W czwartek na briefingu prasowym radny miasta stołecznego Warszawy Piotr Guział powiadomił o złożeniu zawiadamiania do prokuratury ws. popełnienia przestępstwa przez Pawła Kukiza.
Guział przekonuje, że Paweł Kukiz poprzez poświadczenie nieprawdy o miejscu zamieszkania swojej żony, osiągnął korzyść majątkową w wysokości 226 tysięcy złotych. Dzięki złożeniu niezgodnego z prawdą oświadczenia, miałby on wykupić lokal komunalny z 90-procentowym upustem, który należałby mu się tylko w przypadku, gdy byłby on jego mieszkańcem. – Należy zadać sobie pytanie czy Kukiz miał prawo do tego mieszkania – mówi radny miasta stołecznego Warszawa.
Paweł Kukiz wiele razy przekonywał, że kupił mieszkanie za jedynie dziesięć procent jego wartości, gdyż było ono wynajmowane przez niego wiele lat. Z dokumentów opublikowanych przez dziennikarzy wynika jednak, że na co dzień nikt w nim nie przebywał. Polityk w oświadczeniu zaznaczył, że lokal jest użytkowany przez jego żonę. Tę wersję potwierdzili również świadkowie, którzy twierdzą, że widują tam Małgorzatę Kukiz od dwudziestu lat. Informacje te nie są jednak zgodne z kontrolami administracyjnymi odbywającymi się od 15 lat – w ich wyniku wykazano, że nikt nie użytkuje mieszkania. – Oświadczenie trzech sąsiadów, którzy nagle zmienili zdanie, podkreśla tylko, że to kłamstwo – ocenia Guział.
Będące osią sporu mieszkanie, było niegdyś użytkowane przez babcię muzyka. Kiedy kobieta zmarła, Paweł Kukiz starał się je przejąć. Prawo do przejęcia najmu przysługuje jednak jedynie osobie, która wspólnie użytkowała je z dotychczasowym najemcą przez minimum pięć lat, bądź sama nie posiada żadnych nieruchomości. Polityk nie spełniał żadnego z tych kryteriów.
– Paweł Kukiz przedstawia się jako człowiek, która walczy z system. Pomimo tego, jako osoba prywatna staje się jego beneficjentem. Tysiące warszawiaków czeka na bonifikatę, kolejne w ogóle na lokal do zamieszkania. Bogaty muzyk, mający duży dom pod Opolem jego nie potrzebował – podsumowuje Guział.
Maja Piotrowska AIP, Fot. Piotr Smoliński