Śledczy z komórki Archiwum X szeryfa Jacksonville ds. zimnych spraw rozwikłali zagadkę śmierci kobiety sprzed czterech dekad. Udało im się to przez połączenie trzech różnych nazwisk z jedną osobą, która używała ich w różnych okresach swojego życia.
Ciało 38-letniej Annie Mae Ernest zostało odnalezione 9 września 1985 roku. Podczas pierwszych prób wyjaśnienia jej śmierci śledczy przesłuchali mężczyznę o nazwisku Robert Vance. Vance był uważany za ostatnią osobę, która miała kontakt z Ernest.
Vance zgodził się poddać badaniu wariografem, jednak nie pojawił się na przesłuchaniu. Organy ścigania udały się do jego mieszkania, ale okazało się ono puste i opuszczone. Późniejsze próby zlokalizowania Vance’a były bezowocne.
Na późniejszym etapie śledztwa okazało się, że „Robert Vance” był pseudonimem, używanym przez Roberta Richarda Van Pelta. Detektywi rozszerzyli więc poszukiwania o Van Pelta, ale nie udało się złapać nikogo, kto nosiłby jedno lub drugie nazwisko.
Dopiero w lipcu 2023 roku bliscy Ernst poprosili o wznowienie śledztwa ws. śmierci swojej krewnej. Detektywi z Jacksonville zdołali w jakiś sposób uzyskać nowe informacje w sprawie. Okazało się, że Van Pelt po śmierci Ernst uciekł do Tampa, gdzie przedstawiał się jako John Leroy Harris.
Podczas pobytu w Tampie, w 1988 roku, John Leroy Harris miał zastrzelić inną kobietę. Nie odpowiedział jednak za jej śmierć. Nie odpowie także za śmierć Ernst, bo krótko po drugim morderstwie popełnił samobójstwo.
„Gdyby Van Pelt żył dzisiaj, zostałby oskarżony o morderstwo Annie Mae Ernest” – przekazało Biuro Szeryfa Jacksonville.
Red. JŁ