10.7 C
Chicago
sobota, 10 maja, 2025

Syberyjska wieś Wierszyna: Mieszkający tu Polacy mówią, jak czas zmienia zwyczaje

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Kiedy Franciszka Janaszek z Wierszyny mówi, że czasy bardzo się zmieniły, ma na myśli przede wszystkim religijność, dziś nie tak powszechną w Wierszynie jak kiedyś. Tym, co nadal trwa w jej rodzinie, jest język polski, w którym rozmawia z prawnukiem.

Jak i inni mieszkańcy Wierszyny, pani Franciszka mówi po polsku z elementami gwary, którą przywieźli na Syberię osadnicy z Zagłębia Dąbrowskiego. W tej grupie, która założyła Wierszynę w 1910 roku, był jej dziadek. Przyjechał ze starszym synem, a jednym z młodszych, urodzonych już na Syberii, był jej ojciec.

Pani Franciszka wie, że w tamtych czasach wokół była tajga, a w okolicy mieszkali Buriaci. Polscy osadnicy „drużno (w przyjaźni – PAP) żyli z Buriatami, Buriaci pomagali bardzo” – opowiada. Te dobre relacje przeniosły się na następne pokolenia, bo również jej rodzice przyjaźnili się z Buriatami, a ona sama miała buriacką przyjaciółkę.

Podkreśla, że gdy w latach 30. XX w. religia została zabroniona i do kościoła w Wierszynie już nie można było chodzić, nadal wszyscy znali pacierz. Jako bardzo wierzącą osobę wspomina swoją babkę. Religijność, którą pani Franciszka wyniosła z domu, przekazała swoim dzieciom, wnukom i prawnukom – wszyscy byli ministrantami. Ubolewa, że dziś ludzie nie chcą chodzić do kościoła; „teraz ta młodzież we wszystkim druga (inna – PAP)” – przyznaje.

Ze szczególną dumą mówi natomiast, że ośmioletni prawnuk „jeszcze miał pięć lat, jak już stał czytać po polsku”. Prawnuk uczył się polskiego od niej: gdy przyjeżdżał do Wierszyny na wakacje, rozmawiała z nim po polsku. Nauczył się szybko. Jak opowiada, tłumaczyła, że im więcej zna się języków, tym lepiej.

 

Choć w Wierszynie „i Rosjanów dużo, i Buriaci są”, to kiedy zbierze się grupa, to „my po swojemu, po polsku mówimy” – podkreśla.

Z Franciszką Janaszek, która w przyszłym roku ukończy 90 lat, rozmawiają wszyscy zainteresowani historią Wierszyny. Dzięki jednemu z takich wywiadów dotarli do niej krewni mieszkający w Polsce – ta część rodziny, która straciła kontakt ze swoimi krewnymi na Syberii. Odwiedziła ich w Sosnowcu dwa lata temu. Oni chcieliby przyjechać do niej, ale pandemia uniemożliwiła tę wizytę. Odmawiając modlitwę co wieczór, pani Franciszka modli się również o zakończenie epidemii.

 

Z Wierszyny Anna Wróbel (PAP)

 

awl/ akl/

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"