Kalifornijska firma ogłosiła zakończenie prac nad projektem największej na świecie „wirtualnej elektrowni”. Chodzi o połączenie systemem tysięcy domów z panelami fotowoltaicznymi i magazynami energii w jedną sieć, która zapewnia nieprzerwane działanie światła i klimatyzacji przez cały rok.
Największa na świecie „wirtualna elektrownia” CalReady została ukończona – ogłosił dostawca paneli fotowoltaicznych z siedzibą w Kalifornii, Sunrun.
Projekt obejmuje ok. 75 tys. magazynów energii, należących do ponad 56 tys. klientów Sunrun. Te oczywiście są zasilane przez panele fotowoltaiczne, które firma także dostarczyła.
Cała instalacja ma zapewniać około 375 megawatów (MW) mocy rezerwowej, co wystarcza do zasilenia około 280 000 domów. To mniej więcej tyle, ile znajduje się w całym powiecie Ventura. System ma odciążyć kalifornijską sieć energetyczną, która bardzo często staje się przeciążona w okresie letnich upałów – ze względu na wzmożone zużycie prądu przez klimatyzację.
Jak działa CalReady? Wirtualna elektrownia eliminuje większość „grzechów” energii słonecznej. Ta jest kapryśna ze względu na pogodę i możliwości jej składowania. Największą produkcję notuje się w dzień, kiedy zwykle zużycie jest mniejsze, niż nocą – a wówczas panele nie produkują energii. Także w gorące dni produkcja może być mniejsza. Stąd wykorzystanie magazynów energii, aby wykorzystywać nadprodukcję i maksymalizować podać w porach, kiedy jest na energię największy popyt.
Energia wyprodukowana przez CalReady przez cały czas działania jest magazynowana, by następnie mogła być oddana do sieci w godzinach największego zapotrzebowania – zazwyczaj między 16:00 a 21:00, od maja do października.
Na udostępnianiu swoich paneli i magazynów klienci Sunrun zarabiają do 150 dolarów za każdy akumulator. W ubiegłym roku CalReady wypłaciła uczestnikom programu 1,5 mln dolarów. W 2025 roku ta suma może przekroczyć już 10 mln dolarów.
Red. JŁ