Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że dokumenty w sprawie działki Chmielna 70 były przed nią zatajone. Dzisiaj Komisja weryfikacyjna badająca warszawskie reprywatyzacje zajmuje się zwrotem tej działki. To od niej zaczęła się afera reprywatyzacyjna w stolicy.
Hanna Gronkiewicz-Waltz na konferencji prasowej mówiła, że została wprowadzona w błąd przez ówczesnych pracowników Biura Gospodarki Nieruchomościami. Jej zdaniem, nie byłoby tematu Chmielnej 70, gdyby pracownik merytoryczny Krzysztof Śledziewski przygotowujący decyzję w sprawie zwrotu nie zataił przed przełożonymi dokumentów, które dawały możliwość innego rozpatrzenia wniosku. Jak dodała, Krzysztof Śledziewski do ostatniego dnia pracy nie złożył notatki służbowej, pomimo tego, że takiego dokumentu, od niego oczekiwała. „Został on dyscyplinarnie zwolniony, a dzisiaj zeznaje przed komisją i jest wiarygodny, jakby wydawało się z atmosfery panującej na komisji” – dodała.
Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że gdy uzyskała pełną wiedzę w tej sprawie, odpowiednio zareagowała. Jak dodała, zwolniła dyscyplinarnie pracowników, ponieważ zataili kluczowe dokumenty. Przypomniała, że wyjęła wydział dekretowy, przeniosła go do biura prawnego, a potem rozwiązała BGN.
Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że w maju 2016 roku miasto zareagowało na doniesienia o nieprawidłowościach i dołożyło wszelkich starań, aby zabezpieczyć nieruchomość. Zaznaczyła, że 6 maja miasto wystąpiło o wpis w księgach wieczystych uniemożliwiający obrót działką. Tydzień później został złożony wniosek do prokuratury, a w sierpniu został złożony wniosek o zabezpieczenie powództwa w tej sprawie. Hanna Gronkiewicz-Waltz dodała, że ostatecznie we wrześniu sąd rejonowy Warszawa-Śródmieście wydał zakaz rozporządzania nieruchomością przy ulicy Chmielnej.
Prezydent arszawy powtórzyła, że nie stanie przed komisją reprywatyzacyjną, ale na jej posiedzeniach będą pojawiali się przedstawiciele ratusza. W dotychczasowych pracach nie uczestniczyli.
Dawny adres Chmielna 70 to działka tuż obok Pałacu Kultury i Nauki. Jej wartość jest szacowana na około 160 milionów złotych, bo można na niej wybudować najwyższy budynek w Polsce.
Według szacunków, między innymi stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze”, liczba poszkodowanych w aferze reprywatyzacyjnej wynosi 40 tysięcy osób – lokatorów i prawdziwych właścicieli nieruchomości.
IAR/ Agata Woźniak/gaj