W związku z przypadającym w niedzielę oficjalnym początkiem urzędowania nowej Komisji Europejskiej w Brukseli trwają dyskusje, który komisarz okaże się czarnym koniem, a kto mimo prestiżowej teki będzie pozbawionym realnych wpływów „królem bez królestwa”.
Rząd w Warszawie poświęca uwagę polskiemu komisarzowi Piotrowi Serafinowi, dzięki któremu Polska może mieć nadzieję na wpływ na unijną politykę, zwłaszcza jeśli chodzi o przyszły budżet UE (Serafin będzie odpowiadać za jego przygotowanie). Polsce zależy na utrzymaniu w nowej perspektywie budżetowej dużych transferów unijnych pieniędzy na politykę spójności i dopłaty dla rolników. W nowym budżecie mają się też znaleźć dodatkowe fundusze na inwestycje w obronność, z których mogą być finansowane projekty promowane w Brukseli przez polski rząd, takie jak Tarcza Wschód.
Jak mocno reprezentowane będą interesy Polski w nowej Komisji, zależy także od tego, jak wielu polskich urzędników będzie na stanowiskach zbliżonych do unijnych decydentów. Rozstrzygnie się to w najbliższych dniach, kończą się bowiem targi dotyczące składu gabinetów 20 komisarzy, sześciu wiceprzewodniczących KE i szefowej Komisji Ursuli von der Leyen. Każdy chce mieć swojego reprezentanta w gabinecie przewodniczącej, ale ważne jest też, by urzędnik trafił do gabinetu komisarza, który będzie zajmować się dziedziną istotną dla jego kraju.
Z punktu widzenia polskich rolników znaczące będzie zwłaszcza, kto będzie się zajmować handlem z Ukrainą. Chodzi o produkty rolne, których import po wybuchu wojny został zwolniony z unijnych ceł. Wolny handel z Ukrainą ma zgodnie z rozporządzeniem wygasnąć w czerwcu 2025 r. Nowa KE już wkrótce będzie musiała zaproponować nowe rozwiązanie, bo – jak wynika z informacji PAP – na przedłużenie dotychczasowych przepisów nie zgadza się Polska. Zniesienie ceł było jednym z powodów, dla których wybuchły masowe protesty rolników w UE, w tym w Polsce. Ich interesy próbował chronić w KE komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski (w nowej KE zastąpi go Luksemburczyk Christophe Hansen). Polak nie miał jednak dużej sprawczości w tym zakresie, bo to komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis kształtował politykę KE w tej kwestii. Teraz za handel odpowiedzialny będzie Słowak Marosz Szefczovicz.
W czołówce priorytetów nowej KE będzie bezpieczeństwo. Do zajęcia się tą dziedziną w Komisji powstała osobna teka, którą objął Andrius Kubilius, doświadczony polityk, były premier Litwy i europoseł. Stanowiskiem tym miała też być zainteresowana Polska, ale nie było do końca wiadomo, jak duże pieniądze zostaną przeznaczone na wspólne finansowanie obronności w UE. Z tego powodu amerykański dziennik „New York Times” już nazwał Kubiliusa „królem bez królestwa”.
„Nie przesądzałbym, że to stanowisko nie będzie znaczące. Będzie to zależeć od samej von der Leyen” – powiedział PAP unijny rozmówca. „Pamiętajmy, że Litwin będzie współdzielić obszar bezpieczeństwa z szefową unijnej dyplomacji Kają Kallas, która może stanowić swego rodzaju konkurencję dla samej przewodniczącej. Von der Leyen może więc stawiać na Kubiliusa” – dodał.
Kallas, była premierka Estonii, jeszcze zanim zajęła jedno z najwyższych stanowisk w UE, była bardzo popularna wśród europejskich dyplomatów i dziennikarzy. Rozgłos zapewniło jej jastrzębie podejście do Rosji. Tak mocna pozycja może przeszkadzać przewodniczącej KE, która nie lubi dzielić się władzą – sugerują niektórzy.
Kubilius ma w ciągu pierwszych 100 dni funkcjonowania nowej KE zaproponować możliwe finansowanie projektów obronnych, na co liczy w szczególności polski rząd, który chce, by z unijnego budżetu popłynęły pieniądze na obronę przeciwlotniczą i wzmocnienie ochrony granic z Rosją i Białorusią.
W związku z raportem Mario Draghiego na temat europejskiej konkurencyjności, w którym były szef Europejskiego Banku Centralnego przestrzegał przed powolną agonią Wspólnoty, na KE będzie spoczywać duża odpowiedzialność związana z ratowaniem unijnej gospodarki. Odpowiadać będzie za to w szczególności dwoje wiceprzewodniczących: Hiszpanka Teresa Ribera i Francuz Stephane Sejourne. Mają oni bardzo rozległe kompetencje, ale wraz z nimi rosnąć będą oczekiwania. Muszą oni bowiem połączyć zapowiedzianą przez von der Leyen kontynuację Europejskiego Zielonego Ładu i celów klimatycznych ze wzmocnieniem produktywności w Europie i ochroną przemysłu. Ribera i Sejourne zostali już wskazani przez szefową KE jako autorzy przyszłej strategii na rzecz czystego przemysłu, którą Komisja ma pokazać w ciągu 100 pierwszych dni.
Nie będzie łatwo, bo już na starcie wokół kandydatur obojga pojawiły się kwestie sporne. Ribera – socjalistka i dotychczasowa wicepremierka Hiszpanii – była na celowniku części europosłów w związku z powodziami w jej kraju. Z kolei Sejourne znalazł się w KE trochę przypadkiem, jako wynik targu von der Leyen z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Szefowa KE, chcąc pozbyć się zaproponowanego na kolejną kadencję Thierry Bretona, który otwarcie ją krytykował, zaoferowała Francji wyższe stanowisko w KE w zamian za utrącenie kandydatury nielubianego polityka.
Czarnym koniem w nowej KE – sugerują rozmówcy – może być Holender Wopke Hoekstra, który jeszcze pod koniec kadencji poprzedniej Komisji zastąpił architekta Europejskiego Zielonego Ładu Fransa Timmermansa. Polityk nie miał łatwo w Brukseli, ponieważ jeszcze jako minister finansów w holenderskim rządzie naraził się wielu krajom UE próbami narzucania dyscypliny budżetowej innym państwom. Już jako komisarz, Hoekstra dał się poznać jako sprawny negocjator. Zyskał sobie przychylność części państw członkowskich, bo, w ocenie niektórych stolic, w odróżnieniu od poprzednika ma bardziej realistyczne podejście do polityki klimatycznej.
Niepozorną, ale bardzo zachwalaną przez szefową KE komisarką jest Henna Virkkunen, była europosłanka i ministerka w rządzie Finlandii. Ma odpowiadać za nadzór nad międzynarodowymi koncernami technologicznymi i wspieranie rozwoju innowacyjności w Europie. Przez dekadę renomę w tej dziedzinie zyskała Dunka Margrethe Vestager, zwana „technologiczną carycą”. Zasynęła bezkompromisowym podejściem do gigantów cyfrowych, na których nakładała rekordowo wysokie kary za nieprzestrzeganie unijnego prawa, działając w interesie europejskich konsumentów. W Brukseli słychać więc pytanie, czy Finka zdoła dorównać powszechnie chwalonej poprzedniczce.
Z Brukseli Jowita Kiwnik Pargana i Magdalena Cedro (PAP)
jowi/ mce/ akl/ malk/