Dziś tzw. małe drony powodują większość zniszczeń na rosyjsko-ukraińskim froncie, a roczna produkcja uczestniczących w wojnie krajów idzie w miliony sztuk. Polska jest pod tym względem bezbronna – pisze w czwartek Onet.
Jak podaje portal, drony są odpowiedzialne za ok. 70 proc. wszystkich zniszczeń na froncie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Jednocześnie są też podstawą najbardziej skomplikowanych akcji bojowych, czego dowiodły „niszcząc rosyjskie bombowce w spektakularnej akcji z 1 czerwca”.
Onet pisze, że w polskiej armii „praktycznie nie istnieją małe drony”, i że „nie mamy własnych możliwości ich produkowania”. „Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych gen. Wiesław Kukuła zalicza drony do tzw. Wielkiej Siódemki, czyli głównych kierunków rozwoju Sił Zbrojnych. Z realizowanych przez wojsko zakupów wynika jednak, że chodzi głównie o duże drony obserwacyjne i bojowe działające na dużych dystansach, jak FlyEye czy Warmate” – pisze portal.
Onet wskazuje, że gen. Kukuła „wielokrotnie deprecjonował” znaczenie małych dronów, np. na konferencji Defence24 miał mówić, iż „drony nie są gamechangerem”. „W innym panelu (…) z grudnia zeszłego roku, nazywał je dronami +komunijnymi+ i stwierdził, że dzisiaj nie musimy produkować ich w dużych ilościach” – pisze Onet. (PAP)
jls/ jpn/