Kolejne spięcie na linii Prezydent – rząd. Tym razem prezydent zdecydował, że nowe nominacje generalskie nie zostaną wręczone. Po zawetowaniu ustaw o sądownictwie, prezydent Andrzej Duda znów postąpił wbrew rządowi. We wtorek po południu Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że decyzją prezydenta nie odbędzie się zaplanowana wcześniej na 15 sierpnia uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich w polskich Siłach Zbrojnych.
– W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich – poinformowało BBN.
– To dość zaskakująca decyzja – stwierdził w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press Wojciech Skurkiewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Jestem pewien, że te nominacje zostaną wręczone przy okazji Święta Niepodległości 11 listopada. Niemniej jednak jestem naprawdę zaskoczony tą decyzją prezydenta – dodał.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że prezydent Duda „oczekuje, iż w ramach współpracy BBN z Ministerstwem Obrony Narodowej zostaną w najbliższym czasie wypracowane rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych”.
To nie pierwszy przypadek, kiedy dochodzi do spięcia na linii prezydent – MON. Wiosną szerokim echem w mediach odbijały się kolejne listy Andrzeja Dudy do ministra Antoniego Macierewicza, w których prezydent żądał m.in. wyjaśnień dotyczących zwolnień żołnierzy zawodowych w 2016 i 2017 roku z polskiej armii. Pytał też „o wpływ dokonywanych zmian na gotowość bojową i mobilizacyjną jednostek wojskowych”.
Ostatnio przedmiotem sporu pomiędzy prezydentem a szefem MON jest sprawa prowadzenia przez podlegającą szefowi MON Służbę Kontrwywiadu Wojskowego postępowania sprawdzającego wobec dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego. Prezydent napisał do szefa MON, że nie dysponuje żadnymi informacjami mogącymi podważyć zaufanie do generała Kraszewskiego. Trwające wobec niego postępowanie uniemożliwia mu dostęp do informacji wrażliwych, co w praktyce nie pozwala mu pełnić jego obowiązków.
„To otwarta wojna prezydenta Dudy z Macierewiczem z PiS. Kiedy dymisja skompromitowanego szefa MON?” – pytał wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak tuż po pojawieniu się oświadczenia prezydenta.
„Swoją decyzją zamiast lać oliwę na wzburzone fale dolał ją do ognia. To rzecz niezrozumiała dla wielu jego wyborców. Kiedy nie do końca pojmuję przyczyny pewnych decyzji staram się kierować rzymską zasadą cui bono fuerit, czyli komu to miało przynieść korzyść? Może zdaniem Głowy Państwa takim, a nie innym widzeniem polskiej racji stanu? Choć na razie jedynym namacalnym, jak dla mnie, beneficjentem stają się przeciwnicy obozu zmian. Niestety odnoszę powoli wrażenie, że ktoś ostatnio do kompasu wskazującego drogę reform przystawia kawał metalu i odchyla igłę coraz dalej od wyznaczonego azymutu. To już przestaje być zabawne” – komentuję sprawę publicysta „Sieci” Andrzej Potocki.
Z kolei redaktor Michał Karnowski ostrożnie sugeruje, iż mogło dojść do ułożenia Dudy z obozem III RP. „Czy takie ułożenie jest możliwe?” – pyta redaktor. I odpowiada: „Historia III RP pokazuje, że jak najbardziej. Ten system ma wielkie możliwości kooptacji przeciwników i często z tego narzędzia korzysta. Zrobił to z Jerzym Buzkiem, Ludwikiem Dornem, Kazimierzem Marcinkiewiczem, Romanem Giertychem i wieloma pomniejszymi, nie tylko zresztą w politycznych sferach życia. Oczywiście, różny jest styl, różne skale. Ale istota ta sama: stępienie ostrza, skierowanie ataku na Jarosława Kaczyńskiego”.
oprac. PJ na podst. AIP/wpolityce.pl