10.9 C
Chicago
piątek, 25 kwietnia, 2025

Syn zamordowanego premiera Jaroszewicza: Po zabójstwie rękopisów ojca już nie było

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

www.strony.us - Strony Internetowe, Strony Internetowe Chicago Floryda, Pozycjonowanie, Pozycjonowanie stronwww, Pozycjonowanie Stron Chicago Floryda, Reklama Chicago

Ojciec chciał uzupełnić o dodatkowe informacje i bardzo poszerzyć swoją książkę „Przerywam milczenie” – zeznał w środę w procesie dotyczącym zabójstwa b. premiera PRL Piotra Jaroszewicza, jego młodszy syn Jan. Dodał, że po zabójstwie zapisków ojca już nie było.

 

Syn zamordowanego potwierdził, że w związku z pracą nad drugim wydaniem książki „Przerywam milczenie” było dużo dokumentów, zapisków i rękopisów. „Wszystkie znajdowały się w gabinecie u taty” – powiedział. Jak dodał, „później tych dokumentów nie było”.

 

„Jedyne, co zostało z rękopisów, to rękopis pierwszej książki, który był schowany w piwnicy, w pudełku. Potem został przekazany prokuraturze” – zeznał. Sprawcy zabójstwa nie weszli do piwnicy domu Jaroszewiczów.

 

Podczas pierwszej tegorocznej rozprawy w toczącym się przed stołecznym sądem okręgowym procesie trójki oskarżonych o zamordowanie w 1992 r. małżeństwa Jaroszewiczów składanie zeznań kontynuował w środę młodszy syn byłego premiera Jan Jaroszewicz.

 

Wcześniej, na kilku terminach rozpraw, zeznania składał starszy z synów Piotra Jaroszewicza – Andrzej. W swoich zeznaniach przypuszczał on m.in., że w tej sprawie być może nie doszło do napadu rabunkowego, ale mogło to być upozorowanie takiego przestępstwa w celu wyniesienia ważnych dokumentów, które posiadał były premier. „Widziałem, że pracował nad książką, był to rękopis. Po zabójstwie tego rękopisu nie było” – mówił w grudniu zeszłego roku przed sądem Andrzej Jaroszewicz. Dodawał, że jego ojciec mógł narazić się gen. Czesławowi Kiszczakowi i gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu.

 

„Ojciec nie lubił gen. Jaruzelskiego, to mogę powiedzieć. Co do Kiszczaka, to nie wiem” – powiedział zaś w środę drugi z synów zamordowanego premiera pytany przez sąd.

 

Sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska zapytała natomiast, dlaczego Piotr Jaroszewicz „w ogóle chciał wydać drugie, poprawione wydanie, skoro pierwsze wyszło w 1991 roku?”.

 

„Chciał je uzupełnić o dodatkowe informacje i bardzo poszerzyć tę książkę, ale ja nie brałem udziału w rozmowach dotyczących szczegółów i trudno mi cokolwiek powiedzieć” – odpowiedział młodszy syn b. premiera. Dodał, że być może jakąś wiedzę miał dziennikarz, z którym Piotr Jaroszewicz współpracował przy pisaniu pierwszego wydania.

 

Pierwsze wydanie „Przerywam milczenie” ukazało się w 1991 r. jako wywiad-rzeka przeprowadzony przez zmarłego przed kilku laty Bohdana Rolińskiego – w PRL m.in. dziennikarza „Trybuny Ludu” i redaktora naczelnego „Życia Warszawy”.

 

Proces w sprawie zabójstwa Piotra Jaroszewicza i jego żony toczy się w Sądzie Okręgowym w Warszawie od sierpnia 2020 r. Sąd ten stara się wyjaśnić jedną z najgłośniejszych zbrodni lat 90., do której doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r.

 

Według obecnego aktu oskarżenia sprawcami zbrodni byli trzej członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Rabunkowy charakter miała mieć też – zdaniem śledczych – zbrodnia popełniona na Jaroszewiczach.

 

Prokuratura oskarża Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony Alicji Solskiej-Jaroszewicz, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.

 

Według prokuratury w dniu napadu oskarżeni przez wiele godzin obserwowali posesję ofiar. Po wejściu do domu Jaroszewiczów Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza uderzeniem w tył głowy znalezioną bronią palną. Oskarżeni przywiązali mężczyznę do fotela. Z kolei Alicja Solska–Jaroszewicz została skrępowana i położona na podłodze w łazience. Mężczyźni przeszukali dom, zabrali z niego – poza dwoma pistoletami – 5 tys. marek niemieckich, pięć złotych monet oraz damski zegarek.

 

Jak wskazuje prokuratura, prawdopodobnie w momencie opuszczania przez sprawców domu pokrzywdzonych, już wczesnym rankiem, Piotr Jaroszewicz wyswobodził się z więzów. Napastnicy znów posadzili go w fotelu. Następnie, gdy dwaj sprawcy trzymali go za ręce, Robert S. go udusił. Po zamordowaniu Piotra Jaroszewicza Robert S. zabrał z gabinetu pokrzywdzonego jego sztucer, poszedł do łazienki, w której leżała związana Alicja Solska-Jaroszewicz i miał ją zastrzelić.

 

Proces ma być kontynuowany 14 lutego. (PAP)

 

autor: Marcin Jabłoński

 

mja/ jann/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"