Podczas igrzysk i paraolimpiady w Tokio udaremniono 450 mln prób cyberataków, które miały na celu zakłócenie przebiegu rywalizacji – poinformowali organizatorzy dwa miesiące po zakończeniu zmagań sportowców i miesiąc po występach paraolimpijczyków.
Tym samym skala prób ataków hakerskich była w Tokio mniejsza niż podczas zimowych igrzysk w Pjongczangu w 2018 r. – 600 mln i zdecydowanie mniejsza niż podczas letniej olimpiady w Londynie (2012) – ponad dwa miliardy.
Zdaniem jednej z firm zajmujących się bezpieczeństwem w internecie mniejsza liczba cyberataków była prawdopodobnie związana z faktem, iż igrzyska w Tokio odbywały się bez widzów, co znacząco zmniejszyło możliwości potecjalnego ataku. Bilety i inne informacje związane z rywalizacją nie były po prostu przesyłane via internet, co znacząco zmniejszyło skalę obiegu informacji i uniemożliwiało złośliwe wykorzystanie danych.
„Byliśmy w stanie zapobiec cyberatakom, by nie zakłóciły przebiegu igrzysk. To efekt starannych przygotowań i podjęcia środków zaradczych przez wszystkie uczestniczące w organizacji zmagań olimpijskich podmioty” – oświadczył komitet organizacyjny.
Japońskie Centrum Rządowe ds. strategii na rzecz cyberbezpieczeństwa poinformowało jednak, że pojawiło się wiele pirackich, nieoficjalnych witryn, które „udawały” kanały oficjalnej transmisji nie tylko z zawodów sportowych, ale i ceremonii otwarcia i zamknięcia olimpiady oraz paraolimpiady. Żadna hakerska próba nie wpłynęła jednak na zaburzenie przebiegu zmagań. (PAP)
olga/ co/