Brytyjskie media twierdzą, że rząd skłania się ku okresowi przejściowemu po Brexicie. Imigranci z państw Unii Europejskiej mogliby w takiej sytuacji przybywać na Wyspy przez lata po wyjściu ze Wspólnoty. Komentatorzy widzą to jako zwycięstwo rządowej frakcji, opowiadającej się za tak zwanym miękkim Brexitem.
Według „Timesa”, szlaban graniczny pozostałby uniesiony przez dwa lata po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii, a więc do 2021 roku. „Guardian” pisze, że okres przejściowy mógłby potrwać nawet dwa razy dłużej – do 2023 roku.
„Nastrój w gabincie uległ zmianie” – mówi dziennikowi jeden z ministrów. Dodaje, że to efekt nacisku ze strony świata biznesu, któremu zależy na stabilności i płynnemu wyjściu ze Wspólnoty. „Times” pisze o rosnącej pozycji w rządzie Philipa Hammonda – zwolennika miękkiego Brexitu.
„Dziś uważa on, że w sprawie okresu przejściowego ma poparcie każdego członka gabinetu” – czytamy w gazecie. Okres przejściowy liczony w latach zaakpcetował nawet zwolennik twardego Brexitu, minister do spraw handlu międzynarodowego Liam Fox.
A tymczasem media piszą o napływających z Brukseli sygnałach, że po Brexicie Brytyjczycy żyjący dziś w Unii mogliby zostać przypisani do obecnego kraju zamieszkania. Na przykład Brytyjczyk przebywający we Francji mógłby w niej zostać. Ale zamieszkanie czy podjęcie pracy w sąsiedniej Hiszpanii byłoby już problemem. Utraciłby bowiem przysługujące mu dziś automatycznie prawo do przeprowadzki do innego państwa Wspólnoty. Ocenia się, że w krajach Unii żyje około miliona obywateli brytyjskich.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/Siekaj