Czeska tenisistka Marketa Vondrousova, która w sobotnim finale wielkoszlemowego Wimbledonu pokonała Tunezyjkę Ons Jabeur 6:4, 6:4, przyznała, że zamierza uczcić tytuł piwem i kolejnym tatuażem. Bardzo możliwe, iż tatuaż zrobi sobie także… jej trener.
To pierwszy w karierze wielkoszlemowy triumf Vondrousovej, wicemistrzyni olimpijskiej z Tokio i finalistki French Open 2019.
Dotychczas najlepszym wynikiem 24-letniej tenisistki na londyńskiej trawie była druga runda w 2021 roku. Przed tegorocznym turniejem zajmowała dopiero 42. miejsce na świecie.
Zapytana na korcie po finale, jak będzie świętować swoje zwycięstwo, odpowiedziała:
„Myślę, że może napiję się piwa. To były wyczerpujące dwa tygodnie, a przez kilka ostatnich dni zbierałam się w sobie. Byłam taka zdenerwowana przed tym meczem” – przyznała Vondrousova.
Czeska tenisistka ma kolekcję tatuaży na ramionach, a teraz planuje kolejny, który upamiętni jej wielki sukces w Londynie. Wszystko wskazuje jednak na to, że do salonu nie pójdzie sama.
„Założyłam się z moim trenerem. Powiedział, że jeśli wygram Wielki Szlem, on też zrobi sobie (tatuaż – PAP). Więc myślę, że jutro razem się wybierzemy” – powiedziała.
Szkoleniowcem triumfatorki Wimbledonu jest Jan Hernych.
Finał w Londynie oglądał m.in. mąż Vondrousovej Stepan Simek.
„To niesamowite, jutro jest pierwsza rocznica naszego ślubu” – przyznała szczęśliwa tenisistka.
„Wspaniale, że jesteście tutaj ze mną” – dodała, patrząc na Simka i członków rodziny w swoim boksie na trybunach kortu.
Zwycięstwo w finale da Czeszce awans w poniedziałkowym notowaniu rankingu na najwyższe w karierze 10. miejsce. Jabeur pozostanie na szóstej pozycji, a prowadzi Iga Świątek, która w Londynie odpadła w ćwierćfinale. (PAP)
bia/ sab/