Ten sam sędzia, który w 1997 roku skazał Waltera Johnsona ps. King Tut na karę pięciokrotnego dożywocia, po 27 latach zmienił zdanie i postanowił zwrócić mu wolność. Ostateczną decyzję o skróceniu wyroku Johnsonowi podjęto w 2023 roku na podstawie ustawy First Step Act. Dziś były więzień prężnie działa w mediach społecznościowych, gdzie przestrzega przed podjęciem „tej jednej złej decyzji”, która może – jak w jego przypadku – pozbawić człowieka wolności na całe życie.
W 1997 roku sędzia Sądu Okręgowego dla Wschodniego Dystryktu Nowego Jorku Frederic Block skazał 35-letniego wówczas Waltera Johnsona na karę pięciu dożywoci za rabunek, posiadanie narkotyków i zacieranie śladów przestępstwa. Tak surowa kara wynikała z wprowadzonego w latach 90. prawa „three strikes law”, które zobowiązywało sędziów do nakładania wyroków dożywocia na recydywistów, popełniających ciężkie przestępstwo po raz trzeci.
W tamtym czasie – nawet gdyby chciał – sędzia Block nie miał możliwości złagodzenia wyroku adekwatnie do szkodliwości czynu. Zrobił to dopiero po 27 latach – w wieku 90 lat. W 2023 roku Block uznał, że Johnson zasługuje na drugą szansę. Przemawiała za tym wzorowa kartoteka skazanego, który w więzieniu angażował się w wiele programów resocjalizacyjnych, stając się mentorem dla „nawróconych” przestępców. Kluczowa okazała się także opinia jednej z ofiar rabunku, dokonanego przez Johnsona, która poparła decyzję o jego zwolnieniu.
Ostatecznie Johnson został przedterminowo wypuszczony z więzienia na podstawie ustawy First Step Act z 2018 roku, pomimo sprzeciwu Departamentu Sprawiedliwości.
Po wyjściu na wolność 61-letni Johnson musiał na nowo nauczyć się funkcjonowania poza murami więzienia. Dopiero w 2023 roku po raz pierwszy użył smartfona i założył konto w mediach społecznościowych. Internet umożliwił mu kontynuowanie tego, co robił w zakładzie karnym. Dziś ewangelizuje młodzież, aby nie powtarzała jego błędów, bo – jak sam mówi – jedna zła decyzja może sprawić, że powtórzą jego los.
Red. JŁ