Strażak z Bostonu, którego oskarżono przed kilkoma dniami o zgwałcenie dziecka, zmarł w piątek w szpitalu. Miał 38 lat.
W środę Samuel Perez Rosado został przewieziony do szpitala. Mężczyznę znaleziono w złym stanie zdrowotnym w celi. Szczegółów nie ujawniono, ale przedstawiciel prokuratury podkreślił, że 38-latek nie został zamordowany. Nie potwierdził doniesień, że targnął się na własne życie.
Rosado został 14 maja oskarżony o zgwałcenie dziecka i napaść z pobiciem. Kaucję za jego zwolnienie z aresztu sąd wyznaczył na 50 tys. dolarów. Po aresztowaniu bostońska straż pożarna wysłała mężczyznę na przymusowy urlop.
Władze twierdzą, że napaści seksualne Rosado rozpoczęły się w 2012 roku i powtarzały na przestrzeni kolejnych pięciu lat. W chwili pierwszego ataku jego ofiara miała 12 lat.
(jj)