jak np. Mono i Alpine – ceny na pylonach przekraczały nawet poziom 5,80 dolarów za galon.

W swoim raporcie prof. Michael Mische z USC wskazał siedem przyczyn, które powodują, że ceny paliwa w Kalifornii są tak wysokie.

W pierwszej kolejności naukowiec wymienia ścisłe regulacje środowiskowe (CARBOB, reformulacje sezonowe, program Cap-and-Trade), które dodają 0,47 do 1,15 dolara do ceny każdego galonu benzyny. Dalej wskazał na najwyższe w USA opodatkowanie benzyny, które odpowiada za 1,64 dolara w cenie każdego galonu. To daje w sumie od 2,11 dolarów do nawet 2,79 dolarów w podatkach i obciążeniach, jakie muszą ponosić kalifornijscy kierowcy przy każdym zakupionym galonie benzyny.

Na wysokie ceny wpływa także struktura rynku paliwowego w Kalifornii. Przede wszystkim stan pokrywa tylko 23 proc. własnych potrzeb, a resztę paliwa importuje. Zwiększeniu rodzimej podaży nie sprzyja także zamykanie kolejnych rafinerii. Na horyzoncie jest utrata kolejnych 8,6 proc. stanowych mocy produkcyjnych, co dodatkowo zwiększy potrzebę importu z zewnątrz.

Prof. Mische zwraca także uwagę na fakt, że Złoty Stan jest całkowicie uzależniony od transportu paliwa drogą morską i kolejową. Brak rurociągów zwiększa końcową cenę.

W raporcie wskazano także na „wrogą” politykę stanu wobec firm z branży paliwowej. Od 2018 roku Kalifornię opuściło ponad 360 firm energetycznych. Ambicje klimatyczne władz stanowych – w tym m.in. zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych do 2030 roku – sugerują ponadto, że ta sytuacja raczej nie zmieni się w najbliższym czasie.

Prof. Mische udowadnia jednocześnie, że twierdzenia stanowych polityków o „manipulacji” koncernów, które miałyby być głównym powodem wysokich cen paliw, są bezpodstawne. Naukowiec powołuje się m.in. na wyniki dochodzeń FTC i służb stanowych, które wielokrotnie wykluczały, że takie działania miały miejsce.

Wysokie ceny paliw w Kalifornii pozostaną najprawdopodobniej problemem długoterminowym – i to nie tylko dla niej samej. Na polityce Złotego Stanu tracą także jego sąsiedzi, Arizona oraz Nevada, które są całkowicie uzależnione od kalifornijskich dostaw.

Red. JŁ

W ciągu czterech dni na Florydzie zatrzymano prawie 800 imigrantów. „Pierwsza tego typu operacja”

0

W ramach czterodniowej operacji przeciwko nielegalnym imigrantom Urząd Imigracyjny (ICE) we współpracy z organami ścigania z Florydy aresztował prawie 800 osób. Akcję podsumowano jako „bardzo udaną” i „pierwszą tego typu”, zrealizowaną we współpracy agencji federalnych i stanowych.

Po objęciu urzędu przez prezydenta Donalda Trumpa, gubernator Florydy Ron DeSantis zaczął dostosowywać stanową politykę imigracyjną do tej, którą prezydent wdrożył w ekspresowym tempie na poziomie federalnym.

Egzekwowania prawa imigracyjnego należy do agencji federalnych – w tym m.in. Urzędu Imigracyjnego – ale stanowe organy ścigania mogą współpracować z nimi na mocy specjalnych umów. Takowe, w ramach programu 287(g), podpisało z ICE ponad 200 agencji stanowych, powiatowych i miejskich na Florydzie, a kolejne 70 m to zrobić niebawem. Podjęcie współpracy z ICE ogłosiło nawet kilka kampusów uniwersyteckich w Słonecznym Stanie.

O pierwszych efektach współpracy federalnych i stanowych organów ścigania na Florydzie donosi CNN. Stacja podaje, że w ramach czterodniowej operacji ICE i służby stanowe aresztowały niemal 800 osób podejrzanych o przebywanie na terytorium USA bez legalnego pobytu.

Biuro ICE w Miami podsumowało operację jako „bardzo udaną” i pierwszą, w której służby stanowe i federalne współpracowały przy egzekwowaniu prawa imigracyjnego na tak dużą skalę. Akcję pochwalił także gubernator Florydy.

„Floryda przewodzi krajowi w aktywnej współpracy z administracją Trumpa w zakresie egzekwowania przepisów imigracyjnych i operacji deportacyjnych!” – napisał Ron DeSantis w sobotnim wpisie w mediach społecznościowych.

Red. JŁ

Kandydat na burmistrza NYC oskarżany o wykorzystanie AI w hiszpańskojęzycznym spocie wyborczym

0

Na Zohrana Mamdaniego, jednego z kandydatów na burmistrza miasta Nowy Jork, spadła fala krytyki po emisji jego spotu wyborczego, przy którego tworzeniu polityk miał rzekomo wykorzystać sztuczną inteligencję, aby sprawić wrażenie, że biegle posługuje się językiem hiszpańskim. Mamdani twierdzi, że zarzuty te są bezpodstawne.

W spocie wyborczym, którego dotyczy krytyka, Zohran Mamdani zwraca się do Nowojorczyków w języku hiszpańskim. Płynność jego wypowiedzi, akcent i wymowa były wielokrotnie chwalone przez mieszkańców, dla których kastylijski jest językiem ojczystym, ale potem pojawiły się wątpliwości.

Poseł do stanowego Zgromdzenia Jake Blumencranz twierdzi, że przeprowadził niezależną analizę, która wykazała, że w spocie Mamdaniego wykorzystano sztuczną inteligencję, a konkretnie wygenerowano z wykorzystaniem prawdziwego głosu kandydata płynny monolog w języku hiszpańskim. Analiza miała wykazać brak wariacji tonalnych i struktur głosu, co może sugerować użycie AI.

Blumencranz złożył w tej sprawie oficjalną skargę, podejrzewając, że Mamdani mógł w ten sposób złamać obowiązujące prawo wyborcze.

W odpowiedzi na oskarżenia Mamdani opublikował żartobliwe wideo, w którym mówi po hiszpańsku z błędami. Stwierdził, że zarzuty są bezpodstawne i „tylko Republikanin z Long Island mógł pomylić sztuczną inteligencję z czymś prawdziwym”.

Blumencranz zaapelował do prok. gen. Letitii James i komisji wyborczej o przeprowadzenie dokładniejszego śledztwa.

Ubiegający się o fotel burmistrza NYC Zohran Mamdani zajmuje drugie miejsce w sondażach, ustępując jedynie byłemu gubernatorowi Nowego Jorku Andrew Cuomo.

Red. JŁ

Teksańska senator wzywa do reformy systemu kaucji. Wypuszczani z aresztu zabijają setki ludzi

0

Coraz bardziej palącym problemem w Teksasie staje się wadliwy system kaucji, który nakazuje sędziom wyznaczanie jej niezależnie od tego, jak duże zagrożenie stanowią oskarżeni. Według senator Joan Huffman – od 2021 roku tylko w powiecie Harris podejrzani, którzy zostali zwolnieni z aresztu za poręczeniem majątkowym, zamordowali 162 osoby.

Republikańscy prawodawcy z Teksasu coraz częściej podnoszą potrzebę reformy systemu kaucji. W Lone Star nawet najcięższe zarzuty nie upoważniają sędziego do zaniechania jej ustalenia, co prowadzi do sytuacji, w których śmiertelnie groźni przestępcy odpowiadają „z wolnej stopy”, nierzadko dopuszczając się kolejnych przestępstw zaraz po opuszczeniu aresztu.

Senator stanowa Joan Huffman dąży do zmiany stanowej konstytucji, która pozwoliłaby sędziom na stosowanie aresztu bez możliwości opuszczenia go przez oskarżonego za kaucją. W tym celu polityk złożyła w stanowej legislaturze kilka projektów ustaw i rezolucji – m.in. Senate Joint Resolution 5 (SJR 5). W SJR 5 Huffman proponuje wprowadzenie poprawki do stanowej konstytucji, która upoważni sędziów do odmowy ustalenia kaucji w przypadku podejrzanych o brutalne przestępstwa, przestępstwa o charakterze seksualnym oraz podejrzanych o handel ludźmi.

Rezolucja była już procedowana przez Senat Teksasu, który zatwierdził akt stosunkiem głosów 28 do 2. SJR 5 ma zająć się w następnej kolejności Izba Reprezentantów.

Skutki obecnego stanu prawnego w wielu przypadkach oznaczają śmierć dziesiątek osób, które mogłyby żyć, jeżeli oskarżeni pozostaliby w areszcie. Według Huffman – tylko w ciągu ostatnich 3 lat, wyłącznie w powiecie Harris, 162 osoby zostały zamordowane przez podejrzanych, którym pozwolono opuścić areszt za kaucją.

Red. JŁ

Puchar Hiszpanii: 30. trofeum Roberta Lewandowskiego

0

Puchar Hiszpanii, który w nocy z soboty na niedzielę zdobyła Barcelona, to czwarte trofeum Roberta Lewandowskiego, po jakie sięgnął w barwach tego klubu, i już 30. w jego piłkarskiej karierze.

W finale rozegranym w Sewilli, zakończonym długo po północy, zespół ze stolicy Katalonii pokonał Real Madryt 3:2 po dogrywce. Polskiego napastnika zabrakło na boisku z powodu kontuzji, ale grał we wcześniejszych spotkaniach tej edycji. W bramce wystąpił Wojciech Szczęsny.
Wcześniej z Barceloną Lewandowski wywalczył krajowy Superpuchar za lata 2022 i 2024 oraz mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 2022/23.
Najcenniejszy w kolekcji 36-letniego napastnika jest Puchar Europy zdobyty w sezonie 2019/20 z Bayernem Monachium, który opuścił po ośmiu latach w 2022 roku. Z ekipą ze stolicy Bawarii łącznie wywalczył 19 trofeów, w tym Superpuchar UEFA i klubowe mistrzostwo świata.
Oprócz szeregu sukcesów z Bayernem, po laury sięgał także w barwach Lecha Poznań i Borussii Dortmund. Łącznie ma w kolekcji: 10 tytułów mistrza Niemiec, cztery Puchary Niemiec, sześć Superpucharów Niemiec oraz po jednym mistrzostwie, Pucharze i Superpucharze Polski.
Trofea Roberta Lewandowskiego - 30:

Puchar Europy (1) - Bayern Monachium 2019/20
Superpuchar UEFA (1) - Bayern Monachium 2020
Klubowe mistrzostwo świata (1) - Bayern Monachium 2020
Mistrzostwo Niemiec (10) - Borussia Dortmund 2010/11; 2011/12
                           Bayern Monachium 2014/15, 2015/16, 2016/17, 2017/18, 
                                            2018/19, 2019/20, 2020/21, 2021/22
Mistrzostwo Hiszpanii (1) - Barcelona 2022/23
Puchar Niemiec (4) - Borussia Dortmund 2011/12
                     Bayern Monachium 2015/16, 2018/19, 2019/20
Puchar Hiszpanii (1) - Barcelona 2024/25
Superpuchar Niemiec (6) - Borussia Dortmund 2013
                          Bayern Monachium 2016, 2017, 2018, 2020, 2021
Superpuchar Hiszpanii (2) - Barcelona 2022, 2024
Mistrz Polski (1) - Lech Poznań 2009/10
Puchar Polski (1) - Lech Poznań 2008/09
Superpuchar Polski (1) - Lech Poznań 2009

(PAP)

 

pp/ bia/

W niedzielę kandydaci na prezydenta wznawiają kampanię po żałobie narodowe. W poniedziałek kolejna debata

0

W niedzielę kandydaci w wyborach prezydenckich wznawiają kampanię wyborczą po żałobie narodowej wprowadzonej w dniu pogrzebu papieża Franciszka. Politycy odwiedzą m.in. Poznań, Łódź oraz Gniezno.

Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy, w sobotę – w dniu pogrzebu papieża Franciszka – w Polsce obowiązywał dzień żałoby narodowej. Kandydaci na prezydenta zawiesili na ten dzień kampanię wyborczą. Jedynie kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen kontynuował w sobotę działania kampanijne.
W niedzielę kandydaci wracają do spotkań z wyborcami. W południe w Łodzi odbędzie się konwencja wyborcza popieranego przez PiS kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego. Organizatorzy wskazują, że ma w niej wziąć udział ponad 4 tys. osób.
Odpowiedzią na konwencję Nawrockiego ma być – według nieoficjalnych wiadomości – wiec, jaki w Poznaniu organizuje kandydat KO Rafał Trzaskowski. Ma rozpocząć się o 15.30 na Placu Wolności. Sztabowcy kandydata spodziewają się dużej frekwencji. „Rafał będzie miał ważne wystąpienie” – powiedziała PAP Agnieszka Pomaska (KO) ze sztabu Trzaskowskiego.
Także Magdalena Biejat będzie w niedzielę walczyła o głosy poparcia w stolicy Wielkopolski. Kandydatka Nowej Lewicy w samo południe spotka się z mieszkańcami Poznania m.in. w Parku Cytadela. Następnie uda się do Piły, gdzie jej sztab planuje spacer i spotkanie otwarte z wyborcami oraz konferencję prasową dla mediów.
Wielkopolskę odwiedzi też Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej). W Gnieźnie na prelekcji z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego wygłosi wykład.
W połowie kwietnia IBRiS przeprowadził dla PAP sondaż wśród uprawnionych do głosowania mieszkańców Poznania. Według badania 50 proc. poznanian chce głosować na Trzaskowskiego, 12 proc. – na Nawrockiego. Kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia cieszy się w stolicy Wielkopolski 10 proc. poparciem, Magdalena Biejat – 9 proc., kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen – 5 proc., a kandydat partii Razem Adrian Zandberg (4 proc.). Pozostali kandydaci uzyskali poparcie – nie przekraczające 2 proc głosów.
W niedzielę wieczorem Adrian Zandberg spotka się z młodymi wyborcami podczas transmisji live w serwisie Twitch.
W poniedziałek kandydaci spotkają się na wieczornej debacie w SE. Z planów sztabów wynika, że kandydaci będą również prowadzić intensywna kampanię w majówkę. Niektórzy wybierają się nad polskie morze, niektórzy za granicę.
18 maja w wyborach rywalizować ma 13 kandydatów: Artur Bartoszewicz (ekonomista), Magdalena Biejat (kandydatka Lewicy), Grzegorz Braun (europoseł wykluczony z Konfederacji), Szymon Hołownia (marszałek Sejmu, kandydat Trzeciej Drogi), Marek Jakubiak (poseł koła Wolni Republikanie), Maciej Maciak (lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju), Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji), Karol Nawrocki (prezes IPN, kandydat popierany przez PiS), Joanna Senyszyn (była posłanka SLD, ekonomistka), Krzysztof Stanowski (dziennikarz), Rafał Trzaskowski (prezydent Warszawy i kandydat KO), Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców), Adrian Zandberg (poseł, kandydat partii Razem).
Ewentualna druga tura zostanie przeprowadzona 1 czerwca. (PAP)

Jeszcze przed pierwszą turą wyborów kilka debat prezydenckich; pierwsza z nich – w poniedziałek

Jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich ma się odbyć kilka debat prezydenckich. W pierwszej z nich, organizowanej przez „Super Express” w poniedziałek, mają wziąć udział – według organizatorów – niemal wszyscy zarejestrowani kandydaci na prezydenta. Kolejne debaty, organizowane przez inne redakcje, są zaplanowane na 4, 9 i 12 maja.
Poniedziałkowa debata „Super Expressu” rozpocznie się o godz. 18.00. Według organizatorów, swój udział w niej potwierdzili „niemal wszyscy kandydaci”, a formuła debaty ma być taka, że uczestnicy będą przepytywali siebie nawzajem. Rola dziennikarzy ma się ograniczyć się do przeprowadzenia i nadzorowania wydarzenia.
Kolejna debata zaplanowana jest na niedzielę, 4 maja, na godz. 20; organizowane przez telewizję wPolsce24 wydarzenie odbędzie się pod hasłem „Bunt młodych”. Organizatorzy deklarują, że chcą „oddać głos młodym”. „To nie będą proste pytania. Nie wierzę, żeby ci kandydaci, którzy tyle mówią o szacunku do młodego pokolenia, tutaj wymiękli, odpuścili. My zresztą na to nie pozwolimy” – mówił w jednym z serwisów telewizji wPolsce24 jej dziennikarz Michał Karnowski, zapowiadając debatę.
Kolejne starcie kandydatów na prezydenta zaplanowała telewizja Republika na piątek, 9 maja. Stacja zapowiedziała ją jeszcze podczas poprzedniej, zorganizowanej przez siebie debaty w Końskich. Republika planuje także zorganizowanie debaty przed drugą turą wyborów, jednak jej data nie jest jeszcze znana.
Niecały tydzień przed pierwszą turą prezydenckich wyborów – 12 maja, o godzinie 20.00 – ma się z kolei odbyć debata organizowana przez TVP, TVN i telewizję Polsat. Ta debata odbędzie się w siedzibie Telewizji Polskiej.
Oprócz debat, może dojść także do przedwyborczych spotkań inicjowanych przez samych kandydatów. W czwartek kandydat na prezydenta Trzeciej Drogi, marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w najbliższym czasie zamierza debatować z innymi kandydatami w obecności ich wyborców. W piątek wyzwanie Hołowni przyjęła kandydatka Lewicy Magdalena Biejat. „Świetny pomysł, Szymonie! Spotkajmy się u Ciebie. Akurat w najbliższy wtorek organizuję w Białymstoku spotkanie otwarte z moimi wyborcami. Serdecznie Cię na nie zapraszam” – napisała Biejat na platformie X.
Dzień wcześniej Hołownia proponował debatę Trzaskowskiemu; kandydat Trzeciej Drogi chciał, by odbyła się ona 30 kwietnia w Gdańsku. Trzaskowski jednak odpowiedział, że nie skorzysta z zaproszenia, bo „nie zamierza się spierać ze swoimi przyjaciółmi”. Przypomniał również o zaplanowanej na poniedziałek, 28 kwietnia, debacie organizowanej przez „Super Express”. „Tam wszyscy się spotkamy” – dodał.
Do tej pory w kampanii przed wyborami prezydenckimi odbyły się trzy debaty, z których dwie w Końskich 11 kwietnia (Świętokrzyskie), a trzecia – 14 kwietnia w telewizji Republika.
Debata w Końskich początkowo miała być spotkaniem jeden na jeden Trzaskowskiego i Nawrockiego (kandydat KO zaprosił do debatowania popieranego przez PiS kandydata) jednak sztaby nie porozumiały się co do warunków jej przeprowadzenia. Ostatecznie doszło do dwóch debat: pierwsza rozpoczęła się o godz. 19 na miejskim rynku, transmitowana była przez TV Republika, wPolsce24 i TV Trwam, a pojawili się na niej: Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Krzysztof Stanowski oraz Joanna Senyszyn. Z kolei ok. godz. 21 kolejna debata rozpoczęła się w koneckiej hali sportowej – transmitowały ją TVP, Polsat i TVN, a uczestniczyło w niej ośmioro kandydatów – poza tymi z pierwszej debaty, również: Rafał Trzaskowski, Magdalena Biejat i Maciej Maciak.
Sprawa debat w Końskich wywołała wiele emocji, nie tylko związanych z wypowiedziami polityków. Kontrowersje wywołała m.in. kwestia finansowania tej, która odbyła się hali sportowej, i początkowo była planowana jako debata Trzaskowskiego z Nawrockim, a w jej sprawie odbyło się spotkanie przedstawicieli sztabów obu kandydatów i TVP. Minister sportu Sławomir Nitras, zaangażowany w kampanię kandydata KO, zapewniał, że wszystkie koszty organizacji debaty poniósł lub poniesie komitet wyborczy Trzaskowskiego.
Badania przeprowadzone po 11 kwietnia, a także oceny komentatorów wskazywały, że sytuacja z debatą w Końskich zadziałała na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego, skorzystał za to Karol Nawrocki i inni kandydaci, m.in. Hołownia i Biejat.
Według sondażu Ipsos dla „19.30” i TVP Info opublikowanego kilka dni po debacie, 28 proc. Polaków chciało zagłosować na Trzaskowskiego; na Nawrockiego – 22 proc., na Mentzena – 15 proc. Kolejnego dnia w sondażu ośrodka Pollster dla „Super Expressu” podano, że gdyby w II turze wyborów spotkali się Trzaskowski i Nawrocki, to kandydat KO uzyskałby 55 proc. poparcia, a kandydat popierany przez PiS – 45 proc.
Z opublikowanego w ostatnich dniach sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że na Trzaskowskiego zagłosowałoby 31,7 proc. osób deklarujących udział w wyborach prezydenckich, na Nawrockiego – 27,6 proc., a na Mentzena (Konfederacja) – 11,3 proc.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja, a jeśli będzie potrzebna ich druga tura, odbędzie się ona 1 czerwca.
O fotel prezydenta RP ubiega się 13 kandydatów zarejestrowanych przez Państwową Komisję Wyborczą. Są to: Artur Bartoszewicz (ekonomista), Magdalena Biejat (kandydatka Lewicy), Grzegorz Braun (europoseł wykluczony z Konfederacji), Szymon Hołownia (marszałek Sejmu, kandydat Trzeciej Drogi), Marek Jakubiak (poseł koła Wolni Republikanie), Maciej Maciak (lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju), Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji), Karol Nawrocki (prezes IPN, kandydat popierany przez PiS), Joanna Senyszyn (była posłanka SLD, ekonomistka), Krzysztof Stanowski (dziennikarz), Rafał Trzaskowski (prezydent Warszawy i kandydat KO), Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców), Adrian Zandberg (poseł, kandydat partii Razem). (PAP)

mk/ sdd/ js/

„Mój grób ma być w ziemi, prosty…”. Tysiące osób przybywają przed grób papieża Franciszka

0

Tysiące ludzi przybywają od rana w niedzielę do rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej ( Santa Maria Maggiore), by zobaczyć grób papieża Franciszka. Była to szczególnie bliska mu bazylika, którą odwiedził w czasie swego pontyfikatu ponad 120 razy. Według policji do bazyliki weszło już 13 tysięcy osób.

W niedzielny poranek, kiedy bazylika została otwarta, wchodzących do niej wiernych powitał w drzwiach jej archiprezbiter koadiutor kardynał Rolandas Makrickas z Litwy. To z nim papież uzgadniał szczegóły swojego pochówku. Dokładne wskazówki Franciszek pozostawił w swoim testamencie, ogłoszonym w poniedziałek, w dniu śmierci.
Napisał: „Proszę, aby mój grób został przygotowany w niszy w nawie bocznej, pomiędzy Kaplicą Paulińską (Kaplicą Salus Populi Romani) a Kaplicą Sforzów”.
„Mój grób ma być w ziemi, prosty, bez szczególnego zdobienia, z jedynym napisem: Franciscus” – dodał papież.
Wierni stojący w długiej kolejce podchodzą powoli do grobu. Na marmurowej płycie leży biała róża.
Na plac przed bazyliką przybywają rodziny, grupy pielgrzymów, liczni przedstawiciele duchowieństwa z całego świata.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

Matka rozdzielona z roczną córeczką. Deportacja Kubanki pokazuje, że urząd imigracyjny deportuje matki, rozdzielając je z dziećmi mającymi amerykańskie obywatelstwo

0

W ostatnich dniach Urząd Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) dokonał deportacji urodzonej na Kubie matki rocznej dziewczynki, co doprowadziło do ich bezterminowego rozdzielenia. Wydalił także trójkę dzieci w wieku 2, 4 i 7 lat, posiadających obywatelstwo USA, wraz z matkami pochodzącymi z Hondurasu.

O decyzjach ICE poinformowali w sobotę prawnicy. Jak podała AP, przypadki te rodzą istotne pytania dotyczące kryteriów i przyczyn deportacji. „Sprawa pojawia się w kontekście toczącego się sporu przed sądami federalnymi, który dotyczy granic represji urzędów imigracyjnych podległych administracji prezydenta Donalda Trumpa oraz tego, czy nie posuwają się one zbyt daleko i zbyt szybko, naruszając podstawowe prawa” – podkreśliła AP.
Agencja przypomina, że urodzona na Kubie Heidy Sánchez została deportowana i rozdzielona ze swoją roczną chorą córką. Sánchez jest żoną obywatela Stanów Zjednoczonych i karmiącą matką. Jej prawnik twierdzi, że ICE odmówiło przyjęcia dokumentów podważających zasadność deportacji.
Z kolei matkę z Hondurasu wydalono wraz z dwójką dzieci: obywatelami USA w wieku 4. i 7. lat. U 4-latka zdiagnozowano rzadką formę raka. Inna ciężarna matka z Hondurasu została deportowana wraz ze swoją 11-letnią córką. Jej 2-letnia córka, obywatelka USA, była początkowo przetrzymywana przez ICE. Sędzia federalny zakwestionował prawidłowość deportacji 2-latki i zaplanował rozprawę w celu zbadania sprawy.
Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU) oraz inne organizacje wyraziły głębokie zaniepokojenie działaniami ICE, argumentując, że deportacje stanowią nadużycie władzy. Zdaniem prawników, na których powołuje się AP, matkom nie zapewniono sprawiedliwych możliwości zabezpieczenia prawa ich dzieci, posiadających amerykańskie obywatelstwo, do pozostania w kraju pod odpowiednią opieką.
Deportacje przeprowadzono w bardzo szybkim tempie (w ciągu 1–3 dni) od momentu zatrzymania matek podczas rutynowych wizyt w biurach ICE.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

„Telegraph”: Jesteśmy najbliżej zawieszenia broni od początku rosyjskiej inwazji; ustępstwa ze strony Kijowa są nieuniknione

0

Jesteśmy najbliżej zawieszenia broni od początku rosyjskiej agresji na pełną skalę przeciwko Ukrainie – ocenił w sobotę wieczorem brytyjski „Telegraph”. Według dziennika ustępstwa ze strony Kijowa są nieuniknione.

Wypowiedzi prezydentów Ukrainy i USA, Wołdymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa, po ich sobotnim spotkaniu w Rzymie świadczą o tym, że jeszcze nigdy rozejm w Ukrainie nie był tak bliski – czytamy.
Wskazuje na to też oświadczenie Trumpa, który po piątkowej wizycie jego wysłannika Steve’a Witkoffa w Moskwie oznajmił, że Rosja i Ukraina są bliskie porozumienia.
„Telegraph” zaznaczył jednak, że podobne oświadczenia w sprawie rozejmu padały już wcześniej.
Jak czytamy, w obecnej chwili ustępstwa ze strony ukraińskiej są nieuniknione. Rosja ma przewagę w wojnie na wyniszczenie, a Ukraińcy, mimo swojego bohaterstwa na polu bitwy i rozwijającego się przemysłu zbrojeniowego, nie będą w stanie zawsze walczyć w pojedynkę. Według autora jedynym wyjściem dla Kijowa jest udział w negocjacjach w sprawie propozycji pokojowych, np. tych zaprezentowanych przez Trumpa. Obejmują one uznanie przez USA rosyjskiej zwierzchności nad anektowanym Krymem i uznanie de facto rosyjskiej kontroli nad resztą okupowanego terytorium ukraińskiego.
Władimir Putin raczej zgodzi się na propozycję Trumpa, zwłaszcza w obliczu ryzyka nałożenia nowych sankcji – czytamy. Nie wiadomo, czy ewentualny rozejm odebrałby obecnie jako cios czy część swojego planu, jednak z pewnością przedstawiłby zawieszenie broni jako zwycięstwo.
Natomiast pozycja Zełenskiego byłaby w takim przypadku niepewna. Jeśli zgodzi się na oddanie ukraińskiego terytorium, raczej nie pozostanie już długo na fotelu prezydenckim. Putin będzie przygotowywał się do takiego rozwoju wydarzeń, by wykorzystać chaos, który może zapanować w Ukrainie.(PAP)

W Nowym Jorku zmielono i przetopiono tysiące sztuk nielegalnej broni

0

W czwartek w Westbury doszło do komisyjnego zniszczenia ponad 3,5 tys. sztuk nielegalnej broni, która została skonfiskowana w Nowym Jorku przez organy ścigania. W wydarzeniu wzięli udział, m.in. burmistrz NYC Eric Adams i komisarz NYPD Jessica Tisch.

„Nigdy nie zapomnę, jak słuchałem o rodzinach, które zostały rozbite przez bezsensowną przemoc z użyciem broni palnej. Nielegalna broń, którą tu widzicie, nigdy więcej nie zostanie użyta, by narazić na niebezpieczeństwo kolejne dziecko, zagrozić kolejnemu Nowojorczykowi lub zniszczyć czyjeś życie” – napisał Eric Adams na X, załączając nagranie, na którym widać maszynę rozdrabniającą skonfiskowaną broń na kawałki.

„To dopiero początek tej ważnej pracy” – dodał burmistrz.

W czwartek, 24 kwietnia, w Westbury zniszczono 3575 sztuk nielegalnej broni, która została wcześniej skonfiskowana przez organy ścigania. Zmieleniu a potem przetopieniu poddano 3375 pistoletów oraz 200 karabinów.

W wydarzeniu, oprócz burmistrza Nowego Jorku, wzięła udział także komisarz NYPD Jessica Tisch. Niszczeniu nielegalnej broni przyglądali się także liderzy lokalnej społeczności i aktywiści.

Za kadencji Adamsa nowojorskie służby skonfiskowały łącznie ponad 21 400 sztuk nielegalnej broni.

Red. JŁ

Sędzia z Teksasu zablokował możliwość deportacji Wenezuelczyków na podstawie prawa z XVIII w.

0

Sędzia federalny z El Paso w Teksasie zablokował tymczasowo możliwość deportacji imigrantów z Wenezueli na podstawie Alien Enemies Act z 1798 roku. Decyzja zapadła po zatrzymaniu pary, która została oskarżona o przynależność do gangu Tren de Aragua. Sędzia uznał, że władze nie wskazały jasnej podstawy prawnej, pozwalającej na dalszą detencję zatrzymanych, a także ich wydalenie z USA. Decyzja sędziego dotyczy wyłącznie okręgu sądowego dla zachodniego Teksasu.

Sędzia federalny David Briones z El Paso w Teksasie zablokował stosowanie ustawy Alien Enemies Act z XVIII wieku, celem deportacji Wenezuelczyków, którzy są podejrzani o członkostwo w gangu Tren de Aragua. Organizacja przestępcza wywodzi się z wenezuelskich więzień. Po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa w styczniu 2025 roku, prezydent wpisał gang na listę organizacji terrorystycznych.

Biały Dom uznał następnie, że Wenezuelczyków, którzy są podejrzani o członkostwo w gangu, można wydalić z USA na mocy ustawy Alien Enemies Act z 1798 roku. Akt prawny z XVIII wieku pozwala deportować ze Stanów Zjednoczonych obywateli krajów, z którymi USA toczą wojnę.

W związku z kontrowersjami dotyczącymi tej podstawy prawnej Sąd Najwyższy wstrzymał jej egzekwowanie w zakresie deportacji Wenezuelczyków, a potem dopuścił jej stosowanie pod warunkiem, że osoby poddane procedurze będą miały czas na zakwestionowanie aresztowania i możliwość odwołania się od decyzji o wydaleniu z USA.

Swoje orzeczenie Briones wydał w ostatnich dniach i dotyczy ono wyłącznie jego okręgu sądowego w zachodnim Teksasie. Podobne decyzje ogłosili wcześniej sędziowie federalni z Kolorado, południowego Teksasu i Nowego Jorku.

Decyzją Brionesa rząd będzie musiał ponadto powiadamiać o zamiarze deportacji danego imigranta z jego okręgu sądowego na 21 dni przed wydaleniem, a nie jak dotąd – na 12 godzin przed rozpoczęciem deportacji.

Orzeczenie sędziego ma bezpośredni związek z aresztowaniem Julio Cesara Sancheza Puentesa i Luddis Norelii Sanchez Garcii – pary Wenezuelczyków, którzy przybyli do USA w 2022 roku, otrzymując w kraju tymczasową ochronę prawną. Ta wygasła z dniem 1 kwietnia. Para została aresztowana na lotnisku w El Paso, kiedy próbowała wrócić do swojego domu w Waszyngtonie, gdzie Puentes i Garcia mieszkają z trójką swoich dzieci.

Red. JŁ