Dla młodych bardziej naturalny z tą swoją buńczucznością graniczącą z impertynencją jest Karol Nawrocki – powiedział PAP dr hab. Robert Szwed, socjolog kierownik Katedry Kultury Medialnej KUL. Jednak, jak zauważył, Rafał Trzaskowski jest dla tej grupy „mniej obciachowy”.
PAP: Młodzi wyborcy w wieku 18-29 lat odwrócili się od kandydatów mainstreamowych partii. W tej grupie wiekowej w I turze wyborów prezydenckich wygrał Sławomir Mentzen, a zaraz za nim uplasował się Adrian Zandberg.
Robert Szwed: No i razem mają ponad połowę głosów wśród młodzieży. To, co może szokować, to że gdyby wybory zależały od młodych, ani Rafał Trzaskowski, ani Karol Nawrocki nie weszliby do drugiej rundy, tylko mielibyśmy rywalizację Mentzena z Zandbergiem. Natomiast warto przypomnieć, że jeszcze pięć lat temu wśród młodzieży zwyciężył Rafał Trzaskowski, który zdobył 24 proc. głosów najmłodszych wyborców, więc w tegorocznym rozdaniu spadł o połowę. Tutaj pojawia się elementarne pytanie: kto spośród polityków jest dla młodych ludzi osobą wiarygodną.
PAP: No właśnie, kto?
R.Sz.: Ani Trzaskowski, ani Nawrocki nie przedstawili w istocie niczego, co mogłoby rozwiązywać jakieś dylematy i oczekiwania młodych ludzi, w ogóle się nimi nie zajmowali. Nie możemy się więc dziwić, że młodzi zagłosowali na tych, którzy reprezentowanymi przez siebie wartościami, stawianymi postulatami i sposobem komunikacji okazali się podobni do nich samych.
PAP: Uważa pan, że kandydaci, którzy zetrą się ze sobą w drugiej turze prezydenckich wyborów, mają jeszcze szanse na to, żeby przyciągnąć do siebie najmłodszy elektorat?
R.Sz.: Obaj kandydaci powinni wyciągnąć wnioski, ale trudno będzie się zająć tak skomplikowanym tematem w tak krótkim czasie i być przy tym wiarygodnym. Ta wiarygodność wydaje mi się największym problemem, gdyż wymuszone uśmiechy w stronę tego pominiętego wcześniej elektoratu mogą zostać odebrane jako fałszywe, a tego młodzi nienawidzą.
PAP: Sądzi pan, że to brak konkretnej propozycji dla młodych ze strony Trzaskowskiego i Nawrockiego zaważyły na ich klęsce w tej grupie wiekowej? A może przeważył bunt, chęć wyrażenia niezgody na dominację rządzącego Polską od lat duopolu?
R.Sz.: Tak, jak najbardziej jestem w stanie zgodzić się z panią w tej diagnozie. Zwłaszcza że zaproponowanie czegoś atrakcyjnego młodym jest niezwykle trudne, bo oni sami do końca nie wiedzą, czego oczekują. Natomiast są bardzo wyczuleni na każdą obłudę i bardzo sobie cenią czystość intencji, ideowość, trwanie przy zasadach
Problemy, o których mówili Mentzen i Zandberg – jak odnaleźć się na rynku pracy, jak odnaleźć się w skomplikowanej rzeczywistości i gdzie upatrywać przyczyn jej kolapsu – były podchwytywane i rozumiane przez młodych, choć propozycje ich rozwiązania były skrajnie różne. Ale co ważne – obaj ci politycy, niezależnie od ich poglądów i propozycji – zostali potraktowani przez najmłodszą grupę wiekową jako nowi kandydaci, w przeciwieństwie do tych starych, funkcjonujących od dawna na scenie politycznej, jak Trzaskowski, albo będących reprezentantami starego układu, jak Nawrocki.
PAP: Jaki to będzie miało wpływ na wynik drugiej tury wyborów prezydenckich?
R.Sz.: Młodzi stoją na rozdrożach, jedni się jeszcze uczą, inni właśnie wchodzą na rynek pracy i nie mogą się za bardzo na nim odnaleźć, chcieliby więc uzyskać jakąś pomoc i wskazówki. Od Mentzena dostali obietnicę niskich podatków, od Zandberga propozycję państwa opiekuńczego, co mniej więcej odpowiada propozycjom programowym panów Trzaskowskiego i Nawrockiego. Tyle tylko, że ci pierwsi dwaj przemówili do nich ich językiem i zostali zrozumiani. Problem komunikacji to jest kwestia, która bardzo się uwypukliła przy tych wyborach.
PAP: Wróćmy do drugiej tury. Często słyszałam od osób młodego pokolenia, że w pierwszej turze głosowali na przedstawiciela Konfederacji albo Razem nie dlatego, że wierzyli w ich szansę na wygraną, ale właśnie z przekory, natomiast w drugiej turze zagłosują inaczej. Jak?
R.Sz.: Dla wyborców Mentzena zdecydowanie mniejszym złem będzie Nawrocki. Natomiast w przypadku wyborców Zandberga sprawa wcale nie jest jasna. Część z nich z pewnością pójdzie głosować na Trzaskowskiego, bo w istocie on jest liberalny i wydaje się mniej obciachowy, ale czy wszyscy? Oczywiście w obu grupach będą tacy, którzy sobie odpuszczą i w ogóle nie będą głosować. Nie zdziwiłbym się, gdyby w drugiej turze 1/3 całej tej grupy, która głosowała, zdecydowała, że w ogóle nie pójdzie na wybory. Nie spodziewałbym się rewolucji, bo jeśli sztaby wyborcze obu kandydatów podczas całej kampanii lekceważyły temat młodych, to już raczej nie ma szans na głęboką zmianę.
PAP: Sam pan powiedział, że Trzaskowski jest dla młodych „mniej obciachowy”, a więc bardziej wybieralny.
R.Sz.: To prawda, ale ten kandydat ma jedną zasadniczą wadę: ciągle zmienia maski. Raz jest antyklerykałem, a za chwilę gorliwym katolikiem. Raz liberałem, żeby za chwilę wykonywać ukłony w kierunku prawicy i odwoływać się do jej idei. Owocuje to licznymi memami, jak ten, na którym Trzaskowski podnosi telefon i mówi: „Panie Grzegorzu, czy moglibyśmy porozmawiać?”
PAP: Który z tych dwóch rywali – Trzaskowski czy Nawrocki – jest pana zdaniem bardziej naturalny?
R.Sz.: No, bardziej naturszczykowaty, z tą swoją buńczucznością graniczącą z impertynencją, jest Karol Nawrocki. Jeśli czegoś nie wie, nie wstydzi się swojej ignorancji, jakby mówił „No i co?”. On się tym zupełnie nie przejmuje, jest autentyczny w swojej ignorancji, i to jest jego przewaga z perspektywy młodzieży, która może powiedzieć: „No, ja się z nim nie zgadzam, ale popatrz, jaki jest prawdziwy w tym wszystkim”.
Rafałowi Trzaskowskiemu trudno będzie to przebić. On zresztą, z jakiegoś powodu, nie potrafił wykorzystać swoich atutów, jak choćby tego, że od lat zarządzał stolicą Polski i ma jakieś osiągnięcia. To efekt ewidentnych błędów popełnionych przez jego sztab, który się zemści, także w grupie młodych.
PAP: Podobno istnieje coś takiego, jak wahadło historii. I ono zdaniem części ekspertów zaczyna się przechylać w prawą stronę. Nie tylko w Polsce zresztą.
R.Sz.: O czym na przykład może świadczyć to, że Adrian Zandberg, który nie epatuje poparciem dla LGBT, ma lepszy wynik niż Magdalena Biejat. Wielu polityków z lewej strony, ale również Rafał Trzaskowski, uczynili z walki o prawa grupy mniejszościowej, która liczy kilka procent w społeczeństwie, główny cel polityki rządu i prezydenta. Dlatego dla wielu ludzi Trzaskowski to tęczowy albo wręcz czerwony Rafał. On sam, na własne życzenie, skleił się z ideami, które dla większości społeczeństwa są w ogóle nieistotne. Dla ok. 94 proc. Polaków problemy LGBT na pewno nie są powodem, dla którego nie mogą oni w nocy zasnąć. Ważne dla nich jest to, czy znajdą pracę, kto ich wyszkoli, ile będą zarabiać.
Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)