17.2 C
Chicago
środa, 23 kwietnia, 2025

Wyrok za znęcanie się i zabójstwo 2-letniego Marcela

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał w czwartek 23-letnią Anitę W. z Chodzieży za znęcanie się i zabójstwo 2-letniego syna Marcela. Partner kobiety Martin K. – oskarżony o znęcanie się nad chłopcem – usłyszał wyrok 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Wyrok wydany w czwartek przez Sąd Okręgowy w Poznaniu nie jest prawomocny.

 

Do tragicznego zdarzenia doszło w marcu 2020 roku w Chodzieży. Ratownicy pogotowia ratunkowego powiadomili policję o martwym dwulatku znalezionym w jednym z mieszkań. Dziecko miało być niedożywione i brudne. W mieszkaniu byli 21-letnia wówczas matka chłopca i jej o rok starszy partner. Według śledczych Anita W. udusiła swoje dziecko kołdrą.

 

Proces w sprawie zabójstwa chłopca toczył się od kwietnia ub. roku. Anita W. zasiadła na ławie oskarżonych razem ze swoim partnerem Martinem K. Oprócz zabójstwa syna oskarżona została także o znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, narażeniem go na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Martina K. prokuratura oskarżyła o znęcanie się nad chłopcem.

 

Według ustaleń prokuratury od kwietnia 2019 r. do marca 2020 roku para miała m.in. bić i podduszać dziecko, dopuszczać do spożywania przez nie karmy przeznaczonej dla gryzoni oraz niedopałków papierosów. Według śledczych chłopczyk miał być też m.in. zostawiany w łóżeczku turystycznym razem królikiem, który próbował go pogryźć. W grudniu 2019 r. para miała samodzielnie, bez pomocy medycznej, zdjąć opatrunek gipsowy z nogi chłopca i zaniechać jego badań kontrolnych. Innym razem, w trakcie festiwalu muzycznego, mieli zostawić dziecko pod opieką przypadkowych osób.

 

Prokuratura w mowie końcowej wniosła o wymierzenie kobiecie kary łącznej 25 lat więzienia – za oba zarzucane jej czyny, zaś Martinowi K. kary 10 lat więzienia. Prokurator Magdalena Kopras podkreśliła w mowie końcowej, że wina oskarżonych w zakresie wszystkich zarzucanych im przestępstw nie budzi żadnych wątpliwości. „Macierzyństwo dla Anity W. było obciążeniem od zawsze. Natomiast od momentu kiedy oskarżona zamieszkała z Martinem K., obecność syna zaczęła kobiecie przeszkadzać, a i dla oskarżonego mały Marcel okazał się być ciężarem” – zaznaczyła prokurator.

 

Obrońca Anity W. adw. Wojciech Stefaniak wnosił o wymierzenie kobiecie możliwie najłagodniejszej kary w odniesieniu do zarzutu znęcania się, z kolei w odniesieniu do zabójstwa – przekonywał, że kobieta – jak sama podkreślała w wyjaśnieniach – „nie miała zamiaru zrobić dziecku krzywdy”. Dodał, że także świadkowie zeznający w sprawie nie wskazywali, by dziecko było ofiarą przemocy.

 

Obrońca Martina K. radca prawny Marcin Piszczek przekonywał z kolei, że jego klient jest niewinny, a „żaden zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy nie wskazuje na jego winę”. Zaznaczył, że z zeznań świadków wynika, iż miał on dobry kontakt z dzieckiem i dbał o nie.

 

W czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał oskarżonych za winnych zarzucanych im czynów i wymierzył Anicie W. karę łączną 15 lat więzienia, zaś Martinowi K. karę 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

 

Sędzia Joanna Rucińska odnosząc się do wymiaru kary orzeczonej wobec oskarżonej podkreśliła, że „jako okoliczność obciążającą sąd wziął pod uwagę przede wszystkim fakt, że oskarżona pozbawiła życia swojego niespełna dwuletniego syna, a więc osobę całkowicie bezbronną i od niej zależną, którą jako matka miała obowiązek chronić. Przypisane wymienionej przestępstwo cechuje się z tego powodu ogromnym ładunkiem społecznej szkodliwości i zasługuje na szczególne potępienie. Na niekorzyść oskarżonej przemawiało także to, że uduszenia dziecka oskarżona dokonała z zamiarem bezpośrednim i pod wpływem alkoholu, a dokonanie zabójstwa poprzedziło wcześniejsze znęcanie się nad dzieckiem”.

 

Sąd uznał jednak, że „oskarżona nie zasługuje na wymierzenie jej kary 25 lat pozbawienia wolności, której domagał się prokurator”. Sędzia zaznaczyła, że „w momencie urodzenia dziecka Anita W. była bardzo młoda dziewczyną, nie ze swojej winy całkowicie nieprzygotowaną do rodzicielstwa i wzięcia odpowiedzialności nawet za siebie, a co dopiero za dziecko”.

 

„Wymieniona nie miała pracy, wyuczonego zawodu, zaplecza rodzinnego, które udzieliłoby jej rzeczywistego wsparcia. W opisanej sytuacji sąd stoi na stanowisku, że czyn oskarżonej – jakkolwiek w najwyższym stopniu naganny i zasługujący na potępienie – musi być oceniony łagodniej niż taka sama zbrodnia popełniona przez osobę ukształtowaną, w pełni świadomą i mogącą liczyć na wsparcie otoczenia. Anita W. wyraziła skruchę, a na rozprawie sprawiała wrażenie osoby, która szczerze żałuje popełnionych przez siebie przestępstw, stąd też sąd uznał, ze wymieniona po odpowiednich działaniach resocjalizacyjnych ma jeszcze szanse na powrót do społeczeństwa i normalne w nim funkcjonowanie” – podkreśliła sędzia.

 

Dodała, że sąd oceniając materiał dowodowy musiał też brać pod uwagę, że „znęcanie się nad dzieckiem jest przestępstwem popełnianym najczęściej w czterech ścianach domu, pod nieobecność osób postronnych, ponieważ z oczywistych powodów sprawcom zależy, by ich zachowanie, które nawet w środowisku przestępczym jest uważane za zasługujące na potępienie, nie wyszło na jaw”.

 

„Istnienie obrażeń na ciele dziecka, nieporządek w domu, niewłaściwe odnoszenie się do pokrzywdzonego potwierdziła część świadków, a zeznania tych świadków korespondują z początkowymi wyjaśnieniami samych oskarżonych, którzy przyznali się na pierwszym etapie postępowania do znęcania się nad dzieckiem” – podkreśliła sędzia.

 

Wskazała również, że Anita W. i Martin K. „bili dziecko, krzyczeli na nie wulgarnie i straszyli, utrzymywali w niehigienicznych warunkach, trzymali godzinami w zabrudzonej kałem i moczem pieluszce, a także wrzucali z wysokości do łóżeczka”.

 

Sąd nie podzielił jednak stanowiska oskarżyciela publicznego co do tego, że znęcanie się Anity W. i Martina K. nad chłopcem nosiło znamiona szczególnego okrucieństwa. Sędzia zaznaczyła, że „szczególne okrucieństwo winno być odnoszone do zachowania wyjątkowo drastycznego i odrażającego, przy czym znamieniem kwalifikującym nie jest samo okrucieństwo, zwykłe, lecz okrucieństwo szczególne, które jest określeniem stopniowanym tego znamienia”. „Sam fakt, że ofiarą znęcania się było małe, bezbronne dziecko nie jest wystarczające do uznania, że przestępstwo było połączone ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa w rozumieniu art. 207 par. 2 kk” – podkreśliła.

 

Sędzia wskazała także, że „zgromadzone w sprawie dowody nie dały podstaw do przyjęcia, że chłopiec – co było tutaj wielokrotnie podkreślane – spożywał karmę dla gryzoni”. Jak mówiła, sformułowanie tego fragmentu zarzutu opierało się na zeznaniach jednego ze świadków; świadek ten jednak uściślając na rozprawie swoje zeznania podał, że jeden raz widział, jak chłopiec będąc w łóżeczku sięgnął do niezabezpieczonego pojemnika z karmą, ale świadek sam natychmiast zabrał mu to z ręki. „Budowanie w oparciu o to zeznanie teorii, że dziecko było niemal karmione niewłaściwym jedzeniem, jest nieuprawnione, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że biegli medycyny sądowej nie stwierdzili, aby dziecko było zagłodzone, czy też miało jakieś wykładniki niedożywienia” – zaznaczyła.

 

Oskarżonej nie było w sądzie w trakcie ogłaszania wyroku. Martin K., doprowadzony do sądu z aresztu, przed opuszczeniem sali rozpraw powiedział mediom – wzburzony – że nie zgadza się z wydanym wyrokiem.(PAP)

 

autor: Anna Jowsa

 

ajw/ mark/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"