Prezydent Donald Trump oświadczył we wtorek, że rząd federalny nie sfinansuje budowy kolei dużych prędkości pomiędzy Los Angeles a San Francisco ze względu na znaczne przekroczenie budżetu inwestycji. Zatwierdzony przez wyborców w 2008 roku projekt miał kosztować 40 mld dolarów. Obecny całkowity koszt inwestycji jest szacowany na 89-128 mld dolarów.
Już w lutym tego roku administracja Donalda Trumpa zaczęła analizować możliwość cofnięcia 4 mld dolarów dofinansowania federalnego na budowę w Kalifornii kolei dużych prędkości. Podczas wczorajszego spotkania z premierem Kanady prezydent Donald Trump zapowiedział, że „ten rząd” nie zapłaci za jej powstanie.
Tego samego dnia Kalifornijski Urząd ds. Szybkiej Kolei wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że projekt „przynosi realne efekty: trwa aktywna budowa na 119 milach w Dolinie Centralnej, co stworzyło ponad 15 tys. miejsc pracy, a prace projektowe i przygotowawcze są prowadzone na odcinkach do Merced i Bakersfield o łącznej długości 171 mil”.
Za rządów Joe Bidena Departament Transportu USA przyznał projektowi grant na kwotę 4 mld dolarów. Wcześniej ówczesny prezydent przywrócił finansowanie w wysokości niespełna 1 mld dolarów, które zostało cofnięte przez Trumpa w czasie jego pierwszej kadencji.
Chociaż to duże kwoty, toną w morzu kosztów, jakie potencjalnie wygeneruje ukończenie całego projektu Kalifornijskiej Szybkiej Kolei (California High-Speed Rail) pomiędzy San Francisco i Los Angeles. Obecnie szacuje się, że inwestycja pochłonie od 89 do 128 mld dolarów.
Podczas referendum w 2008 roku kalifornijscy wyborcy zgodzili się na przeznaczenie na budowę szybkiej kolei 10 mld dolarów ze stanowego budżetu. Początkowo zakładano, że całkowity koszt wyniesienie 40 mld dolarów. Dzisiaj to już ponad dwa lub trzy razy więcej, niż przewidywano. Budowa obecnego odcinka ma pochłonąć więcej, niż zakładał pierwotny budżet całego projektu.
Pomimo znacznego niedoszacowania kosztów budowy szybkiej kolei gubernator Kalifornii Gavin Newsom nie zgadza się z decyzją Trumpa i zamierza kontynuować realizację projektu.
„Po wybudowaniu 50 głównych konstrukcji wycofanie się teraz, gdy wchodzimy w fazę układania torów, byłoby lekkomyślne – oznaczałoby zmarnowanie miliardów już zainwestowanych dolarów i oddanie Chinom infrastrukturalnej przewagi na pokolenie” – ocenił polityk.
Red. JŁ