Ubiegający się o nominację w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Demokratycznej Bernie Sanders spotkał się w czwartek z mieszkańcami Flint w Michigan, gdzie od ponad roku trwa kryzys wodny.
– Mam nadzieję, że Ameryka spojrzy na Flint i powie: nigdy więcej – stwierdził, dodając, że w Burlington płaci miesięcznie za czystą wodę 70 dolarów. – Nie wiedziałem, że skażona jest równie droga. Nie wiem, czy ludzie powinni płacić za wodę, przez którą chorują – oznajmił.
W przeciwieństwie do innych spotkań z wyborcami tym razem Sanders mówił niewiele. Głos oddał mieszkańcom – kobiecie, której 7-letni syn został w tym roku szkolnym zawieszony 56 razy – jak twierdzi Nakiya Wakes, to ołów w wodzie przyczynił się do problemów wychowawczych; młodemu mężczyźnie, który pytał, dlaczego nikt wciąż nie aresztował gubernatora Ricka Snydera.
Sanders już jakiś czas temu apelował, by Sanders podał się do dymisji. W dialog z mieszkańcami Flint angażuje się i on, i jego rywalka Hillary Clinton, która od kilku tygodni głośno mówi o kryzysie, a w tym miesiącu także spotkała się z tamtejszą ludnością.
Jak do tej pory więcej pieniędzy zebrała w Michigan Clinton – $1,174,906, przy $504,517 Sandersa. Senatora z Vermontu wspiera za to większa liczba darczyńców – finansuje go przeszło 7,5 tysiąca mieszkańców stanu, podczas gdy Clinton mniej niż 4 tysiące.
Sanders zapowiedział, że jeżeli zostanie prezydentem, wyda trylion dolarów na przebudowę wodnej i transportowej infrastruktury w kraju, również we Flint. – Takich problemów w USA jest więcej – stwierdził w czwartek.
(dr)