Silny wiatr wiejący w Kalifornii doprowadził w niedzielę do śmierci jednej osoby, a ponad 150 tysięcy pozostawił bez prądu.
Wielkie drzewa łamały się jak wykałaczki od San Diego do Los Angeles. W tym pierwszym mieście 25-metrowe drzewo przewróciło się na samochód, zabijając kierowcę. W całym stanie setki osób pracowały nad przywróceniem energii.
Porywisty wiatr, dochodzący do 60 mph, będzie występować w Kalifornii także w poniedziałek. Ponadto w hrabstwie Los Angeles może spaść od 2 do 4 cali śniegu, a na wyżej położonych terenach nawet ponad 6 cali.
(hm)