9.2 C
Chicago
niedziela, 20 kwietnia, 2025

Szkoda tej przegranej! Polakom zabrakło… cwaniactwa?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Były reprezentant Polski Janusz Góra oceniając polską reprezentację w meczu z Holandią (1:2) zwrócił uwagę, że biało-czerwoni nie bali się grać ofensywnie i wcale nie musieli przegrać. „Remis był w naszym zasięgu” – dodał.

 

Polska po golu Adama Buksy prowadziła z Holandią, ale po bramkach Cody Gakpo i w samej końcówce meczu Wouta Weghorsta przegrała w swoim pierwszym meczu na piłkarskich mistrzostwach Europy.

 

Janusz Góra w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że chociaż to rywale byli zdecydowanymi faworytami, biało-czerwoni nie przestraszyli się i nie ograniczali tylko do obrony.

 

„Ten mecz potwierdził, że reprezentacja Polski się rozwija, co dało się już zauważyć w spotkaniach towarzyskich rozgrywanych przed Euro. Potrafiliśmy zaatakować, przytrzymać piłkę i zagrozić bramce Holandii. Oczywiście możemy mówić, że tych prób ataku mogło być więcej, że mogliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, że niektóre sytuacje powinniśmy w ataku rozegrać lepiej, że były momenty, kiedy ratował nas Wojtek Szczęsny, ale generalnie nie możemy się wstydzić gry naszej drużyny” – dodał.

 

Były piłkarz m.in. Śląska Wrocław, czy niemieckiego SSV Ulm zwrócił uwagę na ostatnie minuty meczu, kiedy biało-czerwoni musieli gonić wynik.

 

„Przegrywaliśmy, ale nie zwiesiliśmy głów, ale zaatakowaliśmy i potrafiliśmy wypracować sytuacje bramkowe. Karol Świderski był bardzo bliski trafienia do siatki, ale także strzał Nicoli Zalewskiego w ostatniej akcji meczu też mógł nam przynieść gola. Jeżeli wcześniej ratował nas Wojtek Szczęsny, to w tych ostatnich minutach Holendrów ratował ich bramkarz. Remis był jak najbardziej w naszym zasięgu” – ocenił Góra.

 

W drugim meczu grupowym Polska zmierzy się w piątek z Austrią. Według Góry będzie to kluczowe spotkanie i zadecyduje, czy zespół trenera Michała Probierza awansuje do kolejnej fazy niemieckiego turnieju.

 

„Zostanie nam mecz z Francją, ale wszyscy wiemy, że to z Austrią będzie to najważniejsze spotkanie, o być albo nie być. Musimy się nastawić, że to będzie równie trudny mecz jak ten z Holandią. Widziałem Austrię w akcji i muszę powiedzieć, że pod wodzą trenera Ralfa Ragnicka mocno się rozwinęli. Potrafią dobrze bronić, ale też świetnie przechodzić z defensywy do ataku. To dobrze poukładany zespół i naszą drużynę czeka bardzo trudne zadanie. Ale nie jest tak, że nie możemy z nimi wygrać. Z dokładną oceną poczekajmy na ich mecz z Francją, bo to da nam lepszy obraz” – zaznaczył były reprezentant Polski.

 

Na koniec Góra nawiązał do absencji Roberta Lewandowskiego w meczu z Holandią i ewentualnego występu kapitana reprezentacji w spotkaniu z Austrią.

 

„Myślę, że Robert bardzo by się przydał w meczu z Holandią, choćby ze względu na swoje doświadczenie. Myślę, że z nim w składzie nasze szanse na korzystny wynik byłyby znacznie większe. Mam nadzieję, że wróci na Austrię, bo będzie bardzo potrzebny. Brak treningów nie powinna być problemem. Z własnego doświadczenia wiem, że po takim urazie piłkarz potrafi wrócić mocniejszy, z większą energią, bo jest wypoczęty. Jeżeli chcemy szukać plusów w kontuzji Roberta, to może właśnie to być taki plus, że wypocznie po męczącym sezonie ligowym. Chociaż na pewno i on i my wszyscy wolelibyśmy, aby był zdrowy” – zakończył Góra.(PAP)

 

 

Kasperczak: szkoda, że nie udało się wywalczyć choćby punktu

„To był interesujący mecz, widać było, że Polacy chcą za wszelką cenę wygrać. Szkoda, że nie udało się wywalczyć choćby punktu” – tak były znakomity zawodnik i trener Henryk Kasperczak ocenił przegrany 1:2 z Holandią występ biało-czerwonych w mistrzostwach Europy.

 

Zdaniem Kasperczaka podopiecznym Michała Probierza zabrakło odrobiny jakości w ofensywie.

 

„Zdobyliśmy bramkę po rzucie rożnym, natomiast potem już nie byliśmy w stanie przeprowadzić skutecznej akcji. Trochę za mało wyprowadziliśmy groźnych kontrataków” – powiedział PAP medalista mistrzostw świata z 1974 roku.

 

Według niego polska drużyna zaimponowała ogromną wolą walki, determinacją i wiarą w zwycięstwo do końca, a grała z bardzo wymagającym rywalem.

 

„Ta walka do końca najbardziej mi się podobała. To był dobry sygnał dla zespołu, który ma ambicję. Teraz nie mamy wyjścia i musimy w dwóch pozostałych meczach wywalczyć przynajmniej cztery punkty, aby myśleć o wyjściu z grupy. Bardzo szkoda, że nie udało się choćby zremisować. Ten punkt byłby bezcenny. Teraz trzeba koniecznie wygrać z Austrią. Ten zespół na pewno jest w naszym zasięgu. Jeszcze jest nadzieja, bo widać, że nasza drużyna kontynuuje te dobre elementy, które pokazała w wygranych meczach towarzyskich z Ukrainą i Turcją. Mają jedną myśl – wygrać” – podkreślił.

 

Jeśli chodzi o indywidualne oceny, to Kasperczak nie miał żadnych wątpliwości, że bohaterem spotkania był Wojciech Szczęsny.

 

„On miał kilka niesamowitych interwencji. Chwała mu, że mamy tak znakomitego bramkarza. Reszta piłkarzy po prostu tworzyła kolektyw. Obowiązywała zasada +jeden za wszystkich, wszyscy za jednego+” – zauważył mieszkający we Francji trener.

 

Nie miał też wątpliwości, że brak kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego był widoczny w poczynaniach Polaków.

 

„To jest zawodnik, który ma wielki wpływ na grę i rywale się go boją. Na pewno bardziej niż Adama Buksy czy Karola Świderskiego” – zauważył Kasperczak.

 

Jak dodał, z optymizmem czeka na kolejne występy biało-czerwonych.

 

„Mamy piłkarzy z charakterem, którzy wychodzą na boisko z nastawieniem, aby wygrać” – podsumował.(PAP)

 

Autor: Grzegorz Wojtowicz

 

Probierz: zabrakło nam cwaniactwa w końcówce meczu

Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Michał Probierz powiedział po porażce 1:2 z Holandią w Hamburgu w meczu Euro 2024, że jego drużynie „zabrakło w końcówce spotkania cwaniactwa”. „Na pewno jednak nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa” – dodał.

 

„Powiedziałem piłkarzom w szatni po końcowym gwizdku, żeby podnieśli głowy. Ten mecz, mimo porażki, jest dobrym prognostykiem. Niech zawodnicy wierzą, że idziemy w dobrym kierunku. Dzisiaj zabrakło nam cwaniactwa w końcówce. Tego, żeby utrzymać się przy piłce, przenieść ciężar gry” – powiedział Probierz na konferencji prasowej.

 

„Na pewno się nie poddamy. Trzeba robić wszystko, żeby wygrać dwa kolejne mecze. Wierzymy, że jeszcze bardziej postawimy się w nich jako zespół” – dodał.

 

Jakie, mimo porażki, widzi największe pozytywy po spotkaniu z Holendrami?

 

„W futbolu zawsze najważniejszy jest końcowy sukces. Trudno mówić po porażce o czymś pozytywnym, ale na pewno są rzeczy, o których warto wspomnieć. Graliśmy agresywnie, wysoko, nie cofnęliśmy się. Wiadomo, że mecz ma różne fazy, odpieraliśmy czasami ataki rywali, ale byliśmy dobrze poukładani na boisku” – podkreślił.

 

„Zabrakło nam, jak wspomniałem, cwaniactwa w końcówce. Ktoś wybiegł, zabrakło asekuracji. Nie można obwiniać tylko Bartka (Salamona -PAP), broni wielu piłkarzy. Zachowaliśmy się tutaj źle taktycznie. Ale ja nie jestem tylko trenerem na dobre chwile. Również na te trudniejsze, gdy się przegrywa” – dodał.

 

Następny mecz polscy piłkarze rozegrają 21 czerwca w Berlinie, gdzie zmierzą się z Austrią.

 

„Robert Lewandowski prawdopodobnie wystąpi już w tym spotkaniu, podobnie jak Paweł Dawidowicz. To zwiększy rywalizację w zespole” – podkreślił Probierz.

 

Na razie, jak stwierdził, nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja palców dłoni u Salamona.

 

„Bartek jest pod opieką lekarza. Zobaczymy, ale mam nadzieję, że to nie jest żadne złamanie” – powiedział Probierz.

 

Selekcjoner już myśli o przygotowaniach do meczu z Austrią.

 

„Najpierw obejrzymy w poniedziałek ich rywalizację z Francją. Zobaczymy, jak ten mecz się potoczy. Czy to, że będziemy mieć półtora dnia więcej na wypoczynek, może wpłynąć na spotkanie w Berlinie? W zawodowym futbolu takie sprawy raczej nie mają znaczenia” – zwrócił uwagę.

 

„Na pewno nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa. Postaramy się z Austrią zagrać mądrzej i zwyciężyć” – dodał.

 

Trener podziękował jednocześnie polskim fanom za wsparcie na Volksparkstadionie.

 

„Było ich słychać. Dziękuję kibicom za doping, czuliśmy to wsparcie. Żałujemy, że w końcówce nie udało się zdobyć wyrównującej bramki” – przyznał.

 

Przy okazji Probierz został zapytany o sytuację sprzed meczu, gdy – żeby przywitać się z trenerem rywali Ronaldem Koemanem – musiał podejść do jego ławki. Szkoleniowiec wytłumaczył jednak zachowanie kolegi po fachu.

 

„Nie odbierałbym tego negatywnie. Z trenerem Koemanem przywitałem się jeszcze wcześniej. Dlatego, jeśli chodzi o sytuację tuż przed meczem, absolutnie nie traktuję tego jako czegoś negatywnego” – wyjaśnił.

 

Z Hamburga – Maciej Białek (PAP)

 

 

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"