10.1 C
Chicago
poniedziałek, 19 maja, 2025

Szykuje się kolejna reforma służby zdrowia. Czy pacjenci mają jeszcze wiarę w nadejście lepszego?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna wyraziła przekonanie, że na początku roku wejdzie w życie ustawa reformująca szpitalnictwo, do końca roku gotowy będzie pakiet deregulacyjny, a 1 stycznia rozpocznie się przenoszenie procedur ze szpitali do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej.

Ministra zdrowia pytana przez PAP o transformację systemu ochrony zdrowia, w tym o reformę szpitalnictwa, wyraziła przekonanie, że ustawa zostanie do końca roku przyjęta przez parlament, wejdzie w życie 1 stycznia albo na początku roku.

Zaznaczyła, że szpitale będą miały szansę konsolidować się, przekształcać, zamieniać np. oddziały chirurgiczne ostre na planowe, a przede wszystkim przestaną rywalizować o lekarzy.
Leszczyna poinformowała, że do końca roku gotowy będzie także pakiet deregulacyjny. „Poza tym będziemy przenosić procedury ze szpitala do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Tak że ten proces rozpocznie się już od 1 stycznia” – powiedziała.
Szefowa resortu zdrowia podkreśliła, że biorąc pod uwagę wysokość przychodów ze składki zdrowotnej i brak poparcia społecznego nawet dla dyskusji o podniesieniu tych wpływów, trzeba jak najlepiej zarządzać pieniędzmi, które są w dyspozycji.
„Jestem przekonana, że zmiany systemowe, nie tylko duże, jak konsolidacja szpitali, czy transformacja oddziałów szpitalnych, ale także deregulacja, pozwolą szpitalom zmniejszyć koszty funkcjonowania, a jednocześnie zwiększyć dostępność dla pacjentów” – powiedziała PAP.
Przedstawione w lipcu filary koncepcji reformy systemu ochrony zdrowia Ministerstwa Zdrowia to: deregulacja, transformacja i odwrócona piramida świadczeń. Transformację zaplanowano na 10 lat. Koncepcja zakłada m.in. powstanie map świadczeń powiązanych z finansowaniem i inwestycjami, a także warunkową zamiana długów szpitali na kredyty udzielone przez BGK.
Reformę sieci szpital, w tym zasad kwalifikacji oraz rozwiązania umożliwiające konsolidację podmiotów leczniczych zakłada przekazany w sierpniu do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw.
(PAP)

 

Jeszcze w tym roku w systemie ochrony zdrowia może zabraknąć ok. 15 mld zł (analiza)

Przedstawiciele szpitali powiatowych przekazali premierowi, że jeszcze w tym roku w systemie ochrony zdrowia zabraknie ok. 15 mld zł. Federacja Przedsiębiorców Polskich ma bardziej pesymistyczne dane – żeby system w 2025 r. funkcjonował tak jak w tym potrzeba jeszcze 27 mld, a w 2026 r. – 41 mld.
W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbyło się w poniedziałek spotkanie premiera Donalda Tuska i ministry zdrowia Izabeli Leszczyny z przedstawicielami Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. Podczas trwającego ok. dwóch godzin spotkania rozmówcy szefa rządu przekazali, że jeszcze w tym roku w systemie ochrony zdrowia zabraknie ok. 15 mld zł. „To kwota, która ostatecznie będzie dotyczyć nie mniej niż 35-40 proc. szpitali powiatowych, reszta to potrzeby innych świadczeniodawców” – wyjaśnił w rozmowie z PAP Mariusz Trojanowski, członek zarządu OZPSP, który brał udział w spotkaniu.
O niedomykającym się budżecie na zdrowie w bieżącym roku od kilku miesięcy mówią nie tylko dyrektorzy szpitali, ale również m.in. samorząd lekarski (wysłał w tej sprawie kilka tygodni temu list do premiera) oraz organizacje zajmujące się ochroną zdrowia. Zwracają uwagę, że szpitale mające tradycyjnie nadwykonania, czyli realizujące więcej tzw. limitowanych świadczeń dla pacjentów, niż zostało to określone w umowach z Narodowym Funduszem Zdrowia, nie otrzymują zwrotu za zrealizowane usługi.
„Jesteśmy coraz bardziej zaniepokojeni tym, że szpitale, które i tak już od dłuższego czasu są niedofinansowane i zadłużone, teraz zmuszone są do redukowania działalności. Nie mówimy tutaj jedynie o planowych operacjach, które ewentualnie mogą poczekać, ale również o pilniejszych zabiegach. Sytuacja jest coraz trudniejsza, a część nierozliczonych świadczeń to procedury, których niewykonanie może skutkować pogorszeniem zdrowia, m.in. w kardiologii czy onkologii, jak np. programy lekowe. Obawiamy się, że sytuacja może się jeszcze pogorszyć” – powiedział PAP wiceszef Naczelnej Izby Lekarskiej dr Klaudiusz Komor.
Federacja Pracodawców Polskich oceniła ostatnio, że NFZ stracił możliwość finansowania świadczeń na obecnych zasadach. „Sytuacja, którą mamy obecnie, kiedy szpitale mają problemy z dostępnością do leczenia, następuje spadek liczby wykonywanych świadczeń, będzie się pogarszać. W przyszłym roku, żeby system funkcjonował tak, jak w tym – co nie jest żadną rewelacją – brakuje 27 mld zł, a w 2026 r. – 41 mld zł” – stwierdził w połowie października ekspert FPP Wojciech Wiśniewski.
Resort zdrowia tłumaczy, że problemy mają kilka przyczyn. Wskazuje m.in. na konieczność sfinansowania podwyżek dla personelu medycznego, do czego obliguje ustawa o wynagrodzeniach w ochronie zdrowia (zakłada mechanizm corocznego waloryzowania płac). Według informacji MZ przez ostatnie trzy lata ustawa o wynagrodzeniach kosztowała NFZ ok. 80 mld złotych.
Zgodnie z projektem budżetu na 2025 r. publiczne nakłady na ochronę zdrowia wyniosą 222,2 mld zł, a dotacja podmiotowa dla NFZ – 18,3 mld zł. Takie dane w październiku na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia, która pozytywnie zaopiniowała projekt budżetu na 2025 r., przedstawił wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny. MZ zaznacza, że nakłady na ochronę zdrowia w 2025 r. to o blisko 600 mln zł więcej od minimalnego poziomu, czyli 6,5 proc. PKB sprzed dwóch lat (docelowo w 2027 r. ma to być 7 proc. w odniesieniu do PKB sprzed dwóch lat).
Według części posłów nakłady te powinny być w 2025 r. jednak wyższe. Poprawkę zakładającą dotację podmiotową do NFZ w wysokości 21 mld zł zapowiedziała posłanka Marcelina Zawisza (obecnie koło parlamentarne Partii Razem, wówczas klub Lewicy). Poparcie poprawki zapowiedział poseł PiS Janusz Cieszyński.
Już w bieżącym roku budżet NFZ okazał się niewystarczający. Dokument przewidywał 157,5 mld zł na pokrycie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej. Jednak NFZ musiał zwiększyć plan finansowy właśnie o 21 mld zł. Z tej puli NFZ zapłacił m.in. za nadwykonania z 2023 r. i z I kwartału 2024 r. Pieniądze pochodziły m.in. z funduszu zapasowego NFZ, który jednak już się wyczerpał, a także ze zwiększenia wpływów ze składki zdrowotnej, z dotacji z budżetu państwa i zbycia obligacji. Dodatkowe pół miliarda zł NFZ musiał przesunąć m.in. na programy lekowe stwardnienia rozsianego (SM) i rdzeniowego zaniku mięśni (SMA), bo kontrakty z NFZ wyczerpały się.
Ochrona zdrowia finansowana jest przede wszystkim ze składek zdrowotnych. W projekcie planu NFZ na 2025 r. założono, że wpływy z tego tytułu wyniosą 173 mld 174 mln zł (87,5 proc. ogólnej sumy przychodów).
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapytana przez PAP w wywiadzie, czy nie należy w związku z obecną sytuacją podnieść składki zdrowotnej, powiedziała, że postulowanie jej podniesienia byłoby obecnie skazane na przegraną, ponieważ część koalicjantów ma przeciwne dążenia – chce jej obniżania. Aktualne szacunki rządu, o których mówił po jego ostatnim posiedzeniu premier Donald Tusk zakładają, że planowane obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców będzie kosztować ponad 5 mld zł – takie środki w budżecie na przyszły rok rząd zabezpieczył na ochronę zdrowia. „Nie pozwolę na żadne manewry przy składce zdrowotnej, jeśli nie będzie gwarancji, że to, co obniżamy w składce, nie zostanie uzupełnione z budżetu tak, by ten rachunek się zgadzał” – zadeklarował szef rządu. Jednocześnie dodał, że w najbliższych miesiącach sytuacja w ochronie zdrowia będzie „tak czy inaczej – trudna”.
Dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. systemu ochrony zdrowia powiedział PAP, że aktualne problemy z finansowaniem lecznictwa wynikają z gwałtownego wzrostu wynagrodzeń dla pracowników ochrony zdrowia – wprowadzone podwyżki to realizacja przepisów ustawowych, za którymi nie szły decyzje o źródle ich pokrycia.
„Wzrosty te nie przekładają się na zwiększenie ilości usług dla pacjentów i wydajność pracy w sektorze ochrony zdrowia, finansowanym z pieniędzy obywateli. Poza tym od lat doświadczamy gigantycznej nadregulacji, czyli wiele przepisów i różnych wymogów wobec szpitali – często zbędnych, które zwiększają koszty w ochronie zdrowia, a nie przekładają się na efektywność” – zaznaczył ekspert.
Zgodnie z danymi Eurostatu za 2021 r. średnio wszystkie kraje członkowskie przeznaczały na służbę zdrowia 11 proc. PKB. Polska znalazła się mocno poniżej unijnej średniej z wynikiem 6,4 proc. Był to drugi najniższy wynik wśród 27 państw – mniej na ten cel w relacji do PKB wydawał w 2021 r. jedynie Luksemburg (5,7 proc.). W czołówce uplasowały się z kolei Niemcy (12,9 proc.), Francja (12,3 proc.) i Austria (12,1 proc.).
Co ciekawe, przeliczenie nakładów na służbę zdrowia na jednego mieszkańca wywindowało pozycję Luksemburga na pierwsze miejsce – z wynikiem 6402 euro. Zaraz za nim była Dania, która przekazała na ten cel 6223 euro na jedną osobę. Po Luksemburgu i Danii wyniki przekraczające 5000 euro na mieszkańca odnotowano także w Szwecji, Irlandii, Niemczech, Holandii i Austrii.
Zgodnie z danymi za 2021 r. na jednego mieszkańca w Polsce przekazano jedynie 983 euro. Gorzej było tylko w dwóch krajach: Bułgarii (884 euro) i Rumunii (817 euro). (PAP)

 

Eksperci: pod względem nakładów na profilaktykę chorób jesteśmy na końcu UE

Pod względem nakładów na medycynę prewencyjną, w tym profilaktykę chorób zakaźnych, Polska znajduje się na końcu wśród krajów UE. Tymczasem profilaktyka jest zawsze tańsza oraz skuteczniejsza niż najwcześniej podjęte i najlepsze leczenie – podkreślają specjaliści
„Polska nie wygląda dobrze, jeśli chodzi o ilość pieniędzy wydawanych na medycynę prewencyjną. Spośród krajów naszego regionu jesteśmy tym, który wydaje najmniej z budżetu na profilaktykę chorób. Jeśli nie przesuniemy funduszy na ten cel, to niedługo będziemy mieć duże problemy w dziedzinie zdrowia publicznego” – ocenił prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych, Samodzielny Szpital Publiczny w Lublinie, który wziął udział we wtorkowej debacie Medyczna Racja Stanu.
O tym, że jesteśmy na końcu wśród krajów Europy, jeśli chodzi o nakłady na profilaktykę zdrowotną, świadczą wyniki opublikowane w raporcie europejskiego think tanku The European House – Ambrosetti. Jak podano w dokumencie, Polska ma drugi najniższy udział wydatków ponoszonych na profilaktykę w całej UE – jest to zaledwie 2,1 proc. kosztów przeznaczonych na zdrowie. Za nami uplasowała się jedynie Słowacja z wydatkami w wysokości 1,6 proc. budżetu przeznaczonego na zdrowie. Jednocześnie nasze społeczeństwo starzeje się najszybciej na kontynencie, co będzie się wiązać z gwałtownym wzrostem nakładów na opiekę medyczną.
Autorzy raportu zaznaczają, że fundamentem programów profilaktyki zdrowotnej muszą być szczepienia, które poprawiają ogólny stan zdrowia i długość życia. Przynoszą też realne korzyści ekonomiczne krajom na całym świecie.
Prof. Tomasiewicz zwrócił uwagę, że Polska nie inwestuje w szczepienia osób dorosłych, zwłaszcza seniorów. Tymczasem, choroby zakaźne są wciąż jedną z trzech głównych przyczyn śmiertelności wśród osób w wieku senioralnym. Zwiększają również ryzyko powikłań chorób przewlekłych. „Wiele infekcji wirusowych i nie tylko wirusowych jest w stanie uszkadzać naczynia krwionośne, co może potencjalnie prowadzić do rozwoju różnych powikłań chociażby neurologicznych, jak demencja. Mamy bardzo dużo dowodów na to, że tak się dzieje” – mówił specjalista. Dodał, że im więcej będziemy wydawali na prewencję infekcji, tym większe są szanse na uniknięcie przez pacjentów hospitalizacji i bardzo drogich terapii. „To naprawdę się wszystkim opłaca” – ocenił.
Za przykład działań opłacalnych dla systemu ochrony zdrowia i dla społeczeństwa podał szczepienie przeciwko półpaścowi, które chroni osoby chorujące w przeszłości na ospę wietrzną przed rozwinięciem półpaśca oraz przed wystąpieniem neuralgii półpaścowej. Neuralgia półpaścowa objawia się bólem mogącym utrzymywać się tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Jej leczenie jest trudne i kosztowne.
Na wrześniowej debacie Medycznej Racji Stanu dr Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny, podkreślał, że seniorzy są grupą ryzyka chorób infekcyjnych ze względu m.in. na starzejący się układ odporności oraz współwystępowanie u nich wielu chorób.
Zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie pojawiło się wiele nowych szczepień, które mogą chronić osoby w starszym wieku przed infekcjami. Są szczepionki na krztusiec, przeciwko wirusowi RS, półpaścowi, przeciw grypie, pneumokokom, na COVID – wymieniał. Na wiele z chorób zakaźnych nie ma skutecznych leków, dlatego profilaktyka z użyciem szczepionek jest postawą.
Dr Grzesiowski przypomniał, że w Polsce mamy kalendarz obowiązkowych szczepień dla dzieci, które są finansowane przez Ministerstwo Zdrowia. „Z dorosłymi sytuacja jest zupełnie inna. Sporadycznie możemy mówić o refundacji szczepień dla dorosłych, takich jak szczepienia na grypę, pneumokoki; mamy częściową refundację szczepionki przeciw półpaścowi. To oznacza, że mamy do czynienia z przerzucaniem kosztów szczepień na pacjentów” – podkreślił Grzesiowski. Jak ocenił, jest to istotna bariera w rozwoju programu szczepień dla dorosłych.
Jego zdaniem warto zmienić ustawę o chorobach zakaźnych i wprowadzić nową kategorię szczepień zalecanych, ale bezpłatnych, czyli finansowanych przez państwo. Jak podkreślił specjalista, obecnie ścieżka do zaszczepienia się jest dla seniorów zbyt skomplikowana, dlatego warto rozszerzyć zakres szczepień realizowanych w aptekach.
„Nie chodzi o to, by nakładać obwiązki szczepienia się osób dorosłych, ale rozszerzać zakres szczepień zalecanych i ułatwiać do nich dostęp” – przekonywał główny inspektor sanitarny.
Prof. Tomasiewicz podkreślał, że wciąż nie mamy w Polsce programu profilaktyki zakażeń HCV (wirus zapalenia wątroby typu C). Niewykryta i nieleczona przewlekła infekcja HCV, określana jako wirusowe zapalenie wątroby typu C (WZW C), może prowadzić do marskości wątroby i rozwoju raka wątrobowokomórkowego.
„W praktyce klinicznej obserwujemy już teraz zaczynającą się epidemię raka wątrobowokomókowego. Przypadków tego nowotworu jest naprawdę bardzo wiele i oczywiście w dużej części są one związane z zakażeniem HCV. Zatem jeżeli nie wprowadzimy powszechnego skryningu (badania przesiewowe – PAP) w kierunku infekcji HCV, nie będziemy tych pacjentów leczyli w odpowiednim czasie, to będziemy mieli coraz więcej przypadków tego raka” – tłumaczył specjalista.
Dodał, że już obecnie do klinik trafia coraz więcej osób zakażonych HCV, którzy mają marskość wątroby, będącą pierwszym etapem na drodze do rozwoju raka wątrobowokomórkowego.
„Niestety, jeśli ten nowotwór zostanie wykryty za późno, to nie dysponujemy takimi lekami, które byłyby w stanie zahamować jego rozwój” – powiedział prof. Tomasiewicz. Przypomniał, że specjaliści od lat apelują o wprowadzenie narodowego programu badań przesiewowych w kierunku HCV. Dzięki temu można by co roku uratować życie 3 tysięcy osób, które z powodu tej infekcji zachorują na raka wątroby.
Neonatolog prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, prezes Fundacji Koalicja dla Wcześniaka, podkreślała, że konieczne jest objęcie wszystkich noworodków profilaktyką zakażeń wirusem RS (syncytialny wirus oddechowy). Obecnie w ramach programu lekowego otrzymują ją wcześniaki urodzone przed 32. tygodniem ciąży oraz dzieci z ciężkimi wadami serca.
„Niemal 95 proc. dzieci do drugiego roku życia ma kontakt z tym wirusem. Co roku oddziały pediatryczne i neonatologiczne są wypełnione małymi pacjentami z infekcją RSV. Aż 95 proc. hospitalizowanych dzieci to noworodki donoszone i uprzednio zdrowe” – tłumaczyła neonatolog.
Dlatego eksperci apelują do resortu zdrowia o finansowanie profilaktyki zakażeń RSV przeciwciałem monoklonalnym o nazwie nirsevimab. Podaje się je jednorazowo na początku sezonu zakażeń wirusem RS. Obecnie wcześniaki i dzieci z wadami serca otrzymują inne przeciwciało, które musi być podawane ok. pięć razy w sezonie zakażeń.
„Chcemy, by wszystkie dzieci otrzymywały profilaktykę zakażeń RSV, nie tylko wcześniaki, ponieważ z danych europejskich wynika, że zmniejszy to wyraźnie – o 80-90 proc. – odsetek dzieci hospitalizowanych, zatem naprawdę jest o co walczyć” – podkreśliła neonatolog. Specjaliści przygotowali propozycje rozwiązań systemowych, które mają pomóc wdrożyć tę profilaktykę. Jedną z nich jest wpisanie nirsevimabu do programu szczepień ochronnych (choć nie jest to szczepienie), finansowanych przez MZ.(PAP)
jjj/ bar/ lm/

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"