Zarzuty o bierność studentów podczas tragicznych wydarzeń na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego z 7 maja są nieusprawiedliwione i krzywdzące dla całej społeczności akademickiej – napisali przedstawiciele Samorządu Studentów UW w swoim oświadczeniu ws. dezinformacji oraz hejtu.
„W obliczu tak poważnej tragedii apelujemy o powściągliwość w ocenach i odpowiedzialność w przekazywaniu informacji. Prosimy o nieszerzenie niepotwierdzonych doniesień oraz powstrzymanie się od krzywdzących komentarzy pod adresem społeczności akademickiej. Powaga tej sytuacji wymaga od nas wszystkich rozwagi, empatii i poszanowania dla faktów oraz drugiego człowieka” – zaapelowali studenci w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
W ub. środę 22-letni student Wydziału Prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Audytorium Maximum. Kobieta nie przeżyła ataku i zmarła na miejscu. Na pomoc kobiecie ruszył 39-letni pracownik Straży UW, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany.
W ostatnich dniach w przestrzeni medialnej pojawiały się zarzuty wobec studentów, którzy byli świadkami zdarzenia, że je filmowali zamiast wezwać pomoc.
Samorząd Studentów Uniwersytetu Warszawskiego (a wcześniej Samorząd Studentów Wydziału Prawa i Administracji UW) odniósł się do tego. „Każde wydarzenie o tak dramatycznym charakterze rodzi falę spekulacji i nieprawdziwych doniesień. W ostatnich dniach pojawiły się liczne komentarze sugerujące, że studenci zachowali się biernie, nie reagowali na czas, bądź uciekali zamiast udzielić pomocy. Są to twierdzenia nie tylko niesprawiedliwe, ale także głęboko krzywdzące wobec całej społeczności akademickiej” – podkreślono w oświadczeniu.
Jak podano, „zgodnie z ustaleniami prokuratury, przedstawionymi podczas konferencji prasowej w dniu 8 maja, policja otrzymała telefony dotyczące zdarzenia, pierwszy o godzinie 18:39”. „Wśród osób, które niezwłocznie poinformowały służby, byli również studenci naszego Uniwersytetu. Reakcja była szybka i adekwatna – studenci bez zbędnej zwłoki wezwali policję oraz powiadomili straż uniwersytecką” – wskazano. Dodano, że „jeden ze strażników został ciężko ranny wskutek bohaterskiej interwencji i przebywa obecnie w szpitalu”.
Samorząd odniósł się również do zarzutu dotyczącego „rzekomego ukrywania się studentów oraz biernego nagrywania zdarzenia”. „Pragniemy zaznaczyć, że nagrania, które niestety krążą w internecie, są obecnie dowodami w postępowaniu i pełnią istotną rolę w wyjaśnianiu okoliczności tragedii. Apelujemy jednak o powstrzymanie się od dalszego udostępniania tych materiałów – ich rozpowszechnianie jest nie tylko nieetyczne, ale może również zaszkodzić śledztwu” – czytamy.
W ub. piątek Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że zabezpieczyła szereg nagrań – od monitoringu po nagrania zarejestrowane właśnie przez telefony komórkowe świadków.
Ponadto w oświadczeniu wskazano, że „nieprawdziwe są również informacje, jakoby sprawca przez dłuższy czas przemieszczał się po kampusie z siekierą w ręku bez reakcji otoczenia”. „Jak potwierdziła prokuratura, narzędzie zbrodni było ukryte w torbie aż do momentu ataku. Potwierdzają to również zapisy z monitoringu” – czytamy.
Samorząd Studentów UW odniósł się również do wpisu na jednej z grup studenckich, „który niekiedy bywa przywoływany jako 'dowód’ na wyżej wymienione zaniedbania”. „W rzeczywistości został on opublikowany już po dokonaniu zbrodni i nie może stanowić potwierdzenia tezy o bierności studentów. W szczególności w tym kontekście apelujemy o powstrzymanie się od ataków personalnych, a przede wszystkim o całkowite zaniechanie kierowania gróźb i mowy nienawiści wobec poszczególnych osób. Nie może być przyzwolenia na to, aby jedna tragedia, stała się potencjalnym katalizatorem do kolejnych” – podkreślono.
„Z całą pewnością podkreślamy, że wszystkie dostępne procedury bezpieczeństwa zostały uruchomione, a studenci, będący świadkami wydarzenia, kierowali się troską o bezpieczeństwo swoje i innych. Zarzuty o bierność, w tak dramatycznej sytuacji, są nieusprawiedliwione” – podsumowali studenci.
Dzień po tragedii – 8 maja – rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński powiedział, że część świadków ataku na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego zamiast interweniować, kręciła filmy. „Masę osób, które były świadkami tego zdarzenia, nie podejmowało interwencji, wręcz odnotowaliśmy też takie dziwne zachowania, że część osób kręciła sobie filmy, nagrywając całe zdarzenia” – powiedział Dobrzyński. Podkreślił wówczas, że według niego chyba najbardziej przerażające i niepokojące jest to, że mało kto chciał pomóc.
Do sprawy odniósł się również w wywiadzie dla PAP kanclerz UW Robert Grey, który powiedział, że dla niego „uderzające, wręcz wstrząsające” było to, że „część świadków tragedii na UW wykazała się obojętnością, wielkim chłodem emocjonalnym i zamiast wyciągnąć rękę do ofiary, sięgnęła po telefony komórkowe, żeby robić filmy i zdjęcia”. „To jest kolejny temat do przepracowania: technologia, która ma nam ułatwiać i uprzyjemniać życie, nie może zastąpić sumienia” – dodał w wywiadzie z 11 maja.(PAP)
akp/ zan/ lm/