45 lat temu, 23 września 1976 r., ogłoszono powstanie Komitetu Obrony Robotników. Jego członkowie jawnie, po raz pierwszy od trzech dekad, występowali przeciw działaniom władz komunistycznych. KOR był inspiracją dla innych środowisk opozycji antykomunistycznej i niezależnego ruchu związkowego.
W 1975 r. doszło do wydarzeń, które z późniejszej perspektywy historycy uznają za przełomowe dla historii PRL. Kończąca się helsińska Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie była szczytowym momentem odprężenia w stosunkach między Wschodem a Zachodem. Niezależni intelektualiści po wschodniej stronie żelaznej kurtyny i zachodni krytycy komunizmu oceniali to wydarzenie niezwykle negatywnie. W ich opinii KBWE była faktycznym potwierdzeniem jałtańskiego podziału kontynentu. Dostrzegano jednak, że Zachód za cenę wielu ustępstw wymógł na krajach komunistycznych deklarację poszanowania podstawowych praw człowieka, takich jak wolność słowa i przekonań oraz zobowiązanie do nieskrępowanego przepływu informacji. Już kilka miesięcy po podpisaniu Aktu Końcowego KBWE niewielka grupa intelektualistów powołała w Moskwie tzw. Komitet Helsiński, którego celem miało być nadzorowanie przestrzegania tych postanowień w ZSRS.
Również w PRL doszło do wypadków, które zwiastowały przełom polityczny. W grudniu 1975 r. przypadała piąta rocznica przejęcia władzy przez Edwarda Gierka. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza zamierzała wykorzystać tę okazję do propagandowego podsumowania dotychczasowego dorobku jego rządów. Podsumowaniem tego okresu miało być wprowadzenie istotnych zmian do obowiązującej od 1952 r. konstytucji. Już w maju 1975 r. Sejm formalnie poparł prace nad „reformą konstytucji”. Zakładano wpisanie do ustawy zasadniczej „socjalistycznego charakteru państwa”, „nierozerwalnych więzi” ze Związkiem Sowieckim i przywódczej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Z inicjatywą listu przeciw zmianom wystąpił mecenas Jan Olszewski. „List 59” stwierdzał, że wpisywanie do konstytucji zobowiązań wobec innych krajów oznaczałoby sprowadzenie PRL „do roli państwa o formalnie ograniczonej suwerenności”.
W 1975 r. pojawiły się także widoczne dla obywateli PRL kłopoty gospodarcze. Kres „gierkowskiego dobrobytu” zwiastowały pierwsze od kilku lat istotne problemy z zaopatrzeniem sklepów spożywczych. Znacznie mniej osób wiedziało o powstającej pod koniec tego roku tajnej inicjatywie antykomunistycznej. Pod nieformalnym przywództwem Zdzisława Najdera, Jana Olszewskiego i Jana Józefa Szczepańskiego zawiązało się Polskie Porozumienie Niepodległościowe, którego celem miało być przygotowanie fundamentów programowych przyszłej opozycji. Zmieniający się klimat polityczny dostrzegała bezpieka. Gen. Adam Krzysztoporski, szef Departamentu III MSW zajmującego się opozycją polityczną, szacował liczebność „przeciwników socjalizmu” na blisko 70 osób i podkreślał w raportach, że to niewielkie środowisko przechodzi do fazy aktywnych działań.
W marcu 1976 r. środowisko harcerskie warszawskiej „Czarnej Jedynki” podjęło próbę oszacowania rzeczywistej frekwencji w wyborach do Sejmu. Wojciech Fałkowski, Antoni Macierewicz, Marcin Gugulski i kilku ich przyjaciół postanowiło obserwować trzy lokale wyborcze na warszawskim Żoliborzu. Macierewicz podszywając się pod dziennikarza reżimowej prasy, dzwonił do komisji i próbował uzyskać prawdziwe informacje. Kilka tygodni później to samo środowisko stanęło w obronie uczestników duszpasterstwa jezuity Huberta Czumy, którzy w prywatnych listach krytykowali komunistów i posiadali wydawnictwa emigracyjne.
25 czerwca 1976 r., po ogłoszeniu dzień wcześniej przez premiera Piotra Jaroszewicza drastycznej podwyżki cen żywności, w Radomiu, Ursusie i kilku innych miastach wybuchły strajki. Represje dotknęły uczestników protestów. Aresztowano kilka tysięcy często przypadkowych osób, które bito w trakcie ścieżek zdrowia, skazywano na kary więzienia, grzywny, zwalniano dyscyplinarnie z pracy. Już na początku lipca pomocy represjonowanym (prawnej – podczas procesów sądowych, finansowej – usuwanym z pracy) zaczęli udzielać przedstawiciele „Czarnej Jedynki”. „Równie ważne było przekazywanie informacji o represjach w świat w celu pośredniego wywarcia nacisku na władze. Był to więc ogrom pracy wykonywanej w warunkach zagrożenia i ciągłej inwigilacji. Pomoc dla represjonowanych budowała to środowisko” – stwierdził w rozmowie z PAP badacz dziejów KOR-u prof. Andrzej Friszke.
23 września 14 osób ogłosiło „Apel do społeczeństwa i władz PRL”, informując o powstaniu KOR-u. Sygnatariusze wzywali do: przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych, ogłoszenia amnestii dla skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji i ukarania osób winnych łamania prawa. Apel podpisali: Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja i Wojciech Ziembiński. Nieco później dołączyli do KOR-u m.in.: Halina Mikołajska, Mirosław Chojecki, Bogdan Borusewicz, Wojciech Onyszkiewicz i Adam Michnik. W rozmowie z PAP historyk prof. Andrzej Friszke podkreślił, że różne środowiska tworzące Komitet „łączyła odwaga”. „KOR-owcy byli zdolni do zaryzykowania konfliktu z władzą i narażenia własnego bezpieczeństwa. Spajała ich również potrzeba walki o praworządność oraz respektowanie praw człowieka. Były to wartości nadrzędne, które wpływały na ich postawę”.
29 września wyszedł pierwszy numer przepisywanego na maszynach do pisania „Komunikatu KOR”, w którym podano nazwiska 33 członków Komitetu i ich adresy oraz telefony. Wydawano także „Biuletyn Informacyjny KOR”. Działalność nowej formacji szeroko komentowało Radio Wolna Europa, dzięki czemu złamano monopol komunistycznego państwa na informowanie społeczeństwa. Z czasem poważne środki zaczęły napływać od central związkowych z państw Europy Zachodniej oraz środowisk emigracyjnych.
Wokół KOR-u zrodziło się wiele inicjatyw obywatelskich: prasa drugiego obiegu („Biuletyn Informacyjny”, „Robotnik”, „Krytyka”, „Głos”, „Zapis”), wydawnictwa (Niezależna Oficyna Wydawnicza „NOWA”, której założycielem był Chojecki), Uniwersytet Latający, Studenckie Komitety Solidarności, niezależny ruch chłopski. Pod koniec działalności z KOR-em współpracowało ok. 3 tys. osób. Powstały też inne organizacje, m.in. Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), tworzony m.in. przez byłego działacza KOR-u Wojciecha Ziembińskiego.
W początkowym okresie działalności Komitetu władze zrezygnowały z rozbijania tej organizacji za pomocą aresztowań jej działaczy. W ramach operacji „Gra” postawiono na „rozpracowanie” KOR-owców oraz ich stałe nękanie zatrzymaniami, przeszukaniami, pobiciami i zastraszaniem. Kluczową rolę w walce z KOR-em odgrywała propaganda. Działaczy Komitetu nazywano „prowokatorami”, „mącicielami” i „wrogami Polski Ludowej”. Kluczowym argumentem mediów reżimu było powtarzanie, że KOR nie reprezentuje interesów robotników. „Polska klasa robotnicza wielokrotnie dała dowody swej rosnącej dojrzałości, nie potrzebuje żadnych obrońców! I trzeba bardzo dużego tupetu, aby występować w jej obronie” – pisała „Trybuna Ludu”.
7 maja 1977 r. w Krakowie znaleziono ciało studenta Stanisława Pyjasa. Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem opozycji – organizowano czarne procesje, msze żałobne, rozdawano ulotki. 15 maja powołano Studencki Komitet Solidarności, który miał zainicjować prace nad stworzeniem autentycznej i niezależnej reprezentacji studentów. SKS domagał się wyjaśnienia okoliczności śmierci Pyjasa. W następstwie wydarzeń krakowskich aresztowano także popierających studentów działaczy KOR-u, m.in. Kuronia, Michnika, Macierewicza (w sumie ponad 50 osób). Aresztowania trwały do 20 maja, kiedy w nocy zaczęto zwalniać uwięzionych. W więzieniu pozostawało jednak jeszcze dziewięciu najaktywniejszych działaczy KOR-u.
Zorganizowano wówczas głodówki – najsłynniejsza z nich rozpoczęła się 24 maja 1977 r. w kościele św. Marcina w Warszawie. Głodówkę podjęto jako apel o uwolnienie wszystkich ofiar wypadków czerwcowych i tych, którzy stanęli w ich obronie. Za pośrednictwem Tadeusza Mazowieckiego oświadczenie głodujących przekazano Radzie Państwa, episkopatowi i dziennikarzom. Ekipa Gierka przestraszyła się nacisków Zachodu i 19 lipca ogłoszono amnestię. Objęła ona pięciu więzionych jeszcze robotników oraz aresztowanych KOR-owców. Wszyscy wyszli na wolność 23 lipca 1977 r. Główny cel postawiony przez KOR został osiągnięty.
10 maja 1977 r. Komitet Obrony Robotników wydał oświadczenie o powołaniu Biura Interwencyjnego. W ciągu ponad czterech lat istnienia udokumentowało ono kilkaset przypadków naruszania praw człowieka przez funkcjonariuszy reżimu PRL. Powiadamiało o tych zdarzeniach opinię publiczną i organizowało pomoc dla poszkodowanych. Biurem kierowali Zofia i Zbigniew Romaszewscy. Po roku działalności oraz dyskusjach o celach dalszej działalności KOR zyskał nową nazwę i strukturę: Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”. Zadaniem organizacji miała być obrona praw człowieka przed bezprawiem reżimu oraz wspieranie tworzącego się ruchu związkowego. Szczególną rolę odgrywały instrukcje walki o prawa pracownicze, takie jak opublikowana na łamach „Robotnika” Karta Praw Robotniczych. „Karta była próbą zebrania robotników pod jednym sztandarem i spójną listą postulatów, a przez to odegrała wielką rolę w uświadomieniu tego, czego powinien żądać niezależny ruch robotniczy. W +Karcie+ i +Robotniku+ pojawiały się informacje, m.in. jak podejmować strajki, prowadzić negocjacje, układać listy żądań. Tego wszystkiego uczyła KOR-owska bibuła przyszłych działaczy robotniczych” – zauważał w rozmowie z PAP prof. Andrzej Friszke.
KOR formalnie działał do lata 1981 r., do I Zjazdu NSZZ „Solidarność”. Wówczas najstarszy członek Komitetu Edward Lipiński poinformował zebranych o rozwiązaniu formacji. Już na tym zjeździe rozgorzała dyskusja na temat uchwały zjazdu mówiącej o roli i zasługach organizacji. W tym czasie jej współpracownicy (m.in. Kuroń, Jan Lityński, Michnik i Henryk Wujec) czynnie zaangażowali się we wspieranie i w doradzanie kierownictwu „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego członkowie dawnego KOR-u zostali uznani za najbardziej niebezpiecznych spośród działaczy „S”. W tym czasie przebywający w Londynie Jan Józef Lipski pracował nad pierwszym podsumowaniem działań Komitetu. W wydanej w 1983 r. książce pisał o „etosie KOR” i jego pozytywistycznej misji: „KOR dążył po prostu do dwóch celów, do demokracji i niepodległości […] Zawsze jednak rozumieliśmy, że są to cele odległe, które realizowane muszą być krok za krokiem, etapami, przez przygotowanie do nich gruntu. […] A więc walczyliśmy na co dzień przeciwko nadużywaniu Kodeksu Pracy, przeciw niepraworządności, przeciw dławieniu przez cenzurę myśli i informacji. Zrobiliśmy wielką pracę u podstaw przyszłej niepodległości i przyszłej demokracji”. (PAP)
Autor: Michał Szukała
Prof. A. Dudek: kształt KOR-u był efektem ścierania się poglądów takich osobowości jak Jacek Kuroń i Antoni Macierewicz
Problemem było połączenie w ramach jednej organizacji takich osobowości jak Jacek Kuroń i Antoni Macierewicz. Już wówczas obaj wykazywali wielkie ambicje przywódcze i już wtedy różnili się w poglądach. Jak podkreślił później Jan Józef Lipski, to właśnie oni byli faktycznymi twórcami KOR-u. Kształt Komitetu był efektem ścierania się ich poglądów – mówi PAP prof. Antoni Dudek, historyk z UKSW. 45 lat temu, 23 września 1976 r., ogłoszono powołanie Komitetu Obrony Robotników.
Polska Agencja Prasowa: Pod koniec 1975 r. raporty MSW stwierdzały, że liczebność potencjalnej opozycji to maksymalnie 70 osób. Czy władze zakładały, że garstka dysydentów podejmie jawne działania przeciwko władzom, tak jak zrobił to Komitet Obrony Robotników we wrześniu 1976 r.?
Prof. Antoni Dudek: Myślę, że z całą pewnością nie zakładano takiego scenariusza. Należy pamiętać, że wspomniane raporty MSW pochodzą sprzed czerwca 1976 r. Protesty robotnicze były katalizatorem przyspieszającym powstanie KOR-u. Prognozy MSW, sporządzane przed wybuchem protestów, nie przewidywały powstania opozycji „nowego typu”, której działania miałyby być w większości jawne. Cechą wszystkich poprzednich struktur opozycyjnych pod rządami komunistycznymi w Polsce była całkowita tajność działań. Nowatorstwo Komitetu polegało na częściowej jawności jego działań. To założenie miało swoje korzenie w podpisanych przez PRL postanowieniach końcowych Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Rządzona przez komunistów Polska zobowiązała się do przestrzegania praw człowieka. Działacze KOR-u odwoływali się do tych zapisów i zarzucali władzom ich nieprzestrzeganie. Akt końcowy KBWE i represje wobec robotników w czerwcu 1976 r. były czynnikami, które decydowały o powstaniu Komitetu Obrony Robotników.
PAP: Można wyróżnić kilka środowisk tworzących we wrześniu 1976 r. KOR: harcerzy „Czarnej Jedynki”, intelektualistów, prawników, „Starszych Państwa”. W czasie tworzenia nowej organizacji zderzały się różne koncepcje jej funkcjonowania – od sprawdzonej metody pisania listów otwartych do władz, przez organizację tajną, aż po pełną jawność. Jak udało się spoić wszystkie te koncepcje i tak różnych ludzi, połączyć rewolucyjny zapał Jacka Kuronia ze spokojem adwokatów, takich jak Jan Olszewski?
Prof. Antoni Dudek: Powiedziałbym raczej, że problemem było połączenie w ramach jednej organizacji takich osobowości jak Jacek Kuroń i Antoni Macierewicz. Już wówczas obaj wykazywali wielkie ambicje przywódcze i już wtedy różnili się w poglądach. Jak podkreślił później Jan Józef Lipski, to właśnie oni byli faktycznymi twórcami KOR. Można powiedzieć, że kształt KOR był efektem ścierania się ich poglądów.
Twórcy Komitetu zakładali, że konieczne jest powiedzenie władzom „sprawdzam”. Był to plan obciążony wielkim ryzykiem, ponieważ władze mimo deklarowanej jawności tej organizacji mogły stwierdzić, że działa ona potajemnie i w celach antypaństwowych, a nazajutrz dokonają aresztowania jej założycieli i postawią ich przed sądem. To „sprawdzam” okazało się sukcesem. Założyciele KOR-u słusznie uznali, że ekipa Edwarda Gierka nie tylko podpisała zobowiązania dotyczące praw człowieka, ale również że nie posunie się do surowych represji, bo zależy jej na kontaktach z Zachodem. Pamiętajmy, że Gierkowi niezwykle zależało na relacjach z prezydentem Francji Valérym Giscardem d’Estaingem, kanclerzem RFN Helmutem Schmidtem i kolejnymi prezydentami USA. Stosunki z tymi przywódcami stałyby się znacznie bardziej skomplikowane w momencie pojawienia się w PRL więźniów politycznych.
Pierwsze miesiące potwierdziły te założenia działaczy KOR-u. Także w kolejnych latach władze nie zdecydowały się na podjęcie przeciwko nim brutalnych represji. Oczywiście zdarzały się kilkudniowe aresztowania, szczególnie po zamordowaniu Stanisława Pyjasa, pobicia i zastraszanie. Ekipa Gierka bagatelizowała zagrożenie ze strony KOR-u i innych organizacji opozycyjnych i stosowała wobec nich relatywnie liberalne represje, takie jak krótkotrwałe zatrzymania, nękanie przez nieznanych sprawców, zwolnienia z pracy, telefony z pogróżkami. Takie relacje między władzami a obywatelami PRL angażującymi się w działalność opozycyjną były nowym zjawiskiem.
PAP: Główną bronią reżimu była też propaganda. Jak przedstawiano KOR w pierwszym okresie jego działalności?
Prof. Antoni Dudek: Nie nadawano działalności KOR-u wielkiego rozgłosu. Media określały Komitet jako kolejną inicjatywę „środowisk reakcyjnych” powiązanych z „imperialistycznymi ośrodkami dywersji”, czyli paryską „Kulturą” i Sekcją Polską Radia Wolna Europa. Mówiono też o „zbankrutowanych politykierach”, „frustratach” i „siłach antysocjalistycznych”. Strategia mediów PRL podkreślała, że działalność ta nie ma większego znaczenia.
PAP: Część historyków stawia tezę, wedle której dramatyczne wydarzenia lat 1968 i 1970 wykopały przepaść między robotnikami a inteligencją. Czy rzeczywiście taka przepaść istniała i członkowie KOR-u dążyli do jej zasypania?
Prof. Antoni Dudek: Ta przepaść istniała, ale nie z powodu tych wydarzeń. Ten stereotyp umocnił film Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”. To nieprawdziwy obraz tamtych dni. W rzeczywistości w marcu 1968 r. wśród zatrzymanych było więcej młodych robotników niż studentów. W grudniu 1970 r. protestowali zaś nie tylko robotnicy, lecz i studenci. Bez wątpienia jednak środowiska dysydenckie, które skupiały się w Warszawie i dosłownie kilku innych wielkich miastach, były oddzielone od robotników chińskim murem i niemal nie miały z nimi kontaktu. Dlatego pierwszym celem członków KOR-u było zbudowanie relacji ze środowiskami robotniczymi, które żyły w swego rodzaju równoległym świecie. Nie istniała wrogość, ale raczej nieufność i różnice kulturowe. Warszawscy inteligenci mieli problem z nawiązywaniem kontaktu z robotnikami, ponieważ nie mogli z nimi rozmawiać o premierach filmowych i niezwykle wówczas popularnej literaturze iberoamerykańskiej.
Istniały też różnice materialne. Członkowie KOR-u nie żyli w luksusie, ale po przyjeździe do Radomia, który był jednym z najbiedniejszych miast wojewódzkich, byli zszokowani tamtejszym poziomem życia, który był znacznie niższy niż robotników w stolicy. Można więc powiedzieć, że było to zderzenie dwóch światów. Po przekształceniu KOR-u w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR”, gdy z powodu amnestii pierwotna misja tego środowiska wyczerpała się, jego członkowie doszli do wniosku, że w większym stopniu muszą oddziaływać na robotników w duchu uświadamiania ich praw pracowniczych i prowadzenia klasycznej działalności związkowej. Wyrazem tych dążeń było powołanie pisma „Robotnik”, które było adresowane do środowisk robotniczych. Z niego narodziła się inicjatywa Wolnych Związków Zawodowych, najpierw nieudana na Śląsku pod przywództwem Kazimierza Świtonia, a następnie udana w Trójmieście. Jeden z liderów gdańskiego WZZ-u, Bogdan Borusewicz, był członkiem KOR-u. Wciąż jednak opozycja nie była wielkim środowiskiem. Nie liczyła już kilkudziesięciu osób, ale tuż przed sierpniem 1980 r. tworzyło ją w całym kraju ok. tysiąca działaczy. Wielu z nich należało do różnych formacji, które się spierały, ale łączyła je walka z systemem komunistycznym.
PAP: Spektakularnym efektem działalności KOR-u było przełamanie komunistycznego monopolu wydawniczego. Czy jesteśmy w stanie oszacować zasięg publikacji środowiska Komitetu?
Prof. Antoni Dudek: KOR-owi udało się zbudować największy system wydawniczy wśród wszystkich organizacji opozycyjnych przedsierpniowej opozycji. Przewaga Komitetu wynikała ze stosunkowo szybkiego uzyskania pokaźnych środków finansowych pochodzących ze zbiórek społecznych i z pomocy z Zachodu. Szczególne zasługi należy przypisać Mirosławowi Chojeckiemu, twórcy Niezależnej Oficyny Wydawniczej „NOWA”, która stała się największym wydawnictwem podziemnym. „NOWA” zaczynała od „Biuletynu Informacyjnego KOR” przepisywanego na maszynie, ale szybko zaczęto używać powielaczy. Kolejnym krokiem było rozszerzenie działalności z gazetek na niecenzuralne książki. Zasięg dystrybucji tych publikacji był ograniczony do największych miast. Do mniejszych ośrodków wydawnictwa te docierały incydentalnie, ale dostęp do nich zapewniało Radio Wolna Europa. Na jego falach odczytywano fragmenty publikacji KOR-u i innych organizacji opozycji przedsierpniowej. W ten sposób podziemne publikacje, przez Monachium, docierały do każdego zakątka Polski.
Mimo wysiłków Służby Bezpieczeństwa widoczny był szybki wzrost nakładu publikacji. W raportach bezpieki z roku na rok wyraźny był też wzrost liczby przejętych ulotek – od setek, przez tysiące, aż po dziesiątki tysięcy. W czasie czterolecia funkcjonowania KOR-u rozwój podziemnego ruchu wydawniczego był bardzo szybki, ale jego eksplozja nastąpiła po wybuchu rewolucji „Solidarności”.
PAP: Po powstaniu NSZZ „Solidarność” działalność KSS „KOR” stopniowo zanikała. Oficjalne jej zakończenie nastąpiło na I Zjeździe NSZZ „S”. Doszło wówczas do gigantycznej i, wydawałoby się, zaskakującej burzy wokół projektu uchwały wyrażającej podziękowania twórcom i uczestnikom ruchu KOR-u. Dlaczego wybuchł konflikt przy okazji kurtuazyjnej uchwały?
Prof. Antoni Dudek: Z dzisiejszej perspektywy to wydarzenie nie wywołuje we mnie najmniejszego zdziwienia. To przejaw pseudokultury politycznej, którą obserwujemy w dzisiejszej Polsce. To wydarzenie z jesieni 1981 r. było jednym z jej wczesnych przejawów. Ta pseudokultura przejawia się w założeniu, że jeśli się z kimś nie zgadzamy, to nie chcemy uznać jego zasług, nawet jeśli dostrzegamy ich wagę dla wspólnej sprawy. Oczywiście KOR od początku miał wielu krytyków wśród działaczy innych nurtów opozycji antykomunistycznej. Wielu nie podobało się, że wśród jego założycieli jest wielu Polaków pochodzenia żydowskiego. Kuronia krytykowano za udział w czerwonym harcerstwie i szeregach PZPR. Inni KOR-owcy byli uznawani za zbyt lewicowych lub liberalnych, wypominano ich związki z wolnomularstwem. Sam Jan Olszewski był jednym z masonów, najsłynniejszym był oczywiście Jan Józef Lipski. Ta część „Solidarności”, która nawiązywała do tradycji endeckiej, patrzyła na KOR z dużą niechęcią. Ten pogląd był podsycany przez władze, które przedstawiały Komitet jako podejrzany spisek. Jednym z elementarnych sposobów dezintegrowania opozycji było podsycanie sporów wewnętrznych. Wielu agentów SB było obecnych na Zjeździe „S” i bez wątpienia prowadzili takie działania.
Gdy podczas obrad Zjazdu „Solidarności” pojawił się pomysł podziękowań dla KOR-u, niechętni mu działacze postanowili zablokować tę inicjatywę. Zgłosili konkurencyjny projekt podziękowań dla wszystkich grup opozycji. Było to o tyle nielogiczne, że pozostałe ugrupowania nie zamierzały kończyć swojej działalności.
KOR budził emocje także za sprawą toczących się sporów wewnętrznych. Nigdy nie był jednolitą organizacją. Często postrzegany jest przez pryzmat Adama Michnika i Jacka Kuronia, a więc jako formacja lewicowo-liberalna. Rzadziej pamięta się, że wśród jego założycieli byli również Antoni Macierewicz i Piotr Naimski, którzy od początku prezentowali inne poglądy. Wewnątrz KOR-u tworzyli własną redutę w postaci czasopisma „Głos”. Jego redaktorem był Macierewicz. Od sporu o objęcie tej funkcji rozpoczął się jego spór z Michnikiem, który założył własne czasopismo zatytułowane „Krytyka”. Oba pisma wydawała „NOWA”. To pokazuje, że do pewnego momentu byli w stanie współpracować, ale nie zmieniało to powszechnego spoglądania na KOR jako organizację lewicową. (PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
szuk / skp /