Absurd – tak burmistrzowie miast i miejscowości we Włoszech komentują decyzję prokuratury w miejscowości Crema na północy kraju o objęciu śledztwem burmistrz w związku z wypadkiem, do jakiego doszło tam w przedszkolu. Dziecko przytrzasnęło sobie palce drzwiami.
„My pracujemy, a oni wszczynają wobec nas śledztwa” – te słowa oburzonych burmistrzów, solidaryzujących się ze Stefanią Bonaldi cytuje w środę dziennik „Il Messaggero”.
Gazeta pisze o buncie wśród szefów lokalnych władz przeciwko przepisom, które pozwalają postawić im zarzuty za wszystko, co dzieje się w placówkach należących do gminy.
W przypadku burmistrz Cremy śledczy uznali, że wraz z innymi osobami ponosi ona odpowiedzialność za zaniedbanie , jakim miało być to, że w miejscowym przedszkolu nie wyposażono drzwi bezpieczeństwa w urządzenie, które uniemożliwiałoby ich automatyczne zamknięcie.
Wypadek, podkreślają gazety, był jednak banalny. Chłopiec przytrzasnął sobie czwarty i piąty palec, co wymagało trzymiesięcznej kuracji. Nie ma natomiast żadnego trwałego urazu.
„Razem ze Stefanią jesteśmy wszyscy objęci śledztwem. Jeśli reguły nie zostaną zmienione, wystąpimy z cywilnym powództwem”- stwierdził prezes stowarzyszenia włoskich gmin, burmistrz Bari Antonio Decaro.
„Czy tak można pracować?”- zapytał burmistrz Bergamo Giorgio Gori.
Sama zainteresowana stwierdziła zaś, że konieczna jest zmiana systemu, która zapewni większą ochronę prawną burmistrzom.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ jm/