Pracodawcy z Seattle i okolic przystępują do walki z tymi, którzy za firmowym biurkiem buszują po internecie w celu umówienia płatnych spotkań towarzyskich.
W samym hrabstwie King każdego dnia 27 tysięcy osób przegląda w sieci anonse kobiet oferujących seks w zamian za pieniądze. Niektóre z tych ogłoszeń dotyczą kobiet i dzieci, które padły ofiarą handlu ludźmi. – Ja wyrwałam się dziesięć lat temu – mówi Alisa Bernard, która potwierdza, że klienci często dzwonią z miejsca pracy. – W tyle słychać biuro. Faksy, kopiarki, tego typu rzeczy – powiedziała.
Mieszkańcy hrabstwa mają do dyspozycji przeszło sto stron z tego typu ogłoszeniami. Aby zaradzić rosnącemu problemowi, powołano stowarzyszenie Businesses Ending Slavery and Trafficking, w skrócie B.E.S.T. Na początek zdecydowano się zablokować pracownikom dostęp do poszczególnych witryn. – W ten sposób ludzie nie będą już mogli tego robić w czasie pracy. Żaden pracodawca nie chce, aby jego podwładny zajmował się w biurze nielegalnymi sprawami – powiedział Mar Brettman, przedstawiciel stowarzyszenia.
W akcję zaangażowano też osoby pracujące w przestrzeni publicznej, m.in. kierowców autobusów i stróżów, którzy mają zgłaszać wszelkie podejrzane sytuacje. Jak na razie do stowarzyszenia dołączyło osiemnaścioro pracodawców.
(mcz)