W reakcji na rosnące ceny trzy czwarte Polaków ogranicza wydatki. Dla firm oznacza to wielkie wyzwanie, bo w centrum uwagi kupujących jeszcze bardziej niż zwykle znajdują się promocje – pisze w środę „Rzeczpospolita”.
Z opublikowanego przez „Rz” październikowego badania „Corona Mood” firmy GfK wynika, że dwie trzecie spośród szukających oszczędności w wydatkach, na większe produkty czy usługi powstrzyma się od zakupu zbędnych rzeczy. Liczba wskazań rośnie wraz z wiekiem respondentów – w grupie 50+ zapowiada to już 78 proc. badanych.
Dodatkowo GfK podaje, że niemal połowa Polaków będzie bardziej wyczulona na promocje, a kolejne 37 proc. nastawi się na poszukiwanie zbliżonych produktów o niższych cenach, co oznacza kupowanie tańszych marek. Najrzadszą strategią będą zakupy produktów z drugiej ręki – deklaruje to co piąty ankietowany.
„Rzeczpospolita” zauważa, że u progu sezonu świątecznego takie podejście konsumentów dla firm handlowych, ale też dla producentów, oznacza kolejne wyzwania.(PAP)
Sondaż dla „SE”: 90 proc. Polaków oczekuje obniżenia akcyzy na paliwo
90 proc. Polaków oczekuje obniżenia akcyzy na paliwo – wynika z sondażu wykonanego przez Instytut Badań Pollster na zlecenie „Super Expressu”.
3 proc. respondentów, zapytanych, czy rząd powinien obniżyć akcyzę na paliwo, odpowiedziało przecząco. 7 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie.
Sondaż zrealizował Instytut Badań Pollster 27-28 października 2021 r. na próbie 1078 dorosłych Polaków.(PAP)
Ekonomiści: inflacja na koniec roku przekroczy poziom 7 proc.
Inflacja na koniec roku przekroczy poziom 7 proc. – wynika z prognoz ekonomistów, z którymi rozmawiała PAP. Przyznają jednak, że ze względu na to, że inflacja co miesiąc zaskakuje swoją wysokością, możliwe są i wyższe poziomy.
„Wydaje się, że inflacja nie osiągnie poziomu 10 proc., ale 7-8 proc. jest realne. Nasze modele makroekonomiczne nie pokazują 10 proc., więcej skupiamy się na 7-8 proc. Bardzo możliwe, że taki poziom osiągniemy jeszcze w tym roku” – powiedział we wtorek wiceminister finansów Piotr Patkowski.
Ekonomiści, z którymi rozmawiała PAP, mają zbliżone prognozy wzrostu inflacji.
„Szczyt inflacji wyniesie ok. 7 proc., choć jest ryzyko, że może to być nieco wyższy poziom. I ten szczyt osiągniemy w grudniu. W styczniu czy lutym poziom inflacji nie powinien mocno odbiegać od tego z grudnia, choć tutaj dużo zależy skali podwyżki cen energii elektrycznej, jaka zostanie zaakceptowana” – powiedziała Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka Alior Banku.
„Inflacja w tym roku będzie rosła, ale na koniec grudnia nie powinna być wyższa niż 7,2-7,3 proc. Zakładamy jednak, że szczyt inflacji przypadnie na I kwartał przyszłego roku. Nie spodziewamy się wtedy dwucyfrowej inflacji, ale to, jaki pozom wskaźnik wzrostu cen osiągnie poziom, będzie zależeć od tego, jak mocno wzrosną taryfy na energię elektryczną a także od tego, jakie będą działania rządu, mające ograniczyć skalę wzrostu cen energii i paliw. Minister Patkowski mówił bowiem, że rząd rozważa działania, mające ograniczyć skalę wzrostu cen” – powiedziała Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka PKO BP.
„W pierwszym kwartale 2022 r. inflacja niemal na pewno wzrośnie do ponad 7 proc., może nawet osiągnie poziom 8 proc. Wszystkie zależy od tego, co będzie się działo z cenami energii. Niestety, nie można wykluczyć nawet 10-proc. inflacji” – powiedział Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao.
Ekonomiści przyznają, że ze względu na pojawiające się obecnie różnego rodzaju czynniki prognozowanie inflacji jest wyjątkowo trudne. W ostatnim czasie dynamika wskaźnika wzrostu cen przekraczała prognozy. Jeszcze kilka miesięcy temu bowiem nikt nie spodziewał się takiego przyspieszenia inflacji nie tylko w Polsce, ale praktycznie na całym świecie. (PAP)
autor: Marek Siudaj
Ceny ropy mocno spadają: USA zwiększa presję na OPEC+
Ropa naftowa w USA tanieje o 1,5 proc., a Brent na ICE traci ponad 1 proc. w reakcji na wzrost presji USA na kraje sojuszu OPEC+, aby podwyższyły dostawy swojego surowca. Do tego umacniający się USD nie zachęca inwestorów do kupowania surowców wycenianych w tej walucie – informują maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na grudzień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku kosztuje 82,60 USD, mniej o 1,56 proc.
Brent na ICE w Londynie w dostawach na styczeń jest wyceniana po 83,75 USD za baryłkę, niżej o 1,15 proc.
Członkowie sojuszu OPEC+ spotkają się w czwartek, aby dokonać przeglądu polityki produkcyjnej tej grupy.
Państwa z sojuszu – zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami – co miesiąc podwyższają dostawy surowca o „skromne” 400 tys. baryłek dziennie.
Podczas konferencji klimatycznej COP26 w Glasgow prezydent USA Joe Biden obwinił państwa OPEC za wysokie ceny energii.
Biden podczas konferencji prasowej, podsumowującej jego udział w szczycie w Glasgow, skrytykował państwa należące do kartelu za przyczynianie się do globalnego kryzysu energetycznego i wysokich cen. Według Bidena jest to efekt odmowy zwiększenia wydobycia surowców przez te kraje.
Z kolei Antony Blinken, sekretarz stanu USA, wywierał nacisk na Zjednoczone Emiraty Arabskie, aby zwiększyły podaż ropy. W Glasgow Blinken spotkał się z szejkiem ZEA Abdullahem Bin Zayed Al Nahyanem.
„USA wzywają kluczowych producentów energii, w tym Zjednoczone Emiraty Arabskie, do dalszego zwiększania produkcji ropy do czasu normalizacji sytuacji na rynkach energii i warunków gospodarczych, po pandemii Covid-19” – napisał w oświadczeniu rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price.
Komentarze z USA, w tym prezydenta Joe Bidena, podsyciły na rynkach spekulacje, że jeśli OPEC+ nie zwiększy tempa podwyższania dostaw ropy na rynki, Stany Zjednoczone – prawdopodobnie we współpracy z innymi krajami – mogą uwolnić ropę ze swoich strategicznych rezerw.
„Utrzymanie przez OPEC+ dotychczasowego kursu jest w dużej mierze przypieczętowane, ale rynek może liczyć na niespodzianki” – ocenia tymczasem Vandana Hari, współzałożycielka firmy doradztwa energetycznego Vanda Insights.
„Ceny ropy prawdopodobnie będą się wahać, wraz ze zmianami +apetytu+ na ryzyko wśród inwestorów i przed oficjalnymi danymi o amerykańskich zapasach paliw” – dodaje.
We wtorek Amerykański Instytut Paliw (API) podał w swoim niezależnym raporcie, że zapasy ropy w USA w ub. tygodniu wzrosły o 3,59 mln baryłek.
Zapasy surowca w Cushing, centrum magazynowania ropy WTI, zmniejszyły się o 882 tys. baryłek.
Zapasy benzyny spadły w USA o 552 tys. baryłek, a paliw destylowanych – wzrosły o 573 tys. baryłek – wynika z raportu API.
W środę oficjalne dane o zapasach ropy i jej produktów w USA poda Department Energii (DoE).
Analitycy Bank of America (BofA) prognozują, że ropa Brent może w ciągu kilku miesięcy zdrożeć do 120 USD za baryłkę. (PAP Biznes)
aj/ mfm/