Najwyższy czas umieścić projekt kredytu 0 proc. tam, gdzie jego miejsce – w archiwum nieudanych pomysłów Platformy Obywatelskiej – powiedział w czwartek w Bytomiu współprzewodniczący partii Razem poseł Lewicy Adrian Zandberg, zwracając się do premiera Donalda Tuska.
Politycy Lewicy proponują finansowanie budowy i remontów mieszkań społecznych ze specjalnego europejskiego funduszu, a także przeznaczać na ten cel 1 proc. PKB.
Projekt ustawy o kredycie mieszkaniowym „#naStart” – nazywany również „kredytem 0 proc.” – opublikowano w kwietniu br. na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Jego celem wsparcie zakupu pierwszego mieszkania. Program „#naStart” zakłada, że osoby i rodziny, których miesięczne dochody mieszczą się w określonych przez resort limitach, mogą otrzymać kredyt z preferencyjnym oprocentowaniem.
Konferencję poświęconą rynkowi mieszkaniowemu z udziałem Zandbarga i kandydatów komitetu Lewicy w wyborach do Parlementu Europejskiego zorganizowano w czwartek na Rynku w Bytomiu. Organizatorzy przynieśli na nią kartonowy domek i napis „0 proc. sensu”.
Podczas konferencji prasowej Zandberg za pośrednictwem mediów zwrócił się do premiera Donalda Tuska. „Panie premierze, już najwyższy czas umieścić tzw. program kredyt 0 proc. tam, gdzie jego miejsce – w archiwum nieudanych pomysłów Platformy Obywatelskiej i zająć się na serio wdrażaniem nowoczesnej polityki mieszkaniowej” – powiedział.
Jak przekonywał, kredyty nie są rozwiązaniem problemu mieszkaniowego, a kredyt 0 proc. oznaczałby w istocie dopłaty dla banków i deweloperów, co skutkowałoby wzrostem cen mieszkań i rodzin, które obecnie nie mogą pozwolić sobie na własne mieszkanie nadal nie byłoby na nie stać.
„To jest ślepa uliczka, to jest droga donikąd. Testowaliśmy to już kilka razy w Polsce, i nie tylko w Polsce, i wiadomo, że to nie działa. Zamiast marnować w ten sposób duże publiczne pieniądze, zamiast finansować zyski wielkich firm deweloperskich z budżetu państwa, idźmy inną, sprawdzoną ścieżką – wydajmy te pieniądze na budownictwo społeczne” – przekonywał.
Poseł dodał, że już tysiące osób podpisało się pod apelem o wycofanie się z projektu 0 proc. i sam przyłączą się do tych głosów. „Bardzo pana proszę – już czas jasno, jednoznacznie zadeklarować, że ten projekt ląduje w koszu, że nie będziemy przy pomocy pieniędzy z budżetu nakręcali jeszcze bardziej cen mieszkań” – powiedział. W ocenie Zandberga, aby poprawić sytuację mieszkaniową na publiczne budownictwo mieszkaniowe należy wydawać 1 proc. PKB.
„Razem nie poprze żadnego programu dopłacania bankom i deweloperom. Uważamy, że to jest ślepa uliczka i naprawdę zachęcam rząd, żeby się w tę ślepą uliczkę nie ładował” – oświadczył Zandberg pytany, czy jakieś poprawki do projektu, które skłoniłyby do zmiany zdania.
Kandydująca w wyborach do PE posłanka Wanda Nowicka mówiła, że jednym z fundamentów europejskiego programu mieszkaniowego jej ugrupowania jest europejski fundusz mieszkaniowy, skierowany przede wszystkim do młodych ludzi, których nie stać na mieszkanie. „Europejski fundusz mieszkaniowy pomógłby młodym ludziom stać się samodzielnymi i poprawić ich sytuację materialną” – powiedziała. Jak przypomniała dla kandydatów Lewicy bardzo ważne są także rozwiązania poprawiające sytuację kobiet – jak Europejska Karta Kobiet.
Poseł Maciej Konieczny, który również jest kandydatem komitetu Lewicy, wyraził przekonanie, że także z pomocą UE można zmierzyć się z problemem braku mieszkań i ich wysokich cen. „Tak, jak zbudowaliśmy w Polsce drogi za pieniądze unijne, tak samo możemy zbudować dostępne samorządowe mieszkania na wynajem” – powiedział.
Jak wyjaśnił, środki na ten cel powinny przeznaczane właśnie z funduszu mieszkaniowego. Samorządy powinny mieć też możliwość zaciągania na ten cel nieoprocentowanych pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. „Chcemy, żeby była konkretna, realna alternatywa dla rynku komercyjnego” – dodał poseł, który wyraził przekonanie, że będzie to także skutkowało spadkiem cen na rynkach komercyjnych.
Podczas konferencji prasowej padło też pytanie o doniesienia Onetu, który napisał, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających uchodźców. Prokuratura zarzuciła dwóm z nich przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Poseł Konieczny wyraził przekonanie, że w sprawę nie powinien angażować się szef MON. „Zachowujmy się odpowiedzialnie, żołnierzy na granicy obowiązują przepisy. Ważne jest to, żeby oni mieli prawo do zadbania o własne bezpieczeństwo, ale też Żandarmeria Wojskowa wie, co ma robić i nie potrzebuje interwencji ze strony Kosiniaka-Kamysza” – powiedział Konieczny. Posłanka Nowicka dodała, że trzeba mieć zaufanie do służb mundurowych, w tym Żandarmerii. „Jeżeli Żandarmeria podjęła taka decyzję – co bardzo trudno ocenić nie znając wszystkich faktów – to myślę, że tego zaufania troszkę też do tej służby potrzeba” – powiedziała i wyraziła ubolewanie, że o sprawie poinformowano tak późno.
Zandberg był także pytany o odbywający się w czwartek przed Sejmem protest pielęgniarek. Poseł ocenił, że coraz większy brak wystarczającej liczby pielęgniarek to rzeczywiście poważny problem, a kluczem do jego rozwiązania jest zwiększenie wydatków publicznych na ochronę zdrowia. Wegług niego na ten cel należy wydawać 8 proc. PKB. „W tym systemie dzisiaj jest kilkadziesiąt miliardów złotych za mało i dlatego się zacina i będzie się zacinać tak długo, aż w końcu nie zostaną zwiększkone nakłady na publiczną ochronę zdrowia” – powiedział. (PAP)