Roger Federer pokonał Tomasa Berdycha i zagra w rekordowym, jedenastym finale Wimbledonu. Pokonanie w trzech setach (7:6, 7:6, 6:4) Berdycha otworzyło mu kolejną szansę na ósmy triumf na kortach All England Clubu.
W niedzielne popołudnie do historii będzie próbował przejść Roger Federer. Szwajcar chce przegonić Pete’a Samprasa w liczbie zdobytych tytułów na kortach w Londynie. Na przeszkodzie snów o ósmym triumfie, w półfinale „FedEx” spotkał się z Tomasem Berdychem. Łatwo nie było, pierwsze dwa sety padły łupem Federera dopiero po tie-breakach. Od meczów o ćwierćfinał Wimbledonu, tylko trzy spotkania nie zawierały trzynastogemowego seta. Tutaj dwie dogrywki były dla Berdycha bardzo pechowe. Rozstawiony z nr 15 (najniżej od siedmiu lat) Berdych grał znakomity mecz, takiego bekhendu w jego wykonaniu nie widzieliśmy dawno. Różnicę między świetnym tenisem, a genialnym pokazywały dopiero tie-breaki. Wtedy Roger Federer wrzucał wyższy bieg, nieosiągalny dla Berdycha. Tenisista z Bazylei wygrał 7:6, 7:6 36-letni Federer na pewno nie jest tenisistą grającym w myśl maksymy – spiesz się powoli. To było widać już w ćwierćfinałowym pojedynku z Milosem Raonicem. Szwajcar nie pozwala na długie mecze, w piątkowym w półfinale – gdy set wymykał mu się spod kontroli – błyszczał w tie-breakach. Tomas Berdych, mimo że zagrał jedno z lepszych spotkań w sezonie, musiał się podłamać. Były akcje, wymiany, punkty w których Federer po prostu patrzył na Berdycha z góry. Czech mógł pomyśleć: jak wygrać z gościem, który wygrał 90% piłek po pierwszym serwisie? Determinacja Szwajcara, by wygrać Wimbledon po raz ósmy olśniewa w Londynie kolejnych rywali. W niedzielę Federer stanie przed szansą przejścia do historii. Dotychczas on i Pete Sampras mieli po siedem wygranych turniejów na kortach All England Clubu.
(AIP)