Wysokie koszty życia to jeden z wiodących tematów kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w Grecji. Na Cyprze oczy obserwatorów zwrócone są na skrajnie prawicową partię ELAM i kandydującego influencera, który mówi, że nie zna się na polityce.
Doprowadzenie do jak najszybszego spadku cen podstawowych produktów to główne wyzwanie przed czerwcowymi wyborami do PE – ocenił w drugiej połowie maja premier Grecji Kyriakos Micotakis. W liście do Komisji Europejskiej zarzucił międzynarodowym firmom, że sprzedają te same towary m.in. w Grecji dużo drożej niż w innych krajach i zaapelował do Brukseli o podjęcie interwencji w tej sprawie.
Oprócz wysokich kosztów życia kampania w Grecji koncentruje się na stosunkach z krajami sąsiedzkimi, zwłaszcza z Macedonią Płn., w której w niedawnych wyborach zwyciężyły siły nacjonalistyczne. Obecny jest też temat wojny Izraela z Hamasem. Greckie partie lewicowe w czasie kampanii zaapelowały do rządu o uznanie państwowości Palestyny, a lider lewicowej Syrizy udał się na Zachodni Brzeg Jordanu.
Grecja wybierze 9 czerwca 21 swoich przedstawicieli w PE. Po raz pierwszy Grecy mogą głosować w wyborach korespondencyjnie. Wyniki przedwyborczych sondaży nie są zaskakujące: pozycję lidera utrzyma zapewne rządząca centroprawicowa Nowa Demokracja, na następnych miejscach mogą znaleźć się główna partia opozycyjna – lewicowa Syriza i centrolewicowy PASOK. Czwarte miejsce może zająć nacjonalistyczne Greckie Rozwiązanie.
Ponad 40 proc. Greków jest znudzona europejskimi wyborami. Portal eKathimerini zwraca uwagę, że politycy w czasie kampanii walczyli o głosy elektoratu niezdecydowanego; tzw. szara strefa to ok. 12 proc. wyborców.
Kampania przebiega też na tle skandalu związanego z wyciekiem danych wyborców z MSW. Resort będzie musiał zapłacić karę w wysokości 400 tys. euro nałożoną przez miejscową agencję zajmującą się ochroną danych osobowych. 40 tys. euro ma zapłacić też grecka eurodeputowana Anna-Michelle Asimakopoulou z Nowej Demokracji, która 1 marca wysłała pocztą elektroniczną greckim wyborcom za granicą swoje materiały promocyjne. Wiadomości dotarły do odbiorców tego samego dnia co e-maile od MSW z przypomnieniem o tym, że mogą głosować drogą pocztową. Asimakopoulou wycofała się z walki o reelekcję.
Na Cyprze wraz z wyborami do PE w niedzielę odbędą się wybory władz lokalnych. Cypryjczycy mają wybrać sześciu swoich reprezentantów do PE. Media zaznaczają, że przeprowadzenie głosowania tego samego dnia to z jednej strony oszczędność i zwiększenie frekwencji w wyborach europejskich, a z drugiej wiążą się z dużym zamieszaniem.
O pierwsze miejsce walczą główne partie konserwatywna DISY i komunistyczna AKEL, ale – jak podkreśla portal Knews – oczy obserwatorów zwrócone są na skrajnie prawicową partię ELAM, która według badań może zająć trzecie miejsce i zdobyć fotel w PE. Jej zwolennicy mogą wykorzystać swój głos, by w ten sposób zademonstrować złość i niezadowolenie w związku z obecną sytuacją panującą w kraju, zwłaszcza w kwestii imigracji i spraw gospodarczych. Zwolenników ugrupowania charakteryzuje też eurosceptycyzm.
Z sondażu Kathimerini wynika, że ponad połowa uprawnionych do głosowania na Cyprze nie zamierza wziąć udziału w wyborach, co świadczy o rosnącym braku zainteresowania i rozczarowaniu społeczeństwa systemem politycznym. Na takie nastroje wpływ ma korupcja, rosnące koszty życia, skandale – wylicza portal.
Serwis Cyprus Mail ocenia kampanię jako „rozczarowującą”. „Kandydaci są świadomi swoich ograniczonych możliwości jako deputowani i nie mogą obiecywać wyborcom o wiele więcej niż to, że będą sprawnie i odpowiedzialnie reprezentować Cypr w PE” – czytamy.
Zamieszanie na scenie politycznej w czasie kampanii wywołał 24-letni TikToker Fidias Panayiotou startujący jako kandydat niezależny. Mężczyzna podkreśla, że nie zna się na polityce, ale nie może dłużej znieść rządów „kujonów” w Brukseli – pisze Politico. Sondaże pokazują, że Fidias może zdobyć miejsce w PE.
Z Aten Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ ap/ js/