We włoskim regionie Emilia-Romania, dotkniętym przez rekordową powódź, zanotowano ogromne straty w tzw. Dolinie Owoców, gdzie znajdują się uprawy kiwi, moreli i brzoskwiń – informuje w poniedziałek dziennik „La Stampa”. Jak dodaje, trzeba będzie tam wyrwać 10 milionów drzew owocowych.
Roczna produkcja owoców w tej części regionu, w tym także śliwek, czereśni, jabłek i gruszek wynosiła 1,2 miliarda euro. Owoce z Emilii-Romanii docierały na cały rynek europejski.
Obecnie tamtejszy oddział federacji rolników liczy straty podkreślając, że doszło do katastrofy społeczno-ekonomicznej i ekologicznej. Zagrożonych jest około 50 tysięcy miejsc pracy.
Według przedstawionych obliczeń potrzeba obecnie 40-50 tysięcy euro na każdy hektar upraw, by posadzić nowe drzewa owocowe, a potem czekać lata na pierwsze zbiory.
Eksperci podkreślają, że skutki żywiołu w Emilii-Romanii wpłyną na ceny owoców w tym sezonie i na wielkość zbiorów w ciągu najbliższych czterech-pięciu lat, bo woda, która wdarła się do sadów, „udusiła” korzenie drzew. Dlatego trzeba będzie usunąć miliony z nich.
Prognozuje się, że podaż owoców na włoskim rynku spadnie w najbliższych tygodniach o 15-20 procent.
Gigantyczne szkody zanotowano też w uprawach zbóż – informuje rolniczy związek Coldiretti.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ap/