Czy możliwe jest odłączenie się Kalifornii od Stanów Zjednoczonych po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich? Zwycięstwo Republikanina wstrząsnęło lokalnymi władzami na tyle, iż w sieci zaczęły pojawiać się informację o tym, że gubernator Gavin Newsom może chcieć dokonać secesji stanu, aby chronić rodzimą politykę, m.in. migracyjną. Twierdzenia te okazały się całkowicie fałszywe.
W oświadczeniu po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich gubernator Kalifornii stwierdził, że jego stan będzie „stał na straży” – w opozycji do polityki nowej głowy państwa. Newsom zdecydował nawet o zwołaniu specjalnej sesji legislacyjnej, w czasie której mają zostać uchwalone przepisy „betonujące” kluczowe, kalifornijskie inicjatywy, aby władze federalne nie mogły w nie ingerować.
W sieci zaczęły pojawiać się plotki, że Kalifornia pójdzie znacznie dalej. Podejrzenia o ciągoty secesyjne rzucane są zazwyczaj raczej wobec Teksasu, ale teraz było inaczej. Pewne źródła podawały, że Newsom będzie dążył do odłączeni się od Unii, kierowanej przez największego wroga Demokratów.
Jak się okazuje – coś takiego nie jest całkowicie wykluczone. Od 2015 roku w Złotym Stanie istnieje ruch secesyjny. Nazywa się „Yes California” i dąży do odłączenia się stanu od Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nie jest to jednak równoznaczne z wysokim prawdopodobieństwem takiego wydarzenia, nie mówiąc o prawnej możliwości dokonania secesji z Unii.
Fact-checkingu informacji o rzekomo rozważanej przez Newsoma secesji dokonał Newsweek. Weryfikacja wykazała, że brak jest dowodów na to, że Newsom zamierza odłączyć Kalifornię od USA. Plotki na ten temat opierają się na spekulacjach w mediach społecznościowych i są całkowicie fałszywe.
Red. JŁ