Trwa badanie zawartości listu, który w poniedziałek trafił do biura radnej z Aurory. W kopercie znajdowała się prawdopodobnie trująca substancja, na skutek kontaktu z którą jeden z pracowników Barbary Hernandez trafił do szpitala.
Poszkodowany już czuje się dobrze. Jak poinformowała policja, jej funkcjonariusze po przybyciu na zgłoszenie o zagrożeniu zarządzili ewakuację biura radnej, a strażacy zabezpieczyli podejrzaną kopertę i przekazali jej zawartość specjalistom do badań. Lokal, ze względów bezpieczeństwa, pozostał zamknięty jeszcze we wtorek.
Policja nie informuje o postępach śledztwa. Wiadomo, że stara się ustalić nadawcę listu, a także jego adresata. Na razie nie wiadomo, czy była nim radna, czy ktoś inny zatrudniony w biurze.