W poniedziałek wieczorem w teksańskich dyspozytorniach numeru alarmowego 911 rozebrzmiały sygnały setek połączeń. To mieszkańcy południa stanu donosili o silnych wstrząsach. Okazało się, że było to „rzadkie” trzęsienie ziemi o magnitudzie 5,1 w skali Richtera.
Wstrząsy trwały ok. 10 sekund, a potem przerażeni mieszkańcy chwycili za telefony. O trzęsieniu ziemi dotarły do centrów powiadamiania numeru alarmowego tysiące zgłoszeń.
Według amerykańskiej służby geologicznej (USGS), poniedziałkowe trzęsienie było siódmym najsilniejszym w historii stanu. Najsilniejsze trzęsienie w Teksasie miało magnitudę 6 w 1931 roku.
Trzęsienie ziemi miało miejsce na głębokości około trzech mil, 21 mil na zachód-południowy zachód od Ackerly, i było odczuwalne w całym Zachodnim Teksasie – najbardziej w promieniu 300 mil.
Wzrost liczby trzęsień ziemi i ich siły niekoniecznie musi być zjawiskiem naturalnym. Eksperci wskazują, iż wstrząsy może wywoływać proces szczelinowania podczas wydobycia roponośnych i zawierających gaz łupków.
Teksas jest liderem w USA pod względem liczby pracujących szybów naftowych i gazowych oraz niekwestionowanym gigantem wydobycia węglowodorów z łupków.
Red. JŁ
Świetny artykuł, dobrze zobaczyć, jak sytuacja wygląda z perspektywy ludzi na miejscu. Ciekawe, czy rzeczywiście te szczelinowania mogą mieć aż tak duży wpływ na wstrząsy? Z Teksasu nie pierwszy raz słychać o trzęsieniach, ale zawsze zastanawiało mnie, czy takie 5,1 to dużo jak na tamtejsze standardy? Pewnie lokalni mieszkańcy mają inne odczucia. Swoją drogą, ciekawe, jak często i gdzie jeszcze w USA takie sytuacje się powtarzają. Jeśli ktoś zna źródło, chętnie się z nim zapoznam!