W Kalifornii wprowadzono stan wyjątkowy po uderzeniu w zachodnie wybrzeże potężnego cyklonu, który spowodował śmierć dziecka oraz pozbawił prądu 185 000 domów – podaje The Independent.
Cyklon uderzył w Kalifornię w środę wieczorem, przynosząc ze sobą ulewne deszcze, huraganowy wiatr, powodzie a nawet śnieg. Urzędnicy nazwali go „najbardziej dotkliwym”, który uderzył w Kalifornię w ciągu ostatnich lat.
„Przewidujemy, że będzie to najtrudniejsza i najbardziej dotkliwa seria burz w Kalifornii w ciągu ostatnich pięciu lat” – powiedziała dyrektor ds. służb ratunkowych Nancy Ward. „Jeśli burza zmaterializuje się tak, jak przewidujemy, możemy zobaczyć rozległe powodzie, błotne osuwiska i przerwy w dostawie prądu w wielu społecznościach”.
Pierwszą ofiarę śmiertelną cyklonu odnotowano w czwartek rano, kiedy małe dziecko zostało przygniecione przez obalone przez wiatr drzewo. Do zdarzenia doszło w powiecie Sonoma. Szef Ochotniczej Straży Pożarnej Occidental, Ron Lunardi, przekazał, że śmierć była wynikiem przewrócenia się drzewa sekwoi na dom, w którym przebywało dziecko.
Oprócz tego przypadku żadnych innych ofiar śmiertelnych do tej pory nie odnotowano.
Silny wiatr zniszczył także stację benzynową w miejscowości Valero. Wiata została zerwana a dystrybutory wyrwane z mocowań.
Kalifornijczykom doskwierają także przerwy w dostawie prądu. Jak donosi The Independent – ponad 185 000 gospodarstw domowych pogrążyło się z tego powodu w ciemności.
W środę gubernator Kalifornii Gavin Newsom ogłosił stan wyjątkowy. Mieszkańcom obszarów przybrzeżnych o wysokim ryzyku nakazano ewakuację domów.
Red. JŁ