8-letnia dziewczynka zginęła w poniedziałek w wypadku na Florydzie, kiedy jechała na pierwszy dzień zajęć w szkole po wakacyjnej przerwie.
Impet kolizji był tak duży, że dziewczynka wypadła z rodzinnego minivana, który następnie koziołkował i zatrzymał się na jej ciele. Strażakom udało się ją uwolnić, po czym drogą powietrzną została przetransportowano do szpitala w Hollywood. Tam stwierdzono jej zgon. Do tego samego szpitala trafiła jej matka, która siedziała za kierownicą samochodu.
Dziewczynka uczęszczała do Somerset Academy Miramar. Zajęcia dla uczniów trzeciej klasy zaczynają się w tej szkole o godzinie 8:00. Do wypadku doszło ok. 9:30. Świadkowie mówią, że minivan przejechał na czerwonym świetle na skrzyżowaniu i po chwili zderzył się z pikapem. Później uderzył jeszcze w inne auto, zanim wylądował na dziewczynce.
Nie wiadomo, z jaką prędkością jechał minivan. Policja w Miramar potwierdziła natomiast, że 8-latka nie miała zapiętych pasów.
(łd)