Lider kanadyjskiej Parti Konserwatywnej Pierre Poilievre, wezwał prezydenta USA Donalda Trumpa, by nie mieszał się do trwających w poniedziałek w Kanadzie wyborów parlamentarnych. Jest to reakcja na apel Trumpa, by Kanadyjczycy wybrali człowieka, który miałby „siłę i mądrość”, aby przyłączyć kraj do USA.
„Panie Trump, proszę nie mieszać się do naszych wyborów. Jedynymi osobami, które zdecydują o przyszłości Kanady są Kanadyjczycy, którzy pójdą do urn. Kanada będzie zawsze dumnym, suwerennym i niezależnym (krajem) i NIGDY nie będziemy 51. stanem. Dziś Kanadyjczycy mogą głosować za zmianą, byśmy mogli wzmocnić nasz kraj i stawić czoła USA” – napisał Poilievre w poniedziałek na platformie X.
Premier Kanady i lider Liberałów Mark Carney, nie wymieniając nazwiska Trumpa, napisał na X: „Jesteśmy w Kanadzie i to my decydujemy o tym, co się tu dzieje”.
To właśnie groźby Trumpa określiły w dużym stopniu przebieg kampanii wyborczej. Konserwatyści są odbierani przez część wyborców jako bliscy amerykańskim Republikanom, a w połowie marca br. konserwatywna premier Alberty Danielle Smith w wywiadzie dla skrajnie konserwatywnego Breitbart News mówiła m.in., że Poilievre „jest zsynchronizowany” z Trumpem.
Trump swoje przesłanie do głosujących w poniedziałek Kanadyjczyków zamieścił w godzinach porannych na portalu społecznościowym Truth Social. „Powodzenia dla Wielkiego narodu Kanady. Wybierzcie człowieka, który ma siłę i mądrość, aby obniżyć wasze podatki o połowę, zwiększyć waszą siłę militarną, za darmo, do najwyższego poziomu na świecie, CZTEROKROTNIE zwiększyć wasze biznesy samochodowe, stalowe, aluminiowe, drzewne, energetyczne i wszystkie inne BEZ CŁA LUB PODATKÓW, jeśli Kanada stanie się cenionym 51. stanem Stanów Zjednoczonych Ameryki” – napisał Trump. „TAK JEST NAM PRZEZNACZONE! Ameryka nie może już dłużej subsydiować Kanady setkami miliardów dolarów rocznie, które wydawaliśmy w przeszłości. To nie ma sensu, jeśli Kanada nie jest stanem!” – dodał, powtarzając swoje określenie granicy Kanada-USA jako „sztucznej linii”.
W Kanadzie uznano powtarzające się od kilku miesięcy wypowiedzi Trumpa za złamanie zaufania i sojuszu. Według badania Angus Reid Institute ze stycznia br. tylko ok. 10 proc. Kanadyjczyków poparłoby dołączenia kraju do USA.
Pod koniec ubiegłego tygodnia, gdy kończyła się już kampania wyborcza, zdumienie wywołała wypowiedź lidera separatystycznego Bloc Quebecois Yves-Francois Blancheta, który mimo że jest parlamentarzystą w federalnej Izbie Gmin, użył określenia „obcy parlament”, a Kanadę określił jako „sztuczny kraj z bardzo niewielkim znaczeniem”, dodając: „ten kraj nie jest mój”. Działająca tylko w Quebecu partia według sondaży może liczyć na ok. 4-6 proc. poparcia i ok. 20 miejsc w parlamencie.
Z Toronto Anna Lach(PAP)
lach/ kar/