Howard Schultz ogłosił w poniedziałek, że ustąpi w tym miesiącu ze stanowiska prezesa Starbucksa.
Schultz wydał oświadczenie, które, jak stwierdził, pisał w trakcie spożywania jednej ze swoich ulubionych kaw – Sumatry. Nadmienił, że pisze z ciężkim sercem, ale zaraz dodał, że chce też wyrazić wdzięczność. – Przez lata marzyłem o zbudowaniu firmy innej niż wszystkie, takiej, która ma potencjał zmieniać życia i trwać długo po tym, jak mnie nie będzie. Dzięki wam moje marzenie się spełniło – oznajmił.
Ostatnim dniem pracy Schultza na stanowisku prezesa będzie 26 czerwca. 64-latek nie zniknie jednak całkowicie ze swojej firmy. Zapowiedział, że zostanie „prezesem emerytowanym”.
Schultz zaczął pracować w Starbucksie w latach 80. w dziale marketingowym. Później otworzył własną kawiarnię i wykupił Starbucksa, który pod jego rządami rozrósł się na skalę międzynarodową. Dzisiaj sieć posiada ponad 28 tys. kawiarni w 77 krajach.
Spekuluje się, że Schultz rozpocznie teraz karierę polityczną i być może nawet będzie kandydować na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pytany o możliwość udziału w wyborach, odpowiadał w przeszłości, że od jakiegoś czasu jest „głęboko zaniepokojony naszym krajem”.
(mcz)